Nie jest doktorantem KUL! Ukraiński „dziennikarz” przez lata podawał się pracownika naukowego!

1 tydzień temu

W ostatnich dniach Polska stała się świadkiem skandalicznego incydentu, który uderza w podstawy szacunku dla państwa i jego najwyższych instytucji. Witalij Mazurenko, ukraiński dziennikarz znany z obecności w polskich mediach, w programie „Debata Gozdyry” w Polsat News publicznie obraził Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Karola Nawrockiego. Wypowiadając słowa, iż jego zachowanie przypomina „pahana” – przywódcę kryminalnego w rosyjskich więzieniach – Mazurenko dopuścił się czynu, który nie mieści się w ramach dopuszczalnej krytyki, ale wypełnia znamiona przestępstwa znieważenia głowy państwa.

Prawo do wolności słowa kończy się tam, gdzie zaczyna się obraza. Urząd Prezydenta RP symbolizuje majestat państwa i wspólnotę narodową, a jego ochrona ma fundamentalne znaczenie dla bezpieczeństwa i suwerenności. Atak Mazurenki nie był przypadkiem – to świadome działanie, które podważa autorytet państwa polskiego.

Skandal wokół wykształcenia i fałszywy tytuł doktoranta

Sprawa Mazurenki ma jednak drugie dno, które pokazuje jeszcze poważniejszy problem. Przez lata przedstawiał się on publicznie jako doktorant Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Media, portale i choćby jego własne profile społecznościowe powielały tę informację. Jednak fakty są inne: oficjalnie został skreślony z listy doktorantów już w 2020 roku.

Dlaczego zatem jeszcze w latach 2022, 2023, a choćby 2024 wciąż występował w przestrzeni publicznej jako doktorant KUL? Po co przez tyle czasu budował wokół siebie fałszywy autorytet akademicki? Tego nie wiemy. Można jednak podejrzewać, iż tytuł „doktoranta” miał służyć nadawaniu powagi jego wypowiedziom i tworzeniu wizerunku eksperta, choć było to zwykłe kłamstwo. Takie działania nie tylko podważają wiarygodność samego Mazurenki, ale też godzą w reputację uczelni, która niesłusznie bywała łączona z jego osobą.

Konsekwencje zawodowe – wyrzucenie z redakcji

Skandaliczne słowa Mazurenki i ujawnione kłamstwa dotyczące jego statusu akademickiego nie mogły pozostać bez reakcji. Portal „Obserwator Międzynarodowy”, z którym współpracował, ogłosił natychmiastowe zakończenie współpracy z nim. Decyzja ta jest logiczna i konieczna. Redakcja, która chce być wiarygodna, nie może pozwolić sobie na to, by jej współpracownik obrażał głowę państwa i jednocześnie budował swoją pozycję na kłamstwie.

Utrata tego miejsca pracy pokazuje, iż sprawa nie dotyczy już tylko incydentu w telewizji, ale dotyka także reputacji zawodowej Mazurenki. Wizerunek „eksperta” legł w gruzach, a wiarygodność została całkowicie podważona.

„Przeprosiny”, które nie były przeprosinami

Po fali krytyki Mazurenko zdecydował się na publikację oświadczenia, które miało pełnić rolę przeprosin. Jednak każdy, kto je przeczytał, gwałtownie dostrzegł, iż nie miały one nic wspólnego ze szczerym wyrazem skruchy. Było to raczej tłumaczenie się i próba wybielania, niż przyjęcie odpowiedzialności za własne słowa.

Dodatkowo wszystkie komentarze krytyczne, jakie pojawiły się pod jego wpisami, zostały usunięte. Zostawiono jedynie pojedynczy głos poparcia ze strony środowisk lewicowych. Taka selekcja to nie dowód otwartości na dyskusję, ale manipulacja i kontrolowanie przekazu. Trudno więc mówić o przeprosinach – raczej o próbie zamknięcia sprawy bez realnego zadośćuczynienia.

Jak Ukrainiec Vitalii Mazurenko przeprasza? Pousuwał wszystkie negatywne komentarze, zablokował możliwość komentowania i zostawił tylko jeden komentarz – jakiegoś ojkofoba, który atakuje Pana Prezydenta.

W idealnym świecie – odebranie obywatelstwa, dogadane z Ukrainą odesłanie… pic.twitter.com/rb0V3ikv60

— Dariusz Matecki (@DariuszMatecki) August 27, 2025

Polska reakcja – prokuratura i uczelnia muszą działać

W tej sytuacji konieczne są stanowcze reakcje instytucji państwowych i akademickich. Wysłałem zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 135 § 2 kodeksu karnego, czyli publicznego znieważenia Prezydenta RP. Równolegle skierowałem pismo do rektora Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, by wyjaśnić kwestię statusu Mazurenki i jego wieloletniego podawania się za doktoranta.

Takie działania są konieczne, bo tylko konsekwencja pokazuje, iż państwo polskie broni swojego autorytetu i iż uczelnie dbają o swoją reputację. Bezkarność prowadziłaby do tego, iż podobne przypadki byłyby traktowane jako norma.

Prowadził spotkanie „W obliczu wojny. Spotkanie poetyckie w Łodzi”. 12 kwietnia 2024. Podpisany jako doktorant KUL, wymieniono jego zainteresowania naukowe.

Od czterech lat nie był już doktorantem KUL, po wykreśleniu go z listy. pic.twitter.com/cdxxnhhBQG

— Dariusz Matecki (@DariuszMatecki) August 27, 2025

Wnioski dla Polski

Cała sprawa z Mazurenką jest testem. Pokazuje, czy Polska potrafi bronić godności Prezydenta RP i majestatu państwa, czy potrafi reagować na kłamstwa i manipulacje w przestrzeni publicznej. Pokazuje też, jak ważna jest odpowiedzialność w świecie akademickim i medialnym.

Prezydent RP nie może być obrażany bezkarnie. Polska gościnność nie oznacza przyzwolenia na brak szacunku. Uczelnie muszą dbać o swoją reputację, a dziennikarze – o prawdę. A społeczeństwo musi być czujne wobec każdego, kto próbuje budować swój autorytet na kłamstwie i obrażaniu Polski.

Idź do oryginalnego materiału