Po roku rządów wyborcze obietnice okazały się mrzonkami ocierającymi się o oszustwo. A miało być tak pięknie. „Nauczycielu, harujesz każdego dnia, a rząd zabiera ci coraz więcej i wkurzają cię drożyzna i wysokie rachunki? Właśnie dlatego Koalicja Obywatelska z myślą o was przeprowadzi najbardziej radykalną obniżkę podatków. To będzie realna obniżka podatków, jakiej w Polsce jeszcze nie było. Gdy twoje zarobki nie przekraczają 6 tys. zł, to nie zapłacisz ani złotówki podatku przez cały rok. Dokładnie tak, i to bez względu na to, jaką pracę wykonujesz, a także gdy prowadzisz swój własny biznes i rozliczasz się według skali. Każdy z was skorzysta na reformie kwoty wolnej od podatku” – tak w spocie przed ubiegłorocznymi wyborami parlamentarnymi zachęcało do głosowania na swoją formację kilkoro polityków Koalicji Obywatelskiej, w tym obecny minister finansów Andrzej Domański i minister zdrowia Izabela Leszczyna. Gdy, także dzięki tej reklamy wyborczej, politycy KO zdołali już przejąć władzę, postulat zakładający podwyższenie kwoty wolnej od podatku z obecnych 30 tys. zł do 60 tys. okazał się nieosiągalny. A wytłumaczeniem są „zbyt wysokie koszty” takiego przedsięwzięcia. To ma tłumaczyć także zaniechanie wypełnienia szeregu innych wyborczych obietnic zawartych w wyborczej broszurce Koalicji Obywatelskiej „100 konkretów na pierwsze 100 dni rządów”, których realizacja miała poprawić życie obywateli.