Netanjahu w Hadze?

3 miesięcy temu

20 maja 2024 r. główny prokurator Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze Karim Ahmad Khan ogłosił oficjalnie, iż niedługo złoży wnioski o wydanie międzynarodowych nakazów aresztowania trzech przywódców rządzącego w Strefie Gazy Hamasu i dwóch spośród najwyższych przedstawicieli Państwa Izrael pod zarzutami szeregu zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości.

Postępowania dotyczą tego, co Trybunał nazywa „sytuacją na terenie Państwa Palestyny” – konkretnie okresu od 7 października 2023 r., tzn. od momentu wybuchu w Strefie Gazy palestyńskiego powstania, który zachodnie media nazywają „terrorystycznym atakiem Hamasu”. Po stronie Hamasu prokurator Trybunału zamierza postawić w stan oskarżenia Jahję Sinwara (przywódcę Hamasu w Gazie), Mohammeda Diaba Ibrahima Al-Masriego, znanego jako Deif (dowódcę Brygad Al-Kassam, zbrojnego ramienia Hamasu), oraz Ismaila Hanijję (szefa Biura Politycznego Hamasu, rezydującego od kilku lat głównie w Katarze). Po stronie Izraela: wieloletniego premiera kraju, Binjamina Netanjahu oraz ministra obrony jego obecnego rządu Joawa Gallanta. Netanjahu i Gallant oskarżani są m. in. o celowe głodzenie Palestyńczyków w Gazie jako metodę prowadzenia wojny, o prowadzenie ich celowej eksterminacji oraz o rozmyślne atakowanie ludności cywilnej.

Świat był w szoku, pomimo iż pogłoski, iż się na to zanosi, krążyły już od wielu tygodni.

Trybunały Haskie

W Hadze siedzibę mają dwa stałe międzynarodowe trybunały, które są zupełnie odrębnymi instytucjami. W obydwu toczą się teraz równolegle i niezależnie różne postępowania dotyczące Państwa Izrael.

Ważniejszy jest Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości, mieszczący swoją siedzibę w neoklasycystycznym budynku znanym jako Pałac Pokoju przy Carnegieplein (placu Carnegiego). Jest nierozerwalnie wpisany w strukturę Organizacji Narodów Zjednoczonych i nowoczesny porządek prawa międzynarodowego ustanowiony po II wojnie światowej.

Statut MTS stanowi część dokumentu założycielskiego ONZ czyli Karty Narodów Zjednoczonych (rozdział XIV), co oznacza, iż każde ze 193 państw członkowskich uznaje jego jurysdykcję i autorytet, a podejmowane przezeń decyzje i wyroki ma obowiązek traktować jako wiążące. MTS rozstrzyga spory między państwami, wydaje wyroki i zajmuje się odpowiedzialnością państw. Jest ostateczną instancją prawa międzynarodowego, od jego wyroków nie ma już odwołania.

W teorii wobec państwa, które nie respektuje wyroku MTS, powinna podjąć działania Rada Bezpieczeństwa Narodów Zjednoczonych (od sankcji dyplomatycznych i ekonomicznych po skierowanie tam międzynarodowych misji wojskowych). W praktyce przeszkodę może przez cały czas stanowić prawo weta, którym dysponuje każdy z pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa.

Sędziowie MTS są wybierani na dziewięcioletnie kadencje przez Radę Bezpieczeństwa i Zgromadzenie Ogólne ONZ. Co trzy lata wymieniana jest jedna trzecia grona sędziowskiego, które ma bardzo międzynarodowy charakter. w tej chwili sześcioro sędziów pochodzi z „bloku zachodniego” (po jednej z USA i Australii, czterech z Europy), dziewięcioro z reszty świata (Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej). Pomimo iż z całą pewnością mierzą się oni z naciskami politycznymi, MTS wielokrotnie udowodnił wysoki stopień obiektywności swoich decyzji, wydając wyroki nie po myśli choćby Stanów Zjednoczonych – stąd krzywdzące jest mylenie go z drugą haską instytucją o podobnej nazwie, której dotychczasowy dorobek (a być może, jak w swoim eseju pt. Koniec „świata” pokazuje Paweł Mościki, choćby intencje kierujące przynajmniej niektórymi aktorami powołującymi ją do istnienia) pozostawiają o wiele więcej do życzenia.

