Najpierw towarzysz Wojciech Jaruzelski, sowiecki poputczik, osiadł na prezydenturze, wybrany na skutek zmowy komunistów i części "solidarnościowców" przy Okrągłym Stole. Jego rolą było pilnowanie interesów warstwy kompradorskiej, aby nikomu krzywda się nie stała.
(Nie)szczęśliwi prezydenci
Zdjęcie: Pałac Prezydencki w Warszawie Źródło: Wikimedia Commons
KOMUCHOŻERCA || Na prezydentów RP od 1989 r. możemy patrzeć różnie, ale trzeba przyznać, iż szczęścia w ich doborze nie mamy.
Najpierw towarzysz Wojciech Jaruzelski, sowiecki poputczik, osiadł na prezydenturze, wybrany na skutek zmowy komunistów i części "solidarnościowców" przy Okrągłym Stole. Jego rolą było pilnowanie interesów warstwy kompradorskiej, aby nikomu krzywda się nie stała.
Najpierw towarzysz Wojciech Jaruzelski, sowiecki poputczik, osiadł na prezydenturze, wybrany na skutek zmowy komunistów i części "solidarnościowców" przy Okrągłym Stole. Jego rolą było pilnowanie interesów warstwy kompradorskiej, aby nikomu krzywda się nie stała.