Nie ignorujmy kandydata PiS: lekcja z porażki Bronisława Komorowskiego

1 miesiąc temu

Wybory prezydenckie to nie czas na lekceważenie przeciwnika, szczególnie jeżeli jest nim kandydat Prawa i Sprawiedliwości. Historia nauczyła nas, iż zlekceważenie rywala w wyborach może mieć poważne konsekwencje. Przypomnijmy sobie rok 2015, gdy Bronisław Komorowski, będący faworytem, przegrał z Andrzejem Dudą, którego kandydatura początkowo wydawała się niegroźna. Błędy tamtej kampanii powinny być ostrzeżeniem – walka o przyszłość Polski dopiero się zaczyna, a ignorowanie kandydata PiS może nas drogo kosztować.

Zwycięstwo kandydata Prawa i Sprawiedliwości w nadchodzących wyborach prezydenckich oznaczałoby kontynuację polityki przesuwania Polski w objęcia Putina, terroru wobec wrogów politycznych i podporządkowywania instytucji państwowych partii. PiS wielokrotnie pokazał, iż urząd prezydenta może stać się narzędziem do podważania zasad demokracji i praworządności. Kandydatura wspierana przez tę partię to nie tylko wybór osoby – to wybór kierunku dla Polski.



Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Prezydent z obozu PiS otworzyłby drogę do powrotu partii Kaczyńskiego na pełnię władzy. Dla demokracji w Polsce byłoby to niebezpieczne – mogłoby oznaczać zamrożenie reform i utrwalenie autorytarnej tendencji, którą widzieliśmy przez ostatnie osiem lat.

Porażka Bronisława Komorowskiego była wynikiem zbyt dużej pewności siebie. Andrzej Duda, postrzegany początkowo jako marionetka, zyskał na lekceważeniu go przez przeciwników. Kandydat PiS – choć wówczas mało znany – wykorzystał każdą okazję, by dotrzeć do wyborców i zjednać ich sobie.

Dzisiejszy kandydat PiS może wydawać się niegroźny, niedoświadczony czy choćby groteskowy. Jednak takie podejście jest błędem. To właśnie ignorowanie przeciwnika prowadzi do sytuacji, w której wyborcy, zmęczeni polityczną arogancją, wybierają „nową twarz” – bez względu na to, co ona symbolizuje.

Nie możemy pozwolić sobie na błędy przeszłości. Wybory prezydenckie to nie tylko pojedynek kandydatów, ale walka o wartości, które mają definiować przyszłość naszego kraju. Każdy głos się liczy, a mobilizacja obywateli jest kluczowa. Ignorowanie rywala to prosta droga do porażki, której konsekwencje odczujemy wszyscy.

Nie popełniajmy tego błędu ponownie. Walka dopiero się zaczyna – a od wyniku tych wyborów zależy przyszłość demokracji w Polsce. To czas na zaangażowanie, czujność i mobilizację sił, które chcą Polski otwartej, demokratycznej i praworządnej.

Idź do oryginalnego materiału