Nie pijmy za błędy

tabloidonline.wordpress.com 4 godzin temu

Czasem trzeba trochę poplotkować, zwłaszcza kiedy mamy do czynienia z jawną kpiną. Co by nie mówić Rynkowski to pijaczyna, a to po raz kolejny nam udowodnił. Jak wiecie, bo przecież tabloidy wszystkie jak leci wprost kochają takie tematy, i prześcigają się w rewelacjach, kolega szansonista Rynkowski próbując dotrzeć na festiwal w Opolu, wjechał pod Brodnicą, czyli parę kilometrów od domu, w bogu ducha winną kobitkę. Okazało się, iż szansonista miał we krwi aż 1,6 promila alkoholu, czyli kolokwialnie ujmując, był uchlany w trzy dupy. Morderca w samochodzie.

Oczywiście jako nałogowiec może mieć nieco podwyższoną tolerancję na alkohol, ale może też mieć znacząco obniżoną. Znaczy to, iż może w krótkim czasie wypić litra gorzały i jako tako jarzyć jeszcze rzeczywistość, ale może być tak też, iż po dwóch kieliszkach leży z ryjem w rynsztoku i zdycha. Granicy tolerancji pana Rynkowskiego nie znamy.

Teraz przechodzimy do tego co jest skurwysyństwem i jawną kpiną. Otóż jak ów artysta nam nieco wytrzeźwiał a prawdopodobnie przed tym jak po raz kolejny się upił, poszedł w zaparte. Żaden on pijany, żadne w związku z tym przestępstwo. Wspólnie ze swoim obrońcą niejakim Kozioziembskim, próbują teraz mataczyć i udowodnić, iż nie było żadnego przestępstwa, bo Rynkowski w czasie kolizji był… trzeźwy. Niczym świnia!

Krew na zawartość gorzały zbadano Rynkowskiemu mniej więcej półtorej godziny po kolizji, a te 1,6 promila które wyszło, to po prostu efekt spożycia alkoholu, kiedy już był zatrzymany i chciał się nieco uspokoić zapijając stres. No taki kurwa kulawy magik z niego, a numer stary jak świat. choćby najbliżsi sąsiedzi w to nie wierzą, bo jak mówią off the record, Rynkowski dzień w dzień snuje się po osiedlu bardziej lub mniej wstawiony. Nie wiem, nie widziałem, powtarzam jedynie plotki. Zakładam, iż z jakiegoś powodu nie bardzo go lubią, albo mu zazdroszczą sławy (pieśniarza i alkoholika). Innymi słowy pan Rynkowski niczym nie różni się od innych, mniej lub bardziej anonimowych alkoholików, siadających na bani za kierownicą i ględzących o zapijaniu stresu. Myślę sobie, iż żaden prokurator nie jest już w stanie na taki pic się nabrać.

Myślę sobie też, iż było zgoła odwrotnie, to znaczy szansonista przez te wspomniane półtorej godziny, raczej nieco już wytrzeźwiał, uleciało z niego sporo promili, czyli zakładam, iż w czasie kolizji mógł on mieć jakieś 2 promile, jak w mordę dał.

To co smuci, to może nie to akurat, iż Rynkowski to niepoprawny alkoholik, od lat uzależniony od wódy, smuci raczej to, iż jego papuga, ów pan KozioJakiśTam, jako prawnik sprzeniewierza się prawniczym zasadom, uczestniczy w przestępstwie zatajenia prawdy i wprowadzania w błąd wymiaru sprawiedliwości. Promuje patologię, kiedy to opłaca się uciec z miejsca wypadku a potem wciskać kit, iż może było pite, ale już po wszystkim, ze stresu. Pan Kozo I Tak Dalej, dla własnego rozgłosu, w celach jak najbardziej promocyjnych i dla zysku, przedstawia karkołomne z dupy wzięte tezy. Do niego mam pretensje. Rynkowski zaś, to kolei osobnik wysoce niebezpieczny, samobójca i potencjalny morderca (nie dziś to jutro kogoś zajebie pijaczyna marna), który od dłuższego już czasu jest pośmiewiskiem, obiektem drwin, synonimem krętactwa, niczym Nawrocki. Ludzie jego pokroju nie wiedzą co to znaczy zachować się przyzwoicie. Będzie chujem jak choćby kiedyś wytrzeźwieje.

Idź do oryginalnego materiału