Ta druga instytucja to właśnie Międzynarodowy Trybunał Karny, którego prokurator zaskoczył świat swoim posunięciem 20 maja br. Mieści się dalej od centrum Hagi, w nowoczesnym biurowcu, który odzwierciedla młodość tej instytucji.

MTK swoją działalność zainaugurował w roku 2002 na podstawie Rzymskiego Statutu Międzynarodowego Trybunału Karnego z 1998 r. Przedmiotem jego działań jest odpowiedzialność karna konkretnych osób – za zbrodnie ludobójstwa, zbrodnie przeciwko ludzkości, zbrodnie wojenne i zbrodnie agresji.

Jego jurysdykcję uznają w tej chwili 124 państwa. Dość znaczące jest, iż Stany Zjednoczone, które odgrywały centralną rolę w pracach nad Statutem Rzymskim, ostatecznie wycofały się z grona sygnatariuszy. Nie tylko nie uznają teraz jego jurysdykcji, ale choćby uchwaliły u siebie w domu ustawę z odrobiną czarnego humoru nazywaną „ustawą o inwazji na Niderlandy” tudzież „inwazji na Hagę”.

Stoi w niej, iż USA nie cofną się przed niczym, gdyby w Hadze coś groziło wojskowym lub politykom amerykańskim lub któregoś z bliskich sojuszników Waszyngtonu. Manewr ów – zaprojektowanie Trybunału, a następnie odrzucenie jego jurysdykcji wobec USA – wydaje się podpierać zarzuty, iż MTK, inaczej niż MTS, od początku miał być raczej kolejnym instrumentem władzy mocarstw zachodnich nad resztą świata, a nie próbą zaprowadzenia w ładzie międzynarodowym mechanizmów sprawiedliwości o intencjach uniwersalnych.

Dotychczasowy dorobek MTK raczej to potwierdza: osądził jak dotąd niemal wyłącznie oskarżonych z Afryki, a z przywódców państw silnych w stan oskarżenia postawił jedynie Władimira Putina, swego rodzaju „oficjalnego wroga Zachodu”. Zbrodnie Stanów Zjednoczonych i państw NATO w Iraku czy Afganistanie nie trafiły nigdy na wokandę w Hadze.

Nie trafiły tam także żadne ze zbrodni dokonywanych dotąd przez Izrael – czy to w Gazie, czy np. w Libanie w 2006 r. Dlatego z tak ogromnym sceptycyzmem wielu obserwatorów przyjmowało krążące już przez cały kwiecień gęste pogłoski o przygotowywanych pozwach przeciwko Netanjahu i Gallantowi.

Jurysdykcje

Podobnie jak USA, Izrael nie uznaje jurysdykcji MTK i nie jest stroną powołującej go międzynarodowej umowy. Czy MTK może więc mieć jurysdykcję nad premierem i ministrem rządu Izraela w sprawie o zbrodnie popełnione przez nich na urzędzie? Trybunał zdecydował, iż może, na dwóch podstawach.

Po pierwsze, Państwo Palestyny, nieposiadające suwerenności i znajdujące się w całości pod izraelską okupacją, a więc w zasadzie wciąż „teoretyczne”, posiada już mimo wszystko status państwa-obserwatora w ramach ONZ i w tym charakterze przystąpiło do traktatu i uznało jurysdykcję MTK. Na rachunek oczekującego jeszcze na powstanie państwa zrobiła to Autonomia Palestyńska, w 2015 r. – w nadziei, iż instrumenty prawne oferowane przez MTK otworzą nową drogę walki o prawa Palestyńczyków vis-à-vis izraelskiego okupanta. MTK ostatecznie rozpoznał swoją jurysdykcję w odniesieniu do terytoriów palestyńskich („Państwa Palestyny”) w 2021 r.

Na tej podstawie przedmiotem oskarżenia są z jednej strony zbrodnie popełnione na rozkazy Netanjahu i Gallanta na terytorium strony uznającej jurysdykcję, czyli tego, co w nomenklaturze ONZ nazywa się Państwem Palestyny, tu konkretnie Strefy Gazy. Z drugiej strony zbrodnie, które wyszły z tego terytorium, kierowane przez Hamas.

