Niechybny upadek największego lotniska w Polsce? „Przeciętny Polak nie będzie z niego korzystać”

news.5v.pl 2 dni temu
  • Premier Donald Tusk zapowiedział zachowanie Lotniska Chopina w Warszawie, ale też zmianę jego funkcji. Zasugerował, iż byłoby przeznaczone m.in. dla bezzałogowych dronów
  • Z kolei prezydent stolicy Rafał Trzaskowski uważa, iż mogłaby tam pozostać część ruchu pasażerskiego. — Dla miasta kluczową kwestią jest, by Lotnisko Chopina na Okęciu przez cały czas działało — słyszymy w urzędzie m.st. Warszawy
  • — Pewne jest, iż Lotnisko Chopina trzeba będzie zmniejszyć, ale w moim przekonaniu na pełną likwidację infrastruktury nie pozwoli Ministerstwo Obrony Narodowej, NATO i wojska amerykańskie — ocenia w rozmowie z Onetem Adrian Furgalski, ekspert ds. transportu
  • — Natomiast przynajmniej jeden pas startowy na pewno musi tam zostać, żeby miały gdzie wylądować jakieś służby ratunkowe i inne, również w czasie pokoju. Nie ma wątpliwości, iż z czasem Lotnisko Chopina zostanie zamknięte dla komercyjnego ruchu pasażerskiego — dodaje
  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

— Powstanie lotnisko w Baranowie. Na końcu ktoś to musi zrobić i musi to być oparte na realnych założeniach — mówił na środowej konferencji premier Donald Tusk. — W momencie, gdy Baranów powinien wypuszczać pierwsze samoloty, zakładamy, iż to rok 2032, będzie się rozstrzygała przyszłość Lotniska Chopina — dodał.

Stołeczny ratusz: najważniejsze jest, by lotnisko na Okęciu przez cały czas działało

— Przy założeniu, iż w Baranowie będą 34 mln pasażerów, funkcja Okęcia na pewno ulegnie zmianie. To bardzo ambitny zamiar, pracujemy nad tym od tygodni. Okęcie ma pełnić funkcje komunikacji przyszłości, rozwiązania, które dopiero powstają. Bezzałogowe drony obsługują różne trasy. Nie ulega wątpliwości, iż w perspektywie kilku lat, ta rewolucja się dokona. Okęcie jest wymarzonym miejscem, by pełnić rolę centrum komunikacji lotniczej XXI wieku — mówił Tusk.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Donald Tusk o przyszłości lotniska Okęcie. „Pilna modernizacja”

Zapytaliśmy Urząd m.st. Warszawy, czy decyzja rządu o tym, iż zostanie jednak zbudowany port lotniczy w Baranowie, co będzie miało ogromny wpływ na ruch na Lotnisku Chopina, była z nim konsultowana czy też była zaskoczeniem. Chcieliśmy się również dowiedzieć, co to, zdaniem stołecznych urzędników, oznacza dla Okęcia, czy uczestniczą w opracowywaniu planów związanych ze zmianą jego funkcji oraz czy w dłuższej perspektywie plany jego zamknięcia.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

— Lotnisko nie jest obiektem miejskim, dlatego nie potrafię odpowiedzieć na pytania o jego funkcjonowanie. Dla miasta, o czym niejednokrotnie mówił prezydent Rafał Trzaskowski, kluczową kwestią jest, by Lotnisko Chopina na Okęciu przez cały czas działało — odpowiedziała nam Monika Beuth, rzeczniczka Urzędu m.st. Warszawy.

— Lotnisko na terenie miasta jest dla stolicy ogromnym atutem, takie rozwiązania dobrze funkcjonują w wielu miastach na świecie. W naszych planach i strategiach, zarówno z obszaru zagospodarowania przestrzennego, jak i komunikacji, lotnisko na Okęciu zawsze pozostaje uwzględnione — dodała rzeczniczka.

Lotniska to jednak nie tylko sam teren, na którym znajdują się pasy, terminale i hangary. Lotniska mają ogromny wpływ także na funkcjonowanie całego miasta. Chodzi tutaj o logistykę, transport publiczny czy miejsca pracy — w końcu na lotniskach właśnie jest wiele sklepów, a także sama obsługa tak dużego miejsca, zwiększa liczbę miejsc pracy.

Trzaskowski: Część ruchu pasażerskiego mogłaby być obsługiwana z Okęcia. Ekspert kontruje

— Jestem zadowolony z tego, iż pan premier jasno powiedział, iż będzie przyszłość dla lotnisk regionalnych i dla Modlina, i dla Okęcia. Dlatego, iż PiS mówił, iż Okęcie „po prostu zlikwidujemy”. Natomiast my prowadzimy rozmowy, w jaki sposób Okęcie dalej mogłoby służyć Warszawie — mówi z kolei Rafał Trzaskowski w środę w „Faktach po Faktach” na antenie TVN24.

— Uważam, iż część ruchu pasażerskiego mogłaby być obsługiwana z lotniska Okęcie. Da się to zrobić. Są wielkie stolice europejskie, które mają dwa lotniska — jedno właśnie takie swoje, własne blisko centrum, które obsługuje część lotów, no i drugie, dobrze zaplanowane, z rozwojem narodowego przewoźnika. To się da zrobić — podkreślał prezydent stolicy.

O opinię w tej sprawie poprosiliśmy również Adriana Furgalskiego z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, eksperta od spraw transportu. — o ile chodzi o przeniesienie ruchu komercyjnego, to tu między mną a bezkrytycznymi zwolennikami CPK nie ma różnicy zdań. Ruch komercyjny trzeba będzie przenieść do portu w Baranowie, bo nie da się mieć dwóch takich lotnisk. LOT nie jest British Airways, a my nie jesteśmy Londynem — podkreśla w rozmowie z Onetem.

