Niebezpieczna gra PiS. I to naszym kosztem

23 godzin temu
Zdjęcie: PiS


Prawo i Sprawiedliwość (PiS) po raz kolejny sięga po retorykę strachu i polaryzacji, organizując zbiórkę podpisów pod referendum w sprawie wypowiedzenia unijnego paktu migracyjnego.

Konferencja prasowa przed biurem Platformy Obywatelskiej (PO), w której wzięli udział prominentni politycy PiS, jak Tobiasz Bocheński, Piotr Gliński czy Sebastian Kaleta, była kolejnym przykładem instrumentalnego wykorzystywania kwestii migracji do budowania politycznego kapitału. Hasło „Zatrzymajmy Donalda Tuska” oraz retoryka o „katastrofalnej polityce” rządu PO to nie tylko tani populizm, ale również przejaw hipokryzji i braku konstruktywnych propozycji w obliczu złożonego problemu migracji.

PiS od lat buduje swoją narrację na lęku przed „obcymi”, przedstawiając migrację jako zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski. Tobiasz Bocheński, mówiąc o „nielegalnej imigracji” i przywołując obrazy z „północnego Paryża, Malmö czy Berlina”, stosuje wyświechtane stereotypy, które mają na celu wywołać panikę wśród Polaków. Zamiast rzetelnej debaty o polityce migracyjnej, PiS sięga po uproszczenia, które ignorują fakt, iż problem migracji w Europie jest złożony i wymaga współpracy międzynarodowej, a nie jednostronnych działań. Co więcej, zarzuty wobec rządu Donalda Tuska o „bezczynność” na granicy zachodniej są nie tylko przesadzone, ale również mijają się z rzeczywistością – kontrola na granicy polsko-niemieckiej została przecież przywrócona, co Bocheński sam przyznaje, choć przedstawia to jako efekt presji społecznej, a nie decyzji rządu.

Partia Kaczyńskiego chętnie przedstawia się jako strażnik polskiej suwerenności, ale ich działania często świadczą o czymś przeciwnym. Oskarżanie Koalicji Obywatelskiej o „uległość wobec Niemiec” to wygodny chwyt retoryczny, który odwraca uwagę od polityki migracyjnej PiS. W czasie kryzysu na granicy polsko-białoruskiej w 2021 roku PiS nie tylko współpracował z instytucjami UE, ale również korzystał z unijnego wsparcia w zakresie zarządzania granicami. Teraz, będąc w opozycji, partia wygodnie zapomina o tych faktach, malując czarno-biały obraz, w którym Tusk jest „marionetką Niemiec”, a PiS – jedynym patriotycznym bastionem.

Inicjatywa referendalna PiS to kolejny przykład politycznego teatru, który ma na celu mobilizację elektoratu, a nie rozwiązanie realnych problemów. Zarzut Sebastiana Kalety, iż Tusk „unieważnił referendum z 2023 roku”, jest manipulacją – referendum to nie miało mocy prawnej i było bardziej narzędziem kampanii wyborczej niż rzeczywistą próbą konsultacji społecznej. Obecna zbiórka podpisów pod nowym referendum wydaje się powtórką tego samego schematu: gra na emocjach, budowanie podziałów i odwracanie uwagi od braku kompleksowego programu migracyjnego. Zamiast proponować konkretne rozwiązania, takie jak reforma systemu azylowego, kooperacja z krajami sąsiednimi czy edukacja społeczna, PiS ogranicza się do populistycznych haseł i straszenia „nielegalnymi imigrantami”.

PiS zarzuca Tuskowi „głuchotę” na problemy Polaków, ale warto przypomnieć, iż polityka graniczna PiS również budziła kontrowersje. W czasie kryzysu na granicy polsko-białoruskiej rząd PiS był krytykowany za niehumanitarne traktowanie migrantów, w tym za tzw. push-backi, które naruszały prawa człowieka. Teraz partia przedstawia się jako jedyny obrońca bezpieczeństwa, ignorując fakt, iż problem migracji wymaga podejścia wyważonego, łączącego bezpieczeństwo z poszanowaniem międzynarodowych standardów. Oskarżanie KO o „wydawanie rozkazów Straży Granicznej, by nic nie robiła”, jest nie tylko bezpodstawne, ale też obraźliwe wobec funkcjonariuszy, którzy pracują w trudnych warunkach niezależnie od tego, kto sprawuje władzę.

Zamiast organizować kolejne referenda, które służą jedynie politycznej mobilizacji, PiS powinien skupić się na konstruktywnej krytyce i przedstawieniu realnych propozycji w zakresie polityki migracyjnej. Problem migracji nie zniknie przez hasła typu „Zatrzymajmy Donalda Tuska” czy straszenie Polaków obrazami z zachodnich miast. Polska potrzebuje rzeczowej debaty o integracji, zarządzaniu granicami i współpracy międzynarodowej, a nie polaryzacji i budowania murów – zarówno dosłownych, jak i mentalnych. PiS, zamiast wywierać presję na rządzie populistycznymi akcjami, powinien wziąć odpowiedzialność za swoje wcześniejsze decyzje i zaproponować rozwiązania, które będą służyć dobru wspólnemu, a nie tylko interesom partyjnym. W przeciwnym razie ich działania pozostaną jedynie hałaśliwym spektaklem, który dzieli społeczeństwo i oddala nas od skutecznego rozwiązania problemu migracji.

Idź do oryginalnego materiału