Kapusta, Jadczak i Słowik mają poważny problem. Zamiast odpowiadać merytorycznie na zarzuty i przedstawić pełną dokumentację swojej współpracy z Funduszem Sprawiedliwości, Wirtualna Polska decyduje się na drogę konfrontacji sądowej z Janem Pińskim, redaktorem naczelnym Wieści24.pl. To strategia, którą można ocenić nie tylko jako ryzykowną, ale wręcz nieodpowiedzialną. Nie tylko dla wizerunku portalu, ale i w perspektywie prawnej. Transparentność i ujawnienie pełnych faktur oraz okoliczności współpracy mogłyby raz na zawsze rozwiać wątpliwości. Próba uciszenia głosu krytycznego może natomiast jedynie dodatkowo potwierdzić podejrzenia opinii publicznej o bliskich relacjach portalu z politykami poprzedniej władzy. Ziobro i Kotecka znowu będą na ustach całej Polski.
Sprawa dotyka fundamentalnego pytania o granice wolności słowa i odpowiedzialności mediów, które – choćby będąc prywatnymi podmiotami – podlegają określonym normom prawnym. Fakt, iż jeden z portali w Polsce pozywa dziennikarza za przypominanie o aferze Funduszu Sprawiedliwości, należy uznać za próbę zastraszenia krytyków i uniknięcia odpowiedzi na poważne zarzuty. Warto też zwrócić uwagę na fakt, iż możemy mieć do czynienia z możliwym złamaniem przepisów ustawy o radiofonii i telewizji (art. 16 ust. 1 i 3), które nakazują wyraźne informowanie odbiorców o charakterze komercyjnym materiału. Podobny obowiązek wynika także z ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (art. 16 ust. 1 pkt 4), gdzie ukryta reklama jest traktowana jako czyn nieuczciwej konkurencji.
Brak oznaczenia treści sponsorowanych może prowadzić do postępowania przed Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz kar finansowych. A ponieważ fundusze pochodziły ze środków publicznych, możliwa jest także odpowiedzialność karna osób decyzyjnych za działanie na szkodę interesu publicznego lub sprzeniewierzenie środków (art. 231 i 296 kodeksu karnego).
Pozew zapowiedziany wobec Jana Pińskiego może nosić znamiona tzw. SLAPP-u (Strategic Lawsuit Against Public Participation), czyli pozwu strategicznego mającego na celu uciszenie krytyki i zniechęcenie innych dziennikarzy do poruszania niewygodnych tematów. Choć w polskim prawie brak jeszcze odrębnej ustawy chroniącej przed SLAPP-ami, praktyka sądów coraz częściej dostrzega nadużycie prawa do procesu w sytuacjach, gdy pozew służy nie obronie dóbr osobistych, ale kneblowaniu debaty publicznej.
Kodeks cywilny w art. 5 przewiduje, iż „nie można czynić ze swego prawa użytku, który byłby sprzeczny ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem tego prawa lub z zasadami współżycia społecznego”. Pozew mający na celu zastraszenie krytyka może być oceniony właśnie przez ten pryzmat.
Wirtualna Polska wikła się w bardzo trudny dla siebie proces nie tylko sądowy. Najbardziej surowy wyrok wydadzą opinia publiczna i reklamodawcy tego portalu.
Za Kapusta, Jadczakiem i Słowikiem stoją inni ludzie – do tej pory byli w cieniu. Warto więc, by reflektor prawdy oświetlił te postaci a opinia publiczna poznała prawdziwe schematy kontaktów i przepływów pieniężnych.