"Nie porównuję Tuska ze Stalinem, ale...". Nawrocki wyłączył hamulce

2 dni temu
Zdjęcie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl


Czy prezydent Nawrocki będzie umiał współpracować z premierem Tuskiem? No jasne, przecież "czasem trzeba usiąść do jednego stołu choćby z kłamcą czy z osobą, która chce być dyktatorem". Przeczytałem nowy wywiad z "kandydatem obywatelskim" i jestem załamany bardziej niż wcześniej - pisze Grzegorz Wysocki w felietonie dla Gazeta.pl.
Kampania (nie tylko) na papierze. To prawda, czytam papierową prasę i wcale nie mam 80 lat. Wciąż chodzę po nią do kiosku, choć niedługo nie będę miał dokąd. Póki jednak nie padnie ostatni kiosk w Łodzi, będę wam tu zdawał raporty z lektur, ze szczególnym uwzględnieniem tygodników prawych i sprawiedliwych, po które czytelnicy Gazety - jak się zdaje - sięgają jeszcze rzadziej i mniej chętnie. Do pism "samych swoich" czy internetu również będę zerkał. Przeglądy zacząłem od wywiadów z Nawrockim, "tonącego Trzaskowskiego" oraz "Kandydata Zero".


REKLAMA


Karol Nawrocki dał kolejny wywiad prasie papierowej, co można docenić, bo np. Rafała Trzaskowskiego w gazetach za bardzo nie widać. Być może jak Nawrocki robi za "kandydata obywatelskiego", tak Trzaskowski robi za "kandydata nowoczesnego", co objawia się i w tym, iż skreśliło się istnienie papierowej prasy. Może to i dobrze - zawsze to mniej okazji do wygadywania głupot, a przede wszystkim na tłumaczenie się z wykonywanych w ostatnich tygodniach akrobacji wyborczych. Nawrocki ma w tej konkurencji o tyle łatwiej, iż nie musi się ostro wyginać na prawo, bo już tam od dawna jest. Co przecież nie oznacza, iż nie wygaduje głupot, a wręcz przeciwnie. Smutne zatem, iż rozmowa ta przeszła - jak się zdaje - bez większego echa (wina Trumpa i Putina?).


Zobacz wideo Techno-apokalipsa. W co wierzą Elon Musk i Peter Thiel


Pisałem na tych łamach, iż Nawrocki zdobył jakiś czas temu koronę prawicy, tj. udzielił wywiadów trzem tygodnikom: "Gazecie Polskiej", "Sieciom" i "Do Rzeczy". Tym razem porozmawiał z "Dziennikiem Gazetą Prawną", co - znowu - można docenić, bo nie jest to rozmowa w miłym gronie prawych i sprawiedliwych. Rzecz nieczęsto występująca w naszym medialnym krajobrazie. Nie jest to może sytuacja, w której - wyobraźmy to sobie! - Karol Nawrocki rozmawia z "Gazetą Wyborczą" czy "Newsweekiem", a Rafał Trzaskowski z "Gazetą Polską" czy "Sieciami" (czy takie wywiady miałyby zresztą jakiś sens?), ale niewątpliwie rozmawia tu Nawrocki z prawdziwym dziennikarzem (Marek Mikołajczyk), dostaje serię konkretnych pytań i musi się nieco bardziej napocić, by uniknąć odpowiedzi, jak to ma w zwyczaju.
Tusk: kłamca, a może i dyktator?
Wszyscy żyją teraz Trumpem, Putinem i sprawami międzynarodowymi, a w tym felietonie będzie na odwrót. Zacznijmy od fragmentów rozmowy dotyczących krajowej polityki. Mikołajczyk pyta: "Gdyby miał pan określić Donalda Tuska jednym słowem, jak by ono brzmiało?". Na co Nawrocki: "Kłamca". I tu pada pytanie o to, jak w takim razie wyobraża sobie zwycięski Nawrocki przyszłą współpracę z premierem Tuskiem. Nawrocki powtarza, iż "w życiu publicznym najważniejszy jest interes państwa polskiego" (to jeden z jego ulubionych refrenów), po czym uzupełnia: "Czasem trzeba usiąść do jednego stołu choćby z kłamcą czy z osobą, która chce być dyktatorem".


