Niemcy 2025

forumdialogu.eu 5 dni temu
Zdjęcie: DALL·E 2025-01-26 10.11.07 – A Germany flag with the colors black, red, and gold in horizontal stripes, featuring a crumbling and deteriorating number '2025′ at its center. The nu


Za miesiąc wybory w Niemczech a kampania wyborcza ledwo zipie. Czyżby nowy porządek świata, który wydaje się już nieunikniony, aż tak mocno pchał Europę w defensywę? Zachodnioniemieckie elity polityczne, dzieci rewolucji 1968 roku, które wyrosły na krytyce imperializmu i kapitalizmu „Made in USA”, są ewidentnie zagubione. W ciągu kilku zaledwie miesięcy stało się jasne, iż moralna wyższość nie zastąpi obrony, nie dostarczy taniej energii i nie budzi już u reszty świata podziwu. Jakby skończyły się jeszcze pieniądze, to zostalibyśmy na starym kontynencie z niczym. Donald Trump o tym wie i nie zawaha się tej wiedzy użyć. Europa musi przeformować szyki, musi odnaleźć zagubiony „link” do nowoczesnych gałęzi gospodarki, musi wreszcie przestać pouczać innych jak żyć i wziąć się do solidnej roboty. Czy to wykonalne? Oto jest pytanie.

Na przyszłego kanclerza czeka ogrom pracy. Pierwszy raz od zjednoczenia Niemiec kraj ma poważne kłopoty. Kryzys gospodarczy jest na skali wzrostowej, upadają firmy, ludzie przestali z euforią i beztroską wydawać pieniądze i nie da się ot tak ogłosić, iż zmienimy jeden faktor i już będzie lepiej. Niemcy przespali fazę digitalizacji, nie mają żadnego wielkiego koncernu w branży nowych technologii. Jak pomyślimy, iż jedna amerykańska firma Apple ma dwa razy większą kapitalizację niż 40 największych koncernów notowanych na DAX, to uzyskamy skalę wglądu w opóźnienie rozwojowe czwartej gospodarki świata. Wśród dwudziestu największych globalnych firm z Niemiec jest tylko jedna – Volkswagen i właśnie ma kłopoty. Niewielkim pocieszeniem jest to, iż większość Europy ma te same problemy.

Czy Niemcy mogą być biedni?

Jeszcze niedawno takie pytanie byłoby niepoważne. Tymczasem wieloletni mistrzowie świata w eksporcie, nie zauważyli jak wyeksportowali samych siebie. Sprzedali za dużo technologii chińskim podmiotom i przegapili to, iż ich tradycyjni odbiorcy w Europie wschodniej przez wiele lat parli do przodu i nauczyli się zaspakajać swoje lokalne potrzeby bez drogich produktów z Niemiec. Równocześnie w Niemczech dramatycznie rosły koszty pracy. Teraz stoimy przed faktem, iż produkcja na miejscu jest za droga, a ta która dałaby nadzieję na przyszłość wymaga napływu pracowników o bardzo wysokich kompetencjach, których z kolei odstraszają obciążenia podatkowe i socjalne w Niemczech. Różnica między brutto a netto w kieszeni pracownika jest za duża i nie motywuje. Nie będzie zatem powrotu na utracone rynki, bo wyśrubowane koszty pracy i produkcji w Niemczech nie pozwolą na zaproponowanie niższych cen. Każdy kto ma choćby podstawową wiedzę o ekonomii rozumie, iż stało się coś, co trudno będzie odwrócić.

Lata tłuste produkują pewnych siebie liderów, którzy korumpują społeczeństwo prezentami socjalnymi, które w momencie nadejścia lat chudych stają się wielkim obciążeniem i czynnikiem zapalnym rewolucji. Na szczęście, jak wiemy z historii, Niemcy są do rewolucji nieskorzy, ale fatalnie reagują na możliwość zbiednienia.

Niemcy, by utrzymać swój standard życia muszą podjąć ogromny wysiłek gospodarczy w naprawę infrastruktury. Federalny spis przewiduje do natychmiastowej naprawy ponad 4000 mostów, powszechnie znane są problemy kolei niemieckich i każdy obywatel wie, iż nie uda się rozwiązać tych spraw na już, ale gdzieś trzeba przecież zacząć. Kto poza tym jest w stanie dać odpowiedź na pytanie, jakie gałęzie przemysłu będą rentowne za 10 lat? Na razie jedyne co wydaje się pewne, to kupno akcji przemysłu zbrojeniowego.

