Nie tylko cena. O łańcuchu dostaw biomasy

5 godzin temu

– W Polskich Lasach jest ogromny potencjał biomasowy, który w tej chwili wykorzystuje się zaledwie w 20% – stwierdza Roman Deptuch, prezes zarządu Kordrew. W rozmowie z Darią Lisiecką ekspert opowiedział o tym, dlaczego ten potencjał może zostać zaprzepaszczony, jeżeli energetyka nie zmieni swojego podejścia do zakupu biomasy.

Proces pozyskiwania biomasy leśnej pierwotnej wymaga dysponowania odpowiednim sprzętem oraz stworzenia warunków współpracy z lasami i energetyką. Trud ten w większości nie jest dostrzeżony, co nie pozostaje bez wpływu na branżę.

Jako wieloletni obserwator i uczestnik rynku biomasowego, co sądzi Pan o obecnym statusie biomasy jako paliwa? I czy zrębka tartaczna ma jakąkolwiek przyszłość w sektorze energetyki?

Biomasa w formie zrębki tartacznej, w związku z nieuniknioną dekarbonizacją, prędzej czy później stanie się paliwem deficytowym i nie wystarczy jej dla wszystkich. Produkty uboczne tartaków jak trocina, zrębka, zrzyna to jedynie forma przejściowa i w przyszłości ich spalanie w energetyce zostanie ograniczone lub zakazane. Dzieje się to już dziś w Niemczech i Austrii.

Ponadto dostępność takiej biomasy zależy od koniunktury w tartakach, a zainteresowane są nią też inne branże: zakłady produkujące płyty wiórowe, papiernie i pelleciarnie. Jednak cena, dostępność i przyszłość tego surowca są mało stabilne. Zawsze będą występować duże zmiany popytowo-podażowe, przez co ceny nie mogą być przewidywalne. Wystarczy wspomnieć zimę 2022/2023, gdy sięgały one 70 zł/GJ.

Czytaj też: Drewno energetyczne? Definicja w maju

A jak w tej chwili wygląda sytuacja biomasy leśnej?

Biomasa pierwotna z odpadów pozrębowych jest stabilnym i pewnym źródłem energii, jednak część energetyki przez cały czas krzywo na nią patrzy. W Polsce jest ogromny potencjał biomasowy, który w tej chwili wykorzystuje się w zaledwie 20%. To w pełni wartościowe paliwo, w niczym nie ustępujące parametrami zrębce tartacznej. Wobec tego od dawna nasuwa się pytanie: dlaczego energetyka w planach strategicznych nie stawia na biomasę pierwotną?

Myślę, iż przyczyna leży w tym, iż biomasa pierwotna ma pewną wadę – nie powstaje jako produkt uboczny w produkcji tartacznej. Musi zostać wyprodukowana. Wiąże się z tym wiele wyzwań logistycznych. W końcu, aby możliwe było pozyskanie biomasy pierwotnej, lasy muszą odpowiednio zaplanować gospodarkę leśną. Podczas zrębu Zakłady Usług Leśnych pozyskują drewno okrągłe, a biomasę muszą układać w gromady i unikać niszczenia jej poprzez rozjeżdżanie harwesterami, co mogłoby spowodować zanieczyszczenie minerałami. Następnie dzięki forwarderów biomasa zostaje zabrana ze zrębów i zwieziona na skraj leśnych dróg. W końcu przy użyciu specjalnych nożowych rębaków jest cięta na zrębkę bezpośrednio na ciężarówki, aby uniknąć zanieczyszczeń piaskiem. Te z kolei muszą ją zwieść na utwardzone place składowe, gdzie biomasę poddaje się sezonowaniu i przygotowuje do wysyłki do odbiorców ruchomymi podłogami lub koleją.

Jak więc widać – jest to wieloetapowy proces. Wymaga on zaangażowania sprzętowego i logistycznego. Nie podejmuje się go żaden handlarz, to zadanie spoczywające na barkach producenta biomasy.