Czytaj także:


Zełenski i metoda "na wnuczka"? Cejrowski wie najlepiej


Czy Donald Tusk chce być dyktatorem? Czy to właśnie powiedział Nawrocki? Ależ skądże: "Pod koniec II wojny światowej trzeba było usiąść do stołu ze Stalinem, który odpowiadał za śmierć kilkudziesięciu milionów osób. Nie porównuję Tuska ze Stalinem, mówię tylko o sytuacji". Wiadomo. Nie żeby Tusk miał w sobie coś ze Stalina, chodzi przecież o porównanie samej czynności siadania do stołu. Dalej Nawrocki nazywa siebie mężem stanu i zapowiada, iż siądzie z tym Tuskiem i powie mu tak: "Panie premierze, proszę nie oszukiwać Polaków". Nie wiem, jak wy, ale ja to widzę. Tusk zrobi smutną minę i odpowie: "Dobrze, panie prezydencie, więcej nie będę!". A Karol, który został prezydentem, dobrodusznie wybaczy premierowi, po czym razem zaczną naprawiać Polskę. Cięcie.


A teraz - już całkowicie prawdziwy - przykład na to, jak "kandydat obywatelski" unika odpowiedzi na pytania. Mikołajczyk pyta Nawrockiego, czym różni się od Dudy. Nawrocki odpowiada, iż na pewno inaczej patrzą na kwestie ukraińskie. Mikołajczyk pyta jednak o politykę krajową. Nawrocki: "Też na pewno różnice by się znalazły… Ale miejmy jasność: bardzo dobrze oceniam prezydenturę Andrzeja Dudy. To było dobre 10 lat dla Polski". Mikołajczyk zwraca więc uwagę, iż Nawrocki już to mówił, a poza tym pyta o różnice. Nawrocki: "Jesteśmy osobami z innych środowisk. Pewnie moglibyśmy podejmować różne decyzje w bardziej szczegółowych, indywidualnych sprawach". Pewnie tak. Co prawda nie wiem, o czym, chłopie, mówisz, bo konkretu absolutne zero, ale pewnie tak.
Ani złego słowa o Trumpie!
Obiecywana polityka międzynarodowa. W skrócie: czy Nawrocki krytykuje Trumpa? Nie bardzo. Posłuchajmy: "Strategią Polski powinno być utrzymywanie dobrych relacji z Waszyngtonem - i tych dotyczących bezpieczeństwa, i tych ekonomicznych". Dalej: "Obserwujemy protekcjonalne zachowanie Donalda Tuska i elit europejskich względem USA, widzimy dążenie do budowy unijnej armii, która ma być alternatywą dla NATO. Mówię jasno: najważniejsze dla Polski powinno być pogłębianie sojuszu z USA i wzmacnianie NATO, a nie budowanie NATO-bis".
No dobrze, to może chociaż wypowiada się Nawrocki krytycznie w kwestii zaufania, jakim Trump darzy Putina? Nawrocki odpowiada, iż nie ufa Putinowi, ale: "Ale mam też świadomość pewnej poetyki negocjacyjnej, którą stosuje Trump. Wiemy, iż jego sposób prowadzenia polityki odbiega diametralnie od tego, do czego przywykliśmy". I pewnie dlatego wolno Trumpowi nazywać Zełenskiego dyktatorem, co nie spotyka się z krytyką Nawrockiego, który przecież widzi w Tusku kłamcę i "osobę, która chce być dyktatorem" (to ten, z którym siada się do stołu zupełnie jak ze Stalinem, pamiętacie).


Czytaj także:


"Karol tak mnie przeszył wzrokiem". Wyznania Marty Nawrockiej


Nawrocki pytany, czy "Trump jest w stanie przeprowadzić te negocjacje pokojowe w sposób prawidłowy", odpowiada: "Nie chciałbym wchodzić w rolę recenzenta". Do podobnej sytuacji dochodzi w momencie pytania o to, czy nie popełniły błędu rządy Szydło i Morawieckiego, iż nie wróciły do 22-proc. stawki VAT. Odpowiedź: "Łatwo się stawiać w roli recenzenta". No najwyraźniej wcale nie tak łatwo… A mówi to ten sam Nawrocki, który bez wahania wchodzi w rolę ostrego recenzenta Zełenskiego, Tuska czy Trzaskowskiego, jak również rządów niemieckich czy brukselskich. Kiedy słyszy "Donald Trump", jest w stanie jedynie dukać komunały: "Mogę powiedzieć, jedynie, iż w interesie Polski jest zawarcie dobrego i trwałego pokoju. Dziś bezpieczeństwo całego świata zależy od USA".


Oczywiście tu dodam od razu, iż wielu innych polskich polityków również zapadło na chroniczny lęk przed powiedzeniem choćby pół złego słowa o Trumpie, a przecież wszyscy wiemy, jaki Trump wrażliwy i pamiętliwy, więc lepiej nie ryzykować.