Po drugie, oskarżenia wytoczone pod adresem Netanjahu i Gallanta, oparte są na podstawie międzynarodowych konwencji, których Izrael – niezależnie od tego, co myśli o MTK – jest jedną z tzw. Wysokich Umawiających się Stron (High Contracting Parties).

Naciski i zastraszanie

Choć na potrzeby rodzimej publiczności telewizyjnej o ryzyku postawienia w stan oskarżenia przez MTK (a także o samym MTK) izraelscy politycy wypowiadali się od miesięcy z pokazowym lekceważeniem, w rzeczywistości Tel Awiw traktował to zagrożenie śmiertelnie poważnie. Tak poważnie, iż od samego momentu „zgłoszenia się” Autonomii Palestyńskiej pod ochronę MTK w 2015 r., bliski współpracownik Netanjahu – Jossi Cohen, szef Mossadu w latach 2016-2021, prowadził nieprzerwaną kampanię dążącą do wykolejenia śledztw Trybunału dotyczących izraelskich zbrodni na Palestyńczykach. Wiemy o tym, gdyż we wtorek 28 maja br. światło dzienne ujrzały rezultaty dziennikarskiego śledztwa przeprowadzonego połączonymi siłami brytyjskiego dziennika „The Guardian”, izraelsko-palestyńskiego +972 Magazine, oraz hebrajskojęzycznego serwisu Local Call.

Jednym ze współautorów śledztwa jest Yuval Abraham, znakomity dziennikarz, który wcześniej ujawnił m. in. stosowanie przez Izrael, w ramach prowadzonej w tej chwili ludobójczej kampanii w Strefie Gazy, narzędzi sztucznej inteligencji (o czym rozmawialiśmy z Rafałem Górskim w podcaście „Tygodnika Spraw Obywatelskich”). Abraham to także filmowiec-dokumentalista, współautor filmu Nie chcemy innej ziemi (No Other Land), nagrodzonego na ostatnim festiwalu w Berlinie, a w Polsce na przeglądzie Millenium Docs Against Gravity.

Od 2015 r. różne jednostki izraelskiego wywiadu, koordynowane przez Cohena, prowadziły kampanię zastraszania i szantażowania ówczesnej głównej prokurator Trybunału, Fatou Bensoudy, oraz szpiegowały funkcjonariuszy MTK prowadzących śledztwa i gromadzących zeznania świadków i inny materiał dowodowy.

Izraelowi wyjątkowo łatwo było stosować podsłuchy, bo uniemożliwiał śledczym wjazd na terytoria okupowane, skazując ich na rozmowy telefoniczne i korespondencję. Izrael posiada całkowitą kontrolę nad telekomunikacją na terytoriach, które okupuje: przechodzi ona w całości przez izraelską infrastrukturę. Rozwinął tam także instrumenty totalnej i wszechobecnej inwigilacji całego palestyńskiego społeczeństwa.

Izraelski wywiad miał więc wyprzedzającą wiedzę na temat tego, jakie zbrodnie są przedmiotem badania śledczych i urzędu prokuratora MTK. Używał tej wiedzy nie tylko, żeby mataczyć i wywierać naciski na świadków, na palestyńskie organizacje gromadzące dowody i dokumentację (m.in. zasłużoną NGO Al-Haq), ale także, aby sabotować pracę MTK odwoływaniem się do tzw. zasady komplementarności. Chodzi o to, iż MTK posiada mandat w sprawach, które nie rokują szans na prawidłowe osądzenie w ramach wymiarów sprawiedliwości adekwatnych im państw – np. dlatego, iż oskarżonego chroni specyficzny lokalny układ władzy, albo wymiar sprawiedliwości jest dysfunkcyjny, nierokujący nadziei na sprawiedliwe osądzenie sprawy, sparaliżowany działaniami wojennymi, itd.