Zgodnie z zapowiedziami premiera Tuska, przez port w Baranowie mają się przewijać 34 mln pasażerów rocznie. Na Lotnisku Chopina było ich w ubiegłym roku nieco ponad 18 mln. — W tym roku ruch na Okęciu ma przekroczyć 20 mln pasażerów. Plan generalny przewiduje zaś, iż można tam „wcisnąć” do 23 mln ludzi. Natomiast już przyszły sezon letni to będzie masakra. Zapowiada się mega tłok, bo infrastruktura nie da rady przerobić całego ruchu. Tu się mści to, iż PiS zaniechało rozbudowę Okęcia w 2019 roku. To miało sprawić, iż liczba pasażerów miała dochodzić w okolice 28, a choćby 30 mln — wylicza Furgalski.

Ekspert: jeden pas startowy na pewno musi tam zostać

— Nie do końca zrozumiałem, o co chodzi z tymi bezzałogowcami, o których wspominał pan premier. To jest raczej jakaś mglista przyszłość. Chociaż wiadomo, iż idziemy w tym kierunku, ale Lotnisko Chopina w tym kształcie jest na to za duże. Koszty jego utrzymania to kilkaset mln zł rocznie, a takich pieniędzy z bezzałogowców nie uzyskamy — dodaje.

— Pozostaje więc pytanie, czy wszystko na Okęciu trzeba zaorać, jak chciał pan Horała i budować tam jakieś miasto, dzielnicę start-upów, itd. Pewne jest, iż Lotnisko Chopina trzeba będzie zmniejszyć, ale w moim przekonaniu na pełną likwidację infrastruktury nie pozwoli Ministerstwo Obrony Narodowej, NATO i wojska amerykańskie. Bo takie rozwiązanie w sytuacji zagrożenia nie powinno mieć miejsca. Nie chodzi o sam terminal, bo akurat jego część można zburzyć czy przerobić na jakiś hotel, etc. — uważa nasz rozmówca.

— Natomiast jeden pas startowy na pewno musi tam zostać, żeby miały gdzie wylądować jakieś służby ratunkowe i inne, również w czasie pokoju. Także dla ruchu wojsk coś takiego w Warszawie musi być, mimo iż niedaleko będzie CPK. Bo tego typu infrastruktury ma przybywać i mają być budowane specjalne pasy dla wojska. Tak więc koncepcja, iż zniknie tu wszystko, co dzisiaj widzimy, iż jest, w moim przekonaniu, niewykonalna — podkreśla ekspert.

Furgalski odnosi się również do słów prezydenta Trzaskowskiego, który uważa, iż część ruchu pasażerskiego mogłaby być obsługiwana z Okęcia. Podkreślał, iż są stolice europejskie, które mają dwa takie lotniska.

Furgalski: w całej Unii teraz wszyscy mają hopla na tym punkcie

— Są i takie, co mają więcej, niż dwa. Tyle iż mają dużo większy ruch. Ale choćby jak LOT będzie miał te 130 samolotów to daleko mu do Lufthansy, która ma ponad 300 czy amerykańskich linii, które mają w okolicach tysiąca samolotów. Są linie, które na jednym swoim lotnisku mają np. kierunki tylko afrykańskie, a pozostałe w innym porcie. Tylko tam są gigantyczne potoki pasażerskie. U nas takich nie ma i nie będzie w tym okresie po 2030 roku, żebyśmy mogli sobie ten ruch rozdzielić. LOT musiałby być i tu, i tu, a na to nie ma szans, bo nie jest na tyle dużą firmą — zaznacza ekspert.

— Nie da się zrobić tak, iż na Okęciu będzie np. tylko ruch krajowy. Zwłaszcza iż pasażerowie większości lotów krajowych przylatują do Warszawy głównie po to, żeby przesiąść się potem na dalsze rejsy. Druga rzecz jest taka, iż nie po to inwestujemy w pociągi, żeby latać po kraju samolotami. Tak więc LOT sobie na pewno nie będzie mógł pozwolić sobie na to, żeby np. z Baranowa obsługiwać tylko Azję czy Amerykę, a Europę z Okęcia. Tak się nie da podzielić w przypadku tego przewoźnika. Połączenia krajowe są deficytowe, bo 60 proc. przylatuje do Warszawy i potem leci do Paryża, do USA, itd. Jakbyśmy to ograniczyli, byłyby jeszcze bardziej deficytowe, bo samoloty latałyby puste. Na odcinkach krajowych połączenia lotnicze są zastępowane kolejowymi. W ogóle w całej Unii teraz wszyscy mają hopla na tym punkcie — zaznacza Furgalski.

Nasz rozmówca jest pewien, iż z czasem Lotnisko Chopina zostanie zamknięte dla komercyjnego ruchu pasażerskiego. — My tam nie będziemy mieli czego szukać. Ewentualnie samolot ratunkowy lub wojskowy kogoś tam przywiezie, pewnie też rządowe VIP-y będą z tego korzystać. Cargo nie da się rozwijać, bo to hałas, więc może się przenieść do Modlina, gdzie jest strefa ekonomiczna, nie ma żadnych ograniczeń i lotnisko jest czynne całą dobę. Może się też przenieść na CPK. Przy czym ruch cargo poważnie spada na całym świecie, to nie jest to, co w pandemii i te 40 miliardów z podatków, o których mówił Horała, można między bajki włożyć. Z kolei prywatne loty to u nas jest za mały sektor — dodaje.

— Tak więc w perspektywie czasu Lotniska Chopina dla przeciętnego Polaka nie będzie miało znaczenia, bo nie będzie mógł z niego korzystać — podsumowuje Adrian Furgalski.

Idź do oryginalnego materiału