Nie tylko Polska. Żywioł w Afryce zabił już 465 osób

2 tygodni temu

Choć kilka o tym mówią media, to nie tylko Europa Środowa walczy z żywiołem. Powodzie sieją spustoszenie w Afryce Środkowej i Zachodniej. Ćwierć miliona osób musiało opuścić swojego domy, a niemal pół tysiąca straciło życie.

Miliony ludzi w najbardziej biednej i zacofanej gospodarczo części świata – Sahelu – doświadczają wyjątkowo wilgotnej pory deszczowej. Skutkuje to niszczycielskimi powodziami, które zmuszają całe rzesze ludzi do opuszczenia swoich domów. To miliony uchodźców, którzy jak na razie migrują wewnątrz swoich ojczyzn, ale globalne ocieplenie gwałtownie zmieni tę sytuację. Czy przed stoi Europą kolejny kryzys migracyjny?

Według danych przekazanych przez organizację humanitarną Norwegian Refugee Council w 2024 roku powodzie dotknęły ponad 2,3 miliona ludzi w Afryce Zachodniej i Środkowej.

Tylko w ostatnim tygodniu powódź dotknęła niemal 250 tys. osób, a 50 tys. z nich było zmuszonych do opuszczenia swoich domów. Z powodu powodzi jeszcze w sierpniu niemal 300 tys. osób zostało przesiedlonych w siedmiu krajach, w tym w Nigerii, Republice Środkowoafrykańskiej, Demokratycznej Republice Konga i Czadzie. W dwa ostatnie tygodnie sierpnia powódź pochłonęła przynajmniej 465 ofiar śmiertelnych.

Od fali upałów

Sahel to region geograficzny w Afryce, leżący wzdłuż południowych granic Sahary, ciągnący się od Senegalu, po Erytreę. Zamieszkuje go blisko pół miliarda ludzi, od lat żyjących na krawędzi przetrwania z powodu ocieplającego się klimatu. To właśnie globalne ocieplenie powoduje, iż region doświadcza narastających skrajności pogodowych. Od potężnych suszy i niemiłosiernych upałów po wielkie ulewy i powodzie niszczące domy.

Tak samo było w tym roku. Jeszcze w kwietniu Sahel doświadczył zabójczej fali upałów. Według World Weather Attribution (WWA), instytucji zajmującej się wpływem globalnego ocieplenia na różne zjawiska, bez zmian klimatu takiej fali upałów by nie było.

Kraje Afryki Zachodniej, Mali i Burkina Faso, zmagały się z temperaturami w marcu i na początku kwietnia. Ukrop przekraczający 45 st. C, spowodował dużą liczbę zgonów. Obserwacje i modele klimatyczne wykorzystane przez naukowców z WWA wykazały, iż „fale upałów o skali zaobserwowanej w marcu i kwietniu 2024 roku w regionie nie miałyby możliwości dojścia do skutku bez dotychczasowego globalnego ocieplenia o 1,2 st. C”, które powiązali ze „zmianami klimatu wywołanymi przez człowieka”.

Po wielką powódź

Potem susza i wielkie temperatury ustąpiły porze deszczowej. Pora deszczowa na Sahelu i występujące tam okresowo spore opady deszczu to nic nadzwyczajnego. Jednak region walczy z nadmiernymi opadami deszczu aż od lipca. Ponadprzeciętne opady przyniosły za sobą bezprecedensowe powodzie w Nigerii, Kamerunie, Nigrze, Czadzie, Sudanie, Mali, Ghanie i Liberii. Dla społeczności tam żyjących oznacza to poważny kryzys humanitarny. Powodzie, które w tym roku nawiedziły niektóre części Afryki Zachodniej i Środkowej, pochłonęły setki istnień ludzkich. Do tego oczywiście zniszczyły infrastrukturę i rolnictwo, a miliony ludzi straciły domy.

To zupełnie inna skala niż u nas. Nie ma też profesjonalnych służb, które na bieżąco ratowałyby ludność. Nie ma rozwiniętej sieci dróg, sprawnego systemu zarządzania kryzysem, ani szybkiego wsparcia rządu. To regiony, gdzie toczy się wojna, gdzie panuje terroryzm, gdzie wspierane przez wagnerowców niedemokratyczne rządy niespecjalnie przejmują się losem ludzi.

