Niedźwiedzia przysługa Andrzeja Dudy. Nawrocki ściągany w dół

1 dzień temu
Zdjęcie: Niedźwiedzia przysługa Andrzeja Dudy. Nawrocki ściągany w dół


Są w polityce gesty, które pachną siarką desperacji na kilometr. Wystawienie Andrzeja Dudy jako jednego z głównych „aktorów” kampanii Karola Nawrockiego to właśnie taki gest – akt bezsilności, dowód paniki i braku pomysłu na cokolwiek świeżego. jeżeli ktoś w sztabie Nawrockiego uznał, iż schodzący ze sceny prezydent z najgorszymi notowaniami w historii III RP jest w stanie cokolwiek uratować, to znaczy, iż w tym sztabie nie ma już nadziei. Jest tylko modlitwa o cud, którego nie będzie.

Duda, politycznie skończony, wyprany z resztek wiarygodności, nie poprawi losu Nawrockiego. Może go tylko pociągnąć na dno. To polityk, który nigdy nie był samodzielny, nigdy nie był liderem. Jego przemówienia od dawna przypominają kalki tekstów pisanych na Nowogrodzkiej, bo sam nie jest w stanie sklecić własnej myśli, która miałaby choć cień sensu. Każde kolejne wystąpienie Dudy to festiwal podziałów, festiwal nienawiści, pogarda dla tych, którzy mają czelność myśleć inaczej niż jego polityczni patroni.

Czy naprawdę ktoś wierzy, iż po kolejnym żałosnym przemówieniu, pełnym pustych frazesów o „zdradzieckich mordach”, o „gorszym sorcie”, o „układzie”, komukolwiek przyjdzie do głowy, by poprzeć Karola Nawrockiego? Bądźmy poważni. Nawrocki nie ma własnej tożsamości politycznej – ma być tylko kolejnym wykonawcą poleceń z centrali. I właśnie dlatego próbuje się go podpompować Dudą, który również całe swoje prezydenckie życie był tylko notariuszem Jarosława Kaczyńskiego.

Ale ten notariusz jest dziś bardziej obciążeniem niż wsparciem. Każde jego pojawienie się to przypomnienie o ośmiu latach upokarzania prawa, demolki sądownictwa, grzebania w trumnach i szczucia jednych Polaków na drugich. To nie jest polityczne wsparcie – to pocałunek śmierci.

Jeśli Nawrocki liczy, iż Duda pomoże mu wygrać, to równie dobrze mógłby poprosić o wsparcie Mateusza Morawieckiego czy Jacka Kurskiego. Tyle samo warte. Nawrocki nie rozumie jednego: Polska nie chce już tych twarzy. Ludzie pamiętają, kto ich dzielił, kto karmił się konfliktem, kto rozpętał piekło w polskich rodzinach. I na pewno nie zaufają kolejnemu kandydatowi PiS, choćby przemawiał za nim sam król notariuszy z Krakowskiego Przedmieścia.

Wbrew temu, co myślą spin-doktorzy Nowogrodzkiej, to nie będzie efekt „wsparcia prezydenta”. To będzie efekt Dudowej klątwy. I Nawrocki właśnie ją na siebie ściąga. Na własne życzenie.

Idź do oryginalnego materiału