Izrael ma, podobny do zachodnich demokracji liberalnych, efektywny wymiar sprawiedliwości – do dyspozycji wyłącznie swoich pełnoprawnych (żydowskich) obywateli. Jest to jednak jedynie fragment izraelskiego wymiaru sprawiedliwości. Palestyńczycy na Zachodnim Brzegu (nawet dzieci), żyjący przecież pod władzą tego samego suwerena, podlegają sądom wojskowym, które skazują ich za wszystko jak leci i niemal z automatu (95% spraw kończy się wyrokami skazującymi) na horrendalnie surowe wyroki, a z kolei izraelskich wojskowych zawsze uwalniają od wszelkich zarzutów dotyczących krzywd wyrządzonych Palestyńczykom (a rodziny zamordowanych przez izraelskie wojsko międzynarodowych aktywistów, jak Rachel Corrie czy Toma Hurndalla, przekonały się, iż cudzoziemcom tak samo).

Tysiące Palestyńczyków (znów – choćby dzieci) przesiedziało lub wciąż siedzi w izraelskich więzieniach nie poznawszy choćby żadnych zarzutów: na mocy wyłącznie decyzji administracyjnej o zatrzymaniu do odwołania.

Szacuje się, iż 40% palestyńskich mężczyzn trafiło kiedyś do izraelskiego więzienia. Izraelskiej propagandzie przez dziesięciolecia udawało się przekonywać ogromną część świata (na pewno rządy i znaczną część opinii publicznej państw Zachodu), iż nieledwie fragment tamtejszego wymiaru sprawiedliwości, jakim jest jego część liberalno-demokratyczna dostępna jedynie Żydom, stanowi izraelski wymiar sprawiedliwości w ogóle, i przesłaniać nim skandal systemowej niesprawiedliwości, jakiemu podporządkowani są żyjący pod okupacją Palestyńczycy.

Na wiadomość o tym, jakie zbrodnie są badane przez MTK, rząd Netanjahu mobilizował swoją prokuraturę do otwarcia pozorowanego śledztwa, następnie powoływał się na reputację izraelskiego wymiaru sprawiedliwości i dążył do wykolejenia postępowania prokuratorów MTK na podstawie „zasady komplementarności”. Przecież praworządny izraelski wymiar sprawiedliwości już proceduje w sprawie.

MTK i Imperium

Swego rodzaju odbiciem neokolonialnych, imperialnych intencji pozaszywanych w sposobie, w jaki zaprojektowano MTK, jest fakt, iż zatrudnia on co prawda bardzo międzynarodowy, „globalny” personel – prokurator Bensouda pochodzi z Gambii – ale najwyraźniej są tam równi i równiejsi. Śledztwo Yuvala Abrahama i jego kolegów wskazało, iż raportowała ona naciski i incydenty zastraszania, mierzone także w jej rodzinę, ale nigdy nie doczekała się takiej samej ochrony ze strony czy to MTK czy niderlandzkiego wymiaru sprawiedliwości, co europejscy czy północnoamerykańscy wysocy funkcjonariusze Trybunału.

Bensouda nie jest już główną prokurator MTK. Karim Ahmad Khan, który zastąpił ją na tym stanowisku w 2021 r., jest brytyjskim prawnikiem (ur. w szkockim Glasgow w 1970 r.), co być może czyni jego pozycję silniejszą. Ogłaszając 20 maja br. swój zamiar złożenia wniosków o wydanie nakazów aresztowania, wspomniał on także w stanowczych słowach o naciskach wywieranych na Trybunał i na samego siebie. W wywiadzie dla CNN powiedział też – nie wskazując z nazwiska, o kogo chodzi – iż już po ogłoszeniu otrzymał telefon od wysokiego rangą przywódcy światowego, który beształ go, iż przecież to miał być trybunał dla Afryki i „takich zbójów jak Putin”, a nie sojuszników Zachodu. Wywieranie takich nacisków i próby wykolejania śledztw międzynarodowego wymiaru sprawiedliwości są same w sobie przestępstwami, które powinny być przedmiotem międzynarodowego śledztwa.