– Cierpimy. Nie mogliśmy jeść przez ostatnie trzy dni. Nie mamy gdzie mieszkać, ponieważ powódź zmyła cały nasz dobytek. Nasze dzieci płaczą z głodu – powiedziała Maryamu Daniel, której rodzina musiała schronić się pod drzewem.

Powódź w mieście Makary w Kamerunie (Afryka Zachodnia). Fot. Norwegian Refugee Council

Miliony ludzi musiało opuścić swoje domy

UNHCR, międzynarodowa organizacja ds. uchodźców przy ONZ szacuje, iż do tej pory swoje domy musiały opuścić ponad 4 mln ludzi, głównie dzieci. To jednak może nie być ostateczna liczba. ONZ ostrzega, iż w nadchodzących miesiąca w cały regionie należy spodziewać się kolejnych powodzi. W samej Nigerii według jednego z tamtejszych gubernatorów ponad milion ludzi zostało poszkodowanych przez powodzie. Około 40 proc. powierzchni stolicy jednego z tamtejszych stanów zostało zalanych.

Ludzie stracili wszystko

W większości przypadków ludzie są zdani na siebie i na pomoc ze strony innych mieszkańców, którym udało się jakimś cudem wyjść cało z problemu. Zara Goni powiedziała, iż ​​właściciel sklepu zapewnił jej rodzinie matę, trochę jedzenia i wody. „Szczerze mówiąc, mamy poważne kłopoty… Mam dziecko. Nie wiem, co zrobić, żeby mu pomóc” – powiedziała Goni. „Straciliśmy wszystko”.

– Straciliśmy większość naszych środków do życia w wodzie, a prędkość przepływu nie pozwoliła nam zabrać ze sobą żadnego znaczącego majątku. w tej chwili pomagam innym ofiarom powodzi, zwłaszcza tym, którzy nie mają alternatywnego schronienia, w przeniesieniu się do miejsca zastępczego. Wszyscy w tej chwili obserwujemy, jak nasze domy są zalewane i nie możemy nic z tym zrobić – mówi z kolei mężczyzna dotknięty powodzią w Maiduguri w Nigerii, cytowany przez Norwegian Refugee Council.

Taka sytuacja jak w północno-wschodniej Nigerii ma miejsce w innych krajach jak np. w Czadzie. Tam ucierpiało prawie 1,5 mln ludzi. Zginęło 145 osób, a zniszczeniu uległo 70 tys. domów. W innych państwach Sahelu jest dokładnie to samo. Setki tysięcy poszkodowanych, tysiące zniszczonych domów, zalanych pół. W Sudanie liczby te nie są tak duże, jak w Nigerii czy Czadzie, jednak tam problem stanowi trwająca z niewielkimi przerwami od lat 80. XX wieku wojna domowa. To nie ułatwia życiu blisko 140 tys. ludzi, którzy zostali przesiedleni z powodu czerwcowej powodzi. Sama wojna doprowadziła już do przymusowego przesiedlenia ponad 10 mln ludzi.

Winne zmiany klimatu

Klimatolodzy oczekują, iż cały region w przyszłości odczuje większe niż dziś skutki globalnego ocieplenia. Naukowcy szacują, iż mimo iż wzrost średniej temperatury będzie tam mniejszy niż w innych częściach świata, to problem będzie większy niż u nas. Wojny, bieda i słabość tamtejszych gospodarek będą nasilać problem, z którym normalnie te kraje by sobie poradziły.

– Skutki humanitarne, jakie obserwujemy w Mali, Burkina Faso i Nigrze, nie są przypadkiem, ale wynikiem historycznych i bieżących decyzji politycznych, które sprawiły, iż społeczności nie są przygotowane na stawienie czoła skutkom zmiany klimatu – powiedział Modou Diaw, wiceprezes Międzynarodowego Komitetu Ratowniczego w Afryce Zachodniej.

Przykładem jest Polska. Ta wielka powódź okazała się niszczycielska dla wielu polskich miast, ale poradzimy sobie z tym. Tymczasem mieszkańcy Sahelu dokładnie z takim samym problemem mogą sobie nie poradzić. Sahel będzie zmagał się na przemian z suszą i ekstremalnymi upałami, które będą przechodzić z wielkie powodzie. W pewnym momencie ta część świata przestanie nadawać się do życia. W rezultacie problem przeniesie się na nasze szerokości geograficzne, gdy rządy staną przed obliczem milionów migrantów klimatycznych.

Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Chinedu Chime

Idź do oryginalnego materiału