W najnowszych sondażach za najważniejsze problemy Niemiec badani wskazali gospodarkę, migracje, azyl i cudzoziemców. Bez uregulowania kwestii migracji, która wiąże się natychmiast z bezpieczeństwem wewnętrznym, nie jest już możliwa żadna polityka w Niemczech. Obserwujemy także jak argument historyczny, czyli zarzucanie każdemu, kto wspomni o problemach z migrantami na ulicach niemieckich miast, nazizmu i sympatii faszystowskich przestał działać. To nowość w społeczeństwie niemieckim, bo głosy antymigracyjne padają i z prawej i z lewej strony sceny politycznej. Do zmiany narracji historycznej na pewno sąsiedzi Niemiec nie są przygotowani.

Tymczasem, gdyby nie rozmowa Elona Muska z szefową Alternatywy dla Niemiec, która zelektryzowała opinię publiczną i hasło “Alice für Deutschland”, które fonetycznie podejrzanie przypomina zakazane hasło “Alles für Deutschland”, nie byłoby w ogóle o czym w tej kampanii dyskutować. Zastanawiający rozwój wypadków. Wygląda to tak, jakby nikt nie chciał zostać kanclerzem.

Olaf Scholz jest podejrzanie z siebie zadowolony, cieszy się, iż już kanclerzem nie jest, ale najprawdopodobniej będzie tworzył przyszłą koalicję i dalej rozdawał karty, bez ponoszenia głównej odpowiedzialności. Robert Habeck dzieli się swoimi uczuciami w starym stylu – opublikował książkę przed wyborami. Aż by się chciało zapytać, jak to możliwe, iż wicekanclerz i minister gospodarki w obliczu takich problemów znalazł czas na pisanie o sobie? Za to Christian Lindner wreszcie mówi w sposób zrozumiały i jest wobec rozmówców sympatyczny, także kompletnie odmieniony po wyjściu z rządu. Socjaldemokraci, Zieloni i Liberałowie zachowują się jakby zawsze byli opozycją, a ostatnie trzy lata, gdy tworzyli rząd, w ogóle nie miały znaczenia. Widzać jasno, iż porażka nie ma ojca ani matki.

Media także tkwią w jakieś dziwnej stagnacji. Przecież pokazanie im przez Muska miejsca w szeregu, czyli poza boiskiem, nie mogło być aż tak traumatyczne. Media społecznościowe wciąż mają jeszcze opinię mniej poważnych, choć przecież większość właśnie z nich czerpie swoją całą wiedzę o bieżących problemach świata. AfD bryluje na różnych platformach, wystarczy kilka razy obejrzeć filmiki z Weidel, a będzie się zasypywanym kontentem prawicowym. Pozostałe partie są spóźnione o co najmniej trzy lata, za mało, za nudno, za banalnie. Telewizję publiczną oglądają głównie emeryci. Młodzi ludzie istnieją tylko w świecie wirtualu, wielu nie ma w ogóle telewizora w domu i to właśnie oni skręcają w prawo. Dlaczego ani CDU ani Zieloni nie grają na tę grupę wyborców trudno zrozumieć. A może to aktualne przymrożenie kampanii ma więcej wspólnego z objęciem urzędu Prezydenta przez Donalda Trumpa, niż ktokolwiek chciałby przyznać? Na zaprzysiężenie nie jedzie nikt z pierwszej ligi niemieckich polityków, wiemy jedynie, iż zaproszenie do Waszyngtonu dostał Tino Chrupalla, współszef AfD, poinformował o tym na platformie X. Rzecz nie do pomyślenia jeszcze parę miesięcy temu.

Co tu się zatem dzieje?

Friedrich Merz rzeczywisty lider opozycji, jakby stracił impet, CDU zupełnie odpuściła kampanię wyborczą w okresie świąt bożonarodzeniowych i choćby teraz, w połowie stycznia, nie widać żadnych zaplanowanych działań na szeroką skalę, a poparcie dla CDU/CSU spadło poniżej 30 procent. W tym układzie coraz gorzej rysuje się układ koalicji po wyborach. CSU z Bawarii jest absolutnie na kursie przeciw Zielonym, zwolenników wielkiej koalicji z SPD też bolą zęby. Z kim zatem ma rządzić Merz? jeżeli rzeczywistość wymusi koalicję i z Zielonymi, i z SPD, to wielkie reformy CDU/CSU zostaną tylko zapisem na papierze a problemy i podziały społeczne będą się pogłębiać w kierunku kompletnej dysfunkcjonalności. Byłaby to czarna seria od czasów bardzo słabej koalicji w ostatnim rządzie Merkel, przez koalicję z kanclerzem Scholzem. Friedrich Merz zdaje sobie z tego sprawę i podobnie jak kilku komentatorów politycznych widzi w tym wielkie zagrożenie.

Kadencja 2025-2029 ma najważniejsze znaczenie. Decyzje jakie będzie musiał podjąć nowy niemiecki rząd będą bolesne. jeżeli nie uda się w sposób zauważalny zmienić dynamiki i nastrojów społecznych na lepsze, to kolejny rząd będzie należał do AfD. A przyszłość Unii Europejskiej zawiśnie na włosku.

Idź do oryginalnego materiału