Za górami i lasami leży sobie zaspane miasteczko Hainichen. Panowały w nim cisza i spokój. W 2015 roku rozpoczęło się multikulturalne ubogacanie w tym liczącym 9 tys. mieszkańców mieście niedaleko Chemnitz w którym każdy zna każdego.
W sobotę wieczorem 21 września została w Hainichen została napadnięta 19-letnia pielęgniarka. Miała liczne rany na ciele, ale na szczęście skończyło się to wszystko tylko na próbie gwałtu. Policja aresztowała w pobliżu sprawcę, którego jeszcze w nocy sędzia kazał zwolnić z aresztu śledczego. Wiadomość o tym mulitkulturalnym incydencie rozeszła się po miasteczku w tempie ekspresowym, dlatego też burmistrz Dieter Greysinger (SPD) naciskał, jak sam to powiedział w wywiadzie dla BILDA, na wierchuszkę partyjną i we wtorek 30-letni pan z Maroka został aresztowany.
Interpelacja poselska Rolfa Weiganda (AfD) skierowana do rządu landu Saksonia nagłośniła całą sprawę. Z odpowiedzi MSW Rolanda Wöllera (CDU) wynika, iż Marokańczyk wjechał na terytorium RFN 3 czerwca 2015, 18 czerwca złożył wniosek o azyl, który został odrzucony 26 kwietnia 2016. Po otrzymaniu negatywnej odpowiedzi Marokańczyk jak pisze szanowny pan minister „był nie do odnalezienia“ i pojawił się ponownie w Dreźnie w październiku 2018 roku! Tam był karany za kradzieże i pobicia i został skierowany do ośrodka w Hainichen. Trzy tygodnie przed napadem na pielęgniarkę ten uchodźca polityczny groził innemu mężczyźnie nożem.
Na przykładzie tego incydentu widać chaos i anarchię w niemieckich urzędach federacyjnych i landowych. Azylant pojawia się ponownie po ponad dwóch latach i dostaje prawo pobytu i zasiłek. Prawo pobytu leży w gestii Federalnego Urzędu ds Migracji, a deportacje w gestii landów. Przedstawianie niemieckiej polityki azylowej jako wzór dla Europy i żądania polityków niemieckich wobec innych państw w celu wprowadzenia niemieckich wzorów do innych państw są w tym kontekście po prostu bezczelne.
Źródła: