Karol Nawrocki już na początki konferencji mówił ogólniki o tym, iż "warto pomagać drugiemu człowiekowi pomimo pomówień". – Moja relacja z panem Jerzym Ż. ma odbicie w wielu dokumentach. (...) Działem w granicach prawa – podkreślał. Po długim wstępie zapowiedział wreszcie, iż mieszkanie w Gdańsku przekaże na cele charytatywne.
– Wczoraj podjąłem decyzję, aby to mieszkanie przekazać na cele charytatywne, jednej z organizacji charytatywnych, która będzie przez cały czas wykonywała tę misję, którą ja wykonywałem wobec Jerzego Ż. Więc to mieszkanie będzie służyć w kolejnych latach, dekadach, osobom starszym – powiedział.
Sprawa mieszkania, które pan Jerzy sprzedał Karolowi Nawrockiemu i jego żonie, trafiła na nagłówki mediów w ostatnich dniach. Jak w środę podał Onet, "Nawrockiemu i jego żonie do przejęcia słynnej kawalerki w Gdańsku wcale nie był potrzebny jej właściciel – pan Jerzy".
"Po prostu zawarli umowę sami ze sobą. Z jednej strony sprzedawali kawalerkę w imieniu pana Jerzego, a z drugiej strony – w swoim imieniu ją kupowali" – ustalił portal, powołując się na dokumenty, do których dotarli dziennikarze serwisu.
Sprawa kawalerki Nawrockich w Gdańsku
Co więcej, o tym, jak miała wyglądać opieka nad panem Jerzym, opowiedziała Onetowi opiekunka mężczyzny. W obszernym wywiadzie Anna Kanigowska opisała, jak od wiosny 2022 roku do wiosny 2023 roku sama zajmowała się panem Jerzym i jak wyglądało jego życie.
Powiedziała też, iż kandydat PiS nie wykazał zainteresowania jego sytuacją. – Nawrocki chciał tylko przejąć mieszkanie, a potem po prostu wszystko miał gdzieś. Nigdy nie spotkałam się z tak bezczelnym oszustwem – skomentowała. Tutaj jest więcej na ten temat.
Więcej informacji wkrótce.