Czytaj także:


Trump nie ma żadnego planu. Szykujcie się na najgorsze


Deweloperzy i flipperzy na spotkaniach z Nawrockim?
Chyba najbardziej - będę delikatny - rozgniewały mnie w czasie lektury wywiadu z Nawrockim fragmenty poświęcone podatkowi katastralnemu. Otóż proszę sobie wyobrazić, iż "kandydat obywatelski" twierdzi, iż z tym podatkiem to jest tak, iż niepokoi on "przede wszystkim zwykłych obywateli". Tak, takich zwykłych obywateli z pięcioma albo dziesięcioma mieszkaniami na własność. Nawrocki dodaje: "Proszę uwierzyć, iż pytany jestem o to na wielu spotkaniach". Nie wierzę. A może to były spotkania z deweloperami i/lub flipperami, panie Karolu? A może deweloperzy bądź flipperzy przebierają się za "zwykłych Polaków" i biegną na spotkania z Nawrockim, by tam zawczasu dbać o swoje żywotne interesy? Kto wie, kto wie!
Nawrocki twierdzi, iż jego obietnica związana z podatkiem katastralnym dotyczy - a jakże - zwykłych obywateli, którzy posiadają JEDNO bądź dwa mieszkania "i mieliby płacić od tego dodatkową daninę". I jeszcze: "Moje twarde "nie" wypowiadane było z myślą o obywatelach, którzy mieszkają w swoich mieszkaniach". Wszystko fajnie, tylko iż nieprawda. O podatku katastralnym wypowiedział się Nawrocki na konwencji w Szeligach. Tam to złożył swoje obietnice gospodarcze, które określił mianem "kontraktu z Polakami", a w ramach tego kontraktu tak wypowiedział się o pomyśle na podatek katastralny: "Nigdy go nie podpiszę". I dodał, iż jego niewdrażanie będzie zagwarantowane konstytucyjnie (!), podobnie jak bezpodatkowe dziedziczenie majątku.


Czytaj także:


Trump, Mentzen, Kaczyński. Kłopoty Karola Nawrockiego


A skąd się wzięło Nawrockiemu obkładanie "dodatkową daniną" choćby właścicieli JEDNEGO mieszkania? Pojęcia nie mam. choćby Adrian Zandberg, który w oczach wielu uchodzi za wielkiego miłośnika podatku katastralnego (i podatków w ogóle), mówi otwarcie o wprowadzeniu dodatkowej opłaty od trzeciego i kolejnych mieszkań. Co na to Nawrocki? "Byłbym gotowy do negocjacji w tym temacie, gdyby dotyczyło to trzeciego, czwartego lub kolejnego mieszkania inwestycyjnego". No to jest za podatkiem, jest za negocjacjami czy może "Nigdy nie podpiszę", bo mam "kontrakt z Polakami"? W każdym razie zdecydowanie nie brzmi to, jakby był w tej (a i w wielu innych kwestiach) za "zwykłymi Polakami".


Wirusy, zostawcie Polaków w spokoju!
W wywiadzie jeszcze inne interesujące wątki - m.in. "Plan 21", obniżka VAT, statusu neosędziów, dopłaty do kredytów - ale na koniec jeszcze tylko o obowiązkowych szczepieniach. Bardzo mi się podoba eleganckie zagajenie tematu Mikołajczyka: "Zapytam najłagodniej, jak umiem - ma pan poczucie, iż idealnie sprecyzował pan wówczas swoje myśli?". Nawrocki: "Poza tym, iż w biegu powiedziałem "palio" zamiast polio, nie uważam, iż popełniłem błąd".
Co powiedział wcześniej o szczepieniach Nawrocki? Przypominam: "Jestem przeciwko przymusowym szczepieniom, szczególnie ludzi dorosłych, ale także przeciwko przymusowym szczepieniom dzieci, z wyłączeniem tylko tych chorób, które są zagrożeniem generalnym dla populacji". W wywiadzie dla "DGP" mówi, iż nie wycofuje się ze swoich słów, podkreśla, iż jest wolnościowcem i iż "przymusowe szczepienia dzieci wbrew woli rodziców nie są dobrym rozwiązaniem".
Mam nadzieję, iż pod rządami Karola Nawrockiego wirusy przestaną wreszcie atakować Polaków. A jeżeli choćby będą miały taką chrapkę, to najpierw zapytają rodziców o zgodę!
Idź do oryginalnego materiału