W procesie pozyskania biomasy bierze udział szereg podmiotów. Konieczne jest uzyskanie przychylności Lasów Państwowych które muszą uwzględnić biomasę w planie zagospodarowania lasu, wygranie aukcji, gdzie wystawiany jest odpad pozrębowy, nawiązanie współpracy z Zakładem Usług Leśnych, a także wypracowanie zasad specjalistycznego transportu z koleją i na końcu z odbiorcami ze strony energetyki. To spójny system, którego każdy element musi ze sobą współdziałać. Gdyby producent zatrzymał pozyskiwanie na kilka, kilkanaście miesięcy, to praktycznie nie miałby do czego wrócić. Po dłuższej przerwie nie da się na nowo uruchomić dostaw w pełni. Lasy zmieniają swój sposób zarządzania zrębami i wycinkami specjalnie po to, by możliwe było pozyskiwanie biomasy. jeżeli nagle padnie decyzja o zaprzestaniu tego procesu, to zostanie zachwiany cały proces urządzania lasu i zostaną przywrócone poprzednie metody pracy. Zakłady Usług Leśnych znajdą sobie inne źródła dochodu. To zniweczy wszystkie efekty długofalowych starań producenta biomasy.

Forwarder, zdj. Marta Kosińska

Jak w Pana ocenie powinny przebiegać zakupy biomasy, aby na rynku rzeczywiście kształtował się zdrowy układ?

Energetyka powinna zwracać uwagę nie tylko na oferowaną cenę, ale także ocenić dostawcę, oferenta. Standardem powinno być sprawdzanie faktycznych źródeł pochodzenia na podstawie chociażby lokalizacji nadleśnictw, a także monitorowanie sposobu pozyskania i przetwarzania biomasy. W tym celu konieczne są dokładne audyty pozwalające na ocenę, czy rzeczywiście dostawcy dysponują odpowiednim zapleczem logistycznym i technicznym.

Apeluję o to z prostego powodu: biomasa nie leży na półkach. To produkt, który trzeba wytworzyć, przywieźć z lasu na plac, przygotować i dostarczyć. Aby to zrobić potrzeba specjalistycznego sprzętu i wykwalifikowanych pracowników.

Tymczasem niejednokrotnie oferenci proponujący energetyce najniższe ceny nie mają zabezpieczenia surowcowego, które pozwoliłoby im na wypełnienie zobowiązań w ramach kontraktu. Jest tak dlatego, iż nie są producentami, a jedynie handlarzami obracającymi towarem. Nie ponoszą kosztów związanych z prowadzeniem takiej działalności, a oferując najniższą cenę liczą na to, iż wygrają kontrakt, a jakiś zdesperowany producent odsprzeda im biomasę poniżej kosztów produkcji. Rzeczywiście nieuczciwym handlarzom niekiedy udaje się ten manewr, zwłaszcza w momentach nadwyżki na rynku. Skutki są jednak fatalne, bo prowadzą do bankructwa wyspecjalizowanych firm pozyskujących biomasę.

Najwyższy czas, by energetyka zaczęła zwracać na to uwagę i zaprzestała wspierania takiego procederu.

Czytaj też: Śladami projektów biomasowych

Takie działanie nie może mieć dobrego wpływu zarówno na rynek biomasy, jak i na sektor energetyki. Jakie dostrzega Pan konsekwencje wybierania najniższych kwot w przetargu?

Każda firma walczy o maksymalizację zysków i to jest jasne. Jednak błędem, jaki popełnia energetyka zawodowa, jest patrzenie jedynie w perspektywie krótkoterminowej, z wyprzedzeniem 6, może 12 miesięcy.

Odbiorcy zdecydowanie powinni dzielić dostawców na producentów i handlarzy biomasą. W ramach tego powinny być przeprowadzane odpowiednie dla wszystkich z rodzaju działalności audyty w zakresie źródeł i możliwości wytwarzania paliwa. Takie podejście ustabilizowałoby system i zapewniło stałe dostawy surowca dobrej jakości, w sposób ciągły i wieloletni.

