Szef policji Jarosław Szymczyk, wspierany przez PiS, uparcie przekonuje, iż nie jest winnym tego, iż we własnym gabinecie wystrzelił z granatnika. Dosłownie. I iż najwyraźniej mamy do czynienia z jakimś złowrogim, najpewniej ruskim, spiskiem.
– Generał Szymczyk […] sugeruje […] iż rozwalenie Komendy Głównej Policji w Warszawie to sprawka ludzi Kremla, dla których podrzucenie naładowanego granatnika szefowi ukraińskiej policji, żeby on następnie sprezentował go szefowi polskiej policji, to kaszka z mlekiem – kpi Leszek Miller.
– Myślę, iż tych dziwnych zbiegów okoliczności jest wystarczająco dużo by powołać specjalną komisję do spraw wyjaśnienia przyczyn i wykrycia sprawców demolki Komendy Głównej Policji. Oczywiście nikt bardziej od Antoniego Macierewicza nie nadaje się na jej kierownika. Zwłaszcza, iż pan Antoni chwilowo wydaje się niedociążony i wyraźnie się nudzi – dodaje były premier.
Nad Wisłą wyczyn Szymczyka może odejdzie w niepamięć. Ale za granicą nasz generał policji już na zawsze pozostanie człowiekiem, który strzela z granatnika we własnym gabinecie.
No, ale zawsze to jakaś sława. Lepsza taka, niż żadna.