Nie dajmy się zwieść. W PiS wiedzą, czego chcą

16 godzin temu

Obecna nerwowa atmosfera wokół zaprzysiężenia prezydenta-elekta Karola Nawrockiego 6 sierpnia 2025 roku, podsycana przez Prawo i Sprawiedliwość (PiS), budzi poważne obawy o intencje tej partii.

Retoryka PiS, z Jarosławem Kaczyńskim na czele, sugerująca możliwy sabotaż ze strony obozu Donalda Tuska, wydaje się być celową strategią mającą na celu utrzymanie politycznej kontroli i mobilizację elektoratu w obliczu niepewnej przyszłości. Analiza tej sytuacji ujawnia, jak PiS wykorzystuje strach i dezinformację, by odwrócić uwagę od własnych słabości i podważyć demokratyczny proces.

PiS, pod wodzą Kaczyńskiego, kreuje obraz zagrożenia, sugerując, iż zaprzysiężenie Nawrockiego może zostać zablokowane przez rzekomo nielegalne działania opozycji. Takie narracje, choć pozbawione dowodów, mają na celu wzbudzenie niepokoju wśród sympatyków partii. Kaczyński, wzywając do masowego zgromadzenia w Warszawie, jawnie podsyca napięcie, co można uznać za próbę siłowego nacisku na instytucje państwowe. To podejście kontrastuje z faktem, iż decyzja Zgromadzenia Narodowego, opublikowana w Monitorze Polskim, prawnie zabezpiecza inaugurację. Taka taktyka świadczy o desperacji PiS, które po utracie władzy w 2023 roku szuka sposobów na odzyskanie wpływów.

Kluczowym powodem tej nerwowości jest słaba pozycja PiS w obecnym układzie politycznym. Wybór Nawrockiego, choć poparty przez partię, nie gwarantuje jej dominacji, zwłaszcza iż sam Nawrocki deklaruje się jako kandydat niezależny z konserwatywnym obliczem. Kaczyński, zdając sobie sprawę z potencjalnego oddalenia się Nawrockiego od linii PiS – jak w przypadku wyboru Zbigniewa Boguckiego na szefa kancelarii zamiast Przemysława Czarnka – może obawiać się utraty kontroli nad nowym prezydentem. Ta niepewność skłania partię do eskalacji retoryki, by zmusić Nawrockiego do lojalności wobec jej agendy.

Kolejnym czynnikiem jest historia PiS, naznaczona polaryzacją i kontrowersjami. Partia, która przez osiem lat rządów (2015-2023) reformowała sądownictwo, wywołując konflikty z Unią Europejską, teraz przedstawia się jako strażnik demokracji. Krytyka Kaczyńskiego za te działania jest uzasadniona – jego decyzje, takie jak obsadzanie kluczowych stanowisk lojalistami, podważyły niezależność instytucji. Obecna narracja o „przestępczej ekipie” Tuska wydaje się projekcją własnych przewinień, co stanowi hipokryzję godną potępienia.

Nerwowość PiS może także wynikać z wewnętrznych napięć i słabnącego poparcia. Skandale związane z Nawrockim, jak sprawa drugiego mieszkania czy kontakty z przestępczością, osłabiły wizerunek kandydata. Kaczyński, zamiast zająć się tymi problemami, woli skupić się na atakach na opozycję, co wskazuje na brak strategii na przyszłość. Wzywanie do obecności na ulicach 6 sierpnia przypomina bardziej kampanię wyborczą niż troskę o stabilność państwa.

Ta taktyka niesie ryzyko destabilizacji. Podjudzanie obywateli do „pilnowania” procesu zaprzysiężenia podważa zaufanie do instytucji, takich jak Sejm czy PKW, które działają w granicach prawa. Kaczyński i PiS, zamiast budować mosty, pogłębiają podziały, co może prowadzić do społecznych niepokojów. W kontekście wysokiego zaangażowania wyborców (71,31% frekwencji w drugiej turze) taka postawa jest szczególnie nieodpowiedzialna.

Podsumowując, nerwowa atmosfera wokół zaprzysiężenia Nawrockiego jest wynikiem strategii PiS, mającej na celu odwrócenie uwagi od własnych słabości, mobilizację bazy i utrzymanie wpływu na nowego prezydenta. Kaczyński, jako architekt tej polityki, ponosi odpowiedzialność za eskalację napięcia i hipokryzję partii, która sama naruszyła standardy demokratyczne. Polska potrzebuje jedności, a nie politycznych gier, które mogą zagrozić stabilności kraju w kluczowym momencie.

Idź do oryginalnego materiału