W przywoływanym już eseju Paweł Mościcki – cytując Aliego Abunimaha z portalu Electronic Intifada – zwraca uwagę, iż wniosek prokuratora Khana jest równocześnie cyniczny i historyczny. Jest cyniczny, bo stawia desperackie akty oporu ze strony populacji żyjącej pod „najdłuższą i najbrutalniejszą okupacją wojskową” epoki nowoczesnej (słowa historyka Aviego Shlaima) na równi z ludobójczą kampanią przeprowadzaną w odwecie przez Izrael. Oskarżenia pod adresem Sinwara, Deifa i Hanijji zawierają też wymysły izraelskiej propagandy, których fałszywość została już w różnych miejscach wykazana, np. historia o stosowaniu przez Hamas 7 października 2023 przemocy seksualnej.

Zestawienie win Hamasu z winami Izraela jest niesprawiedliwe, ale odwrotnie, niżby chcieli Joe Biden i Donald Tusk, jest krzywdzące dla strony palestyńskiej. Izrael wymordował już grubo ponad trzydzieści razy więcej Gazańczyków, niż zginęło Izraelczyków w operacji Hamasu z 7 października 2023 r.

Abstrahując od tego, iż kilkaset z tych ofiar to mundurowi reżimu okupacyjnego na służbie, stanowiący prawomocny cel ataku w rozumieniu prawa międzynarodowego. Abstrahując od tego, iż nie wiemy wciąż dokładnie, ile z tych izraelskich ofiar zginęło tak naprawdę od ostrzału przez swoją własną armię.

Palestyńczycy żyją pod trwającą już ponad pół wieku okupacją wojskową i mają prawo do zbrojnej walki z nią „wszelkimi dostępnymi środkami”, jak choćby zatytułowana jest odpowiednia rezolucja Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych z 1990 r. Hamas, ponieważ jest organizacją stworzoną w tym celu przez Palestyńczyków, jest nosicielem tego prawa tak samo, jak Fatah czy Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny. Odwoływanie się do religijnej ideologii nie unieważnia prawa do samostanowienia.

IV Konwencja genewska nakłada obowiązki dotyczące ochrony ludności cywilnej przez obydwie strony w sytuacji militarnej okupacji: okupanta i okupowanych. Jej art. 6 wyznacza jednak limit czasowy: zobowiązania wynikające z konwencji obejmują okupanta i okupowanych przez pierwszy rok okupacji. Chodzi o to, iż spełniająca warunki legalności i uczciwa co do swoich intencji okupacja powinna się w takim terminie rozsądnie zakończyć. Od tego momentu zobowiązania wiążą już tylko okupanta. Okupowani mają prawo do zbrojnego oporu.

W oskarżeniu brakuje też izraelskich zbrodni starszych niż z października 2023 r. Za wiele z nich, jak cykliczne bombardowania Gazy w ciągu ostatnich kilkunastu lat, za jej blokadę czy za kolonizację Zachodniego Brzegu odpowiedzialny jest również Netanjahu.

Oskarżenie obydwu stron jest więc cyniczne, bo stawia znak równości pomiędzy ofiarami okupacji i ich okupantem. Gorzej choćby niż znak równości, bo na dwóch oskarżonych przywódców izraelskich przypada trzech oskarżonych przywódców Hamasu. Ale i tak jest historyczne. Po raz pierwszy w stan oskarżenia usiłuje się postawić przywódców państwa będącego szczególnie bliskim sojusznikiem Stanów Zjednoczonych. Po raz pierwszy próbuje się pociągnąć do odpowiedzialności przywódców Izraela, którym dotychczas wszystko uchodziło na sucho.

Karim Khan zapowiada jednocześnie, iż oskarżenie nie jest zamknięte i dochodzenia są w toku, materiał dowodowy się powiększa.

Nie można też wykluczać, iż domagając się międzynarodowych nakazów aresztowania przywódców obydwu stron, prokurator Khan postępuje strategicznie: chce wyprzedzająco neutralizować nadchodzące oskarżenia o stronniczość i antysemityzm (to wręcz odruchowa reakcja Izraela na każdą krytykę ze strony instytucji międzynarodowych). Podobnie jak taktyczny charakter – obliczony na wyprzedzenie kolejnej fali nacisków na MTK – miała publiczna zapowiedź, iż złoży wnioski o wydanie międzynarodowych nakazów aresztowania (takie ogłoszenie nie jest bynajmniej standardowym krokiem w procedurach MTK).

