
Gorąca atmosfera panowała na zebraniu w świetlicy wiejskiej w Miroszowicach. Tematem była planowana budowa biogazowni, która ma powstać niedaleko pierwszych zabudowań we wsi. Przedstawiciele inwestora przygotowali obszerną prezentację na temat technologii, odpadów jakie będą przetwarzane w biogazowni i korzyści jakie płyną z budowy takiego zakładu. Jednak mieszkańcy, którzy przyszli na spotkanie, nie byli zainteresowani wykładem na temat plusów jakie może przynieść ta inwestycja. Dla nich problemem jest jej lokalizacja.
Obecni na spotkaniu nie dali spokojnie przeprowadzić prezentacji na temat technologii i przebiegu procesu fermentacji, zgodnie przyznali, iż te informacje zdobyli sobie sami, dlatego nie potrzebne jest im marnowanie czasu w słuchanie o tym jak odpady komunalne będą się rozkładać. Mieszkańców Miroszowic i Kłopotowa w Gminie Lubin – bo to ich najbardziej dotyczy problem, nie martwią plany powstanie takiego zakładu, a jedynie lokalizacja – w pobliżu domów. W tym rejonie jest już ogromne wysypisko śmieci, które w najbliższych latach będzie wygaszane, oczyszczalnia ścieków nielegalne wysypisko odpadów w Kłopotowie, z którym władze samorządów nie są w stanie od lat sobie poradzić.
– Czyją intencją było by to powstało w tym miejscu, tu są już śmieci. Rozmawiałem z ludźmi, którzy tu mieszkają, chciałem kupić tu ziemię. I oni mi powiedzieli wprost – my już mamy w wodociągach różne bakterie. I od czego one niby są? Od ziemi czy od tych wszystkich śmieci – mówił jeden z mieszkańców. – Nie chcemy wykładów, jakbyśmy chcieli to poszlibyśmy na uczelnie! Wiemy co będzie przetwarzane i jak, ale nie chcemy mieć tego koło naszych domów – krzyczeli inni.- Dlaczego inna lokalizacja na tą biogazownię nie była brana choćby pod uwagę, tylko zrobić ją pod naszymi oknami?
Mieszkańcy gminy doskonale rozumieją, iż biogazownia jest potrzebna i na ten moment to jedno z lepszych rozwiązań, chcą jednak przekonać inwestora do zmiany lokalizacji.
– Każdy się martwi tym co mamy teraz. Odczuwamy to co jest, a biogazownia, która ma powstać budzi kolejne obawy wśród mieszkańców, którzy już tu mieszkają i osób, które chcą tu inwestować – mówi Grzegorz Wójcik, sołtys Miroszowic.
Przedstawicieli inwestora nie dziwi sprzeciw społeczności lokalnej. Takie inwestycje zawsze budzą negatywne skojarzenia. Tu jednak przekonują, iż technologia i hermetyczna budowa zlikwiduje smród, z którym od lat męczą się nie tylko mieszkańcy gminy ale również lubińskiego osiedla Przylesie czy choćby centrum miasta.
Piotr Chojnacki, prezes spółki MUNDO które chce wybudować biogazownię nie ukrywa, iż dotychczasowa instalacja jaka działa od lat na terenie spółki nie jest wystarczająca i zakładu unoszą się brzydkie zapachy.
– Na pewno wszystkich nie uda się przekonać, ale to nasz wspólny interes – przekonuje. – Chcemy żeby dobrze się na tu mieszkało i dobrze żyło, a instalacje budujemy po to by ograniczyć negatywny wpływ zakładu, unowocześnić gospodarkę ściekową i odpadową w naszym regionie.
Przedstawiciele inwestora otrzymali dość szczegółowe pytania, na część z nich mają odpowiedzieć na piśmie. Wczorajsze spotkanie nie przyniosło porozumienia. W planach są kolejne.

2 dni temu











