Niemcy: O jedną czwartą więcej upadłości firm niż przed rokiem. Co dalej z Volkswagenem?

1 tydzień temu

W ciągu pierwszych sześciu miesięcy 2024 roku ogłosiło upadłość aż o 25 procent więcej niemieckich firm niż w analogicznym okresie 2023. Zgodnie z prognozami, sytuacja ma przez cały czas stale pogarszać się. Koncern motoryzacyjny Volkswagen po raz pierwszy rozważa zamknięcie fabryk w ojczystym kraju. Wcześniej było to nie do pomyślenia i nie zgadzają się na to związkowcy.

Federalny Urząd Statystyczny (Destatis) wskazuje, iż tylko w sierpniu liczba postępowań upadłościowych wzrosła nad Odrą o 10,7 procent w porównaniu z rokiem poprzednim. „Poza czerwcem 2024 roku (+6,3 procent) tempo wzrostu [postępowań upadłościowych – przyp. red.] utrzymuje się zatem na poziomie dwucyfrowym od czerwca 2023 roku” – wskazuje placówka.

Zdaniem Jonasa Eckharda, który zajmuje się sprawami upadłości, sytuacja ulegnie dalszemu pogorszeniu. Druga połowa roku ma przynieść „burzę bankructw firm”, sugeruje gazeta „Die Welt”.

Wydarzenia te dobrze przewidział największy na świecie ubezpieczyciel kredytów Allianz Trade. Spółka szacuje, iż liczba upadłości wzrośnie o 21 procent do około 21 500 przypadków, po 22-procentowym progresie notowanym w zeszłym roku.

Upadają nie tylko małe czy średnie firmy, ale także duże korporacje o rocznych obrotach wynoszących co najmniej 50 milionów euro, co „alarmuje” Niemców.

W pierwszej połowie 2024 r. zarejestrowano 40 takich przypadków, najwięcej w tym okresie od dekady i o ponad jedną trzecią więcej niż w tym samym przedziale ubiegłego roku.

Upadek dużych przedsiębiorstw skutkuje efektem domina i zakłóceniem łańcuchów dostaw, narażając na ryzyko krachu także inne firmy.

Szczególnie zagrożone mają być: branża budowlana, handel detaliczny (zwłaszcza moda i tekstylia) oraz sektor usług.

Niemieckie sądy lokalne zgłosiły w tym roku 10 702 upadłości przedsiębiorstw, co oznacza wzrost o 24,9 procenta w porównaniu z pierwszą połową 2023 r. Roszczenia wierzycieli w związku z upadłościami wynoszą około 32,4 mld euro – to o około 13,9 mld euro więcej niż rok temu.

Większość bankructw dotyczyła sektora transportu i magazynowania, branży budowlanej, usług, zwłaszcza agencji pracy tymczasowej i branży hotelarskiej.

Oprócz firm odnotowuje się też upadłości konsumenckie. W pierwszym półroczu 2024 r. było ich aż 35 371. Chodzi o osoby niezdolne do spłaty swojego zadłużenia. To o prawie 7 procent więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego.

Obecnie duże problemy ma firma Volkswagen, która rozważa zamknięcie swych niemieckich zakładów, czemu sprzeciwiają się związki zawodowe.

Zarząd koncernu próbował przekonać działaczy pracowniczych, iż wszyscy muszą wziąć „wspólną odpowiedzialność” aby odwrócić sytuację w dotkniętym kryzysem niemieckim gigancie motoryzacyjnym.

Jeszcze do niedawna nie brano pod uwagę możliwości zamykania zakładów w Niemczech. Daniela Cavallo, przedstawicielka Generalnej Rady Zakładowej Volkswagena ostrzegła, iż rozwiązania zaproponowane przez kierownictwo producenta samochodów „to nie tylko hańba”, ale także „ogłoszenie upadłości”.

Oliver Blume, dyrektor generalny Volkswagen Group, mówił, iż obecna sytuacja w firmie „wpływa na wszystkich emocjonalnie, w tym na niego osobiście”. Wskazał, iż branża motoryzacyjna „ogromnie się zmieniła” w ostatnich latach i trudno o zachowanie rentowności. Dyrektor finansowy Arno Antlitz tłumaczył związkowcom, iż od jakiegoś czasu firma więcej wydaje niż zarabia. uległ zmniejszeniu popyt na auta po „pandemii Covid-19” i ma pozostać on niższy w stosunku do poziomu bazowego. Antlitz spodziewa się, iż w przyszłości na rynku europejskim będzie sprzedawanych rocznie około 2 miliony samochodów mniej w porównaniu z okresem sprzed „pandemii”.

A ponieważ Volkswagen ma około jednej czwartej udziału w rynku europejskim, to oznacza ​​spadek sprzedaży o około pół miliona egzemplarzy rocznie. To tyle, ile produkują w ciągu 12 miesięcy dwa zakłady tego koncernu.

Związkowcy nie chcą słyszeć o bezprecedensowym kroku, jaki zamierza podjąć zarząd, to jest o likwidacji części krajowych zakładów i zakończeniu przed czasem umowy o ochronie zatrudnienia, która obowiązuje od 1994 r. i miała chronić pracowników w Niemczech do 2029 roku.

Dwa najbliższe lata mają być najważniejsze dla Volkswagena, który chce dostosować się do niestabilnych realiów rynku, poprawiając przede wszystkim efektywność kosztową.

Sytuację w koncernie bardzo uważnie ma śledzić kanclerz Niemiec Olaf Scholz.

Źródła: brusselssignal.com, cnbc.com

AS

Idź do oryginalnego materiału