Izraela wojna z prawem międzynarodowym

Prowadzoną przez Izrael przez 9 lat kampanię nacisków, zastraszania i szpiegowania MTK trzeba postrzegać w szerszym kontekście zachowania tego państwa wobec prawa międzynarodowego i jego instytucji. Izrael zawsze lekceważył te jego elementy i organy, z którymi mu było nie po drodze. Został do ONZ przyjęty pod warunkiem, iż zapewni Palestyńczykom wypędzonym w 1948 r. realizację prawa do powrotu – nigdy tego warunku nie zamierzał spełnić, i uszło mu to płazem. Od tamtego czasu zlekceważył chyba wszystkie dotyczące siebie rezolucje ONZ. O ile jednak przez pierwsze dwie dekady po wojnie sześciodniowej 1967 r., tj. do Pierwszej Intifady, starał się przynajmniej utrzymywać wobec Palestyńczyków decorum nieco bardziej cywilizowanej „okupacji oświeconej” (określenie politologa Neve’a Gordona), o tyle w XXI w., a w ciągu ostatnich lat coraz bardziej, Izrael wydaje się być na otwartej wojnie z prawem międzynarodowym.

Izrael już na każdym kroku oskarża o antysemityzm Zgromadzenie Ogólne i inne organy ONZ. Od października izraelskie ataki w Strefie Gazy wymordowały już blisko dwustu pracowników jednej z agencji ONZ, UNRWA – żeby odstraszyć społeczność międzynarodową od udzielania Palestyńczykom aktywnej pomocy.

Od grudnia 2023 r., kiedy Republika Południowej Afryki do starszego z haskich trybunałów, MTS, wniosła przeciwko Izraelowi oskarżenie o ludobójstwo, Tel Awiw stosuje kolejne metody szantażowania i zastraszania społeczności międzynarodowej, dla których ciężko znaleźć precedensy. Izrael na każdy ruch ze strony instancji prawa międzynarodowego odpowiada intensyfikując ofensywne działania na terenie oblężonej enklawy. Tak było w czasie pierwszych wysłuchań stron w styczniu 2024 r., tak jest w odpowiedzi na każdą decyzję wydawaną przez Trybunał w sprawie Izraela. W odpowiedzi na wydany przez MTS 24 maja br. nakaz całkowitego zaprzestania działań militarnych i wycofania z Rafah (przy granicy Strefy Gazy z Egiptem), Izrael zbombardował tam obóz namiotowy, w którym chronili się uchodźcy z wcześniej zbombardowanych miejscowości, i to z użyciem pocisków o masie 1000 kg. niedługo potem armia Izraela ostrzelała szpital, do którego trafili ludzie ranni w tamtym ataku.

Ten wzór powtarza się zbyt regularnie, żeby można było wierzyć w zbiegi okoliczności. Izrael chce zastraszyć prawo międzynarodowe, jego instytucje i społeczność. Chce im (nam) wszystkim powiedzieć coś w rodzaju: „na każdy wasz ruch, którym zapragniecie bronić Palestyńczyków, odpowiemy zadając im jeszcze więcej cierpienia, aż przestaniecie się stawiać”.

Prokurator Karim Khan powiada, iż jedną ze stawek, o które walczy, jest – ni mniej, ni więcej – obrona prawa międzynarodowego jako takiego, przed jego kompromitacją i demontażem.

Powiedział to, ponieważ doskonale rozumie, iż kompromitacja i demontaż prawa międzynarodowego są dzisiaj oczywistym celem Izraela i rządu Binjamina Netanjahu. o ile administracja Joe Bidena tak aktywnie mu w tym projekcie pomaga, to widocznie Stany Zjednoczone również mają na ten demontaż nadzieję i chcą, żeby Izrael wykonał dla nich najbrudniejszą część tej roboty. Jakby na potwierdzenie tej hipotezy, 4 czerwca br. Izba Reprezentantów amerykańskiego Kongresu przegłosowała ustawę (która musi jeszcze przejść przez Senat) o sankcjach na przedstawicieli MTK, dla których ma to być karą za stawianie ukochanego sojusznika Imperium Amerykańskiego w nieprzyjemny stan oskarżenia.

Idź do oryginalnego materiału