Opieranie decyzji wyłącznie o to, iż surowiec jest tani – czyli de facto sprzedawany niejednokrotnie poniżej kosztów wytworzenia – promuje nieuczciwy handel. Tworzy się niezdrowa sytuacja na rynku, a łańcuch wytwarzania biomasy ulega kompletnej destrukcji.

Często nie dość, iż taki handlarz kontraktuje biomasę na skandalicznie niskim poziomie, to w dodatku później nie płaci poddostawcy i szantażuje go, iż ogłosi upadłość lub wykluczy producenta z kolejnych dostaw. Aby uciec przed zobowiązaniami finansowymi stosuje się kreatywną księgowość lub tworzy kolejne spółki. Taka sytuacja jest dla producenta jeszcze bardziej dramatyczna, bo firma ma stałe koszty działalności – utrzymania pracowników, specjalistycznego sprzętu, opłacania leasingów, podatków.

Powszechna praktyka wśród nieuczciwych handlarzy zakłada też przepłacanie leśnych aukcji poza swoim terenem działania. W ten sposób zaburzają oni lokalny system współpracy pomiędzy lasem a miejscowym producentem biomasy. Później okazuje się, iż taka firma nie płaci za wykonaną usługę lub choćby w ogóle nie dokonuje zrywki. Tak naprawdę chodzi o destabilizację i w dłuższej perspektywie wzrost cen biomasy.

Rębak Diamant, zdj. Marta Kosińska

Czy to w ogóle możliwe, żeby powstrzymać takie działania? Jak nie dopuścić do takich sytuacji?

Energetyka zawodowa musi oczywiście odrzucać nadmiernie wysokie ceny, ale dla osoby odpowiedzialnej za przetarg alarmująca powinna być też zbyt niska cena. jeżeli jest ona sztucznie zaniżona poniżej kosztów pozyskania, to wiadomo, iż biomasa będzie miała niejasne pochodzenie.

Dbanie o prawidłowe funkcjonowanie rynku jest w interesie energetyki. To właśnie jej powinno zależeć na stabilizowaniu cen biomasy. Dobrą praktyką byłoby przywrócenie długoterminowych, wieloletnich umów ze stałą wielkością dostaw i cenami negocjowanymi przykładowo raz na kwartał. To wyeliminowałoby z rynku nieuczciwych handlarzy.

Jeżeli energetyka i odbiorcy nie zaczną działać w ten sposób, to w najbliższej przyszłości dojdzie do poważnych konsekwencji. Producenci biomasy pierwotnej zaczną się przebranżawiać lub zamykać działalności. Jak wspomniałem wcześniej – przestój spowoduje, iż Lasy Państwowe wrócą do pozostawiania biomasy na zrębach, a długo wdrażane dobre praktyki zostaną zaprzepaszczone. Produkcja zrębki drzewnej spadnie, przez co zacznie jej brakować. Wtedy ceny staną się zupełnie nieprzewidywalne.

Roman Deptuch, prezes Kordrew. Sp. z.o.o.

Roman Deptuch jest związany z branżą drzewna od 25 lat. W latach 2000-2008 zarządzał 4 tartakami na stanowiskach Dyrektora tartaku oraz Dyrektora do spraw restrukturyzacji w SeegerDach. Od 2010 do 2014 r. brał udział w budowie jednego z największych systemów zakupu biomasy w Polsce na potrzeby elektrociepłowni Mondi Świecie Polish Energy Partners S.A. na stanowisku Specjalista ds. Zakupów. W okresie od 2015 do 2019 r. pracował jako Manager ds. Zakupu Biomasy w Polenergii.

Obecnie prowadzi własna firmę produkującą biomasę – Kordrew. Sp. z.o.o.

Idź do oryginalnego materiału