Nawrocki zapomniał o jednym. KPO to spuścizna po PiS

16 godzin temu

Prezydent Karol Nawrocki ostro skrytykował rząd Donalda Tuska za wydatki z KPO na solaria, sauny i jachty. Przemilczał jednak, iż system dystrybucji tych środków powstał w czasach PiS i to wtedy stworzono mechanizmy umożliwiające takie decyzje. Bez tego kontekstu jego słowa stają się elementem politycznej narracji, a nie rzetelnej analizy.

Wypowiedź prezydenta Karola Nawrockiego na temat środków z Krajowego Planu Odbudowy (KPO) przeznaczonych dla branży HoReCa wywołała spore poruszenie w przestrzeni publicznej. Prezydent stwierdził w Polsat News, iż „wydawanie pieniędzy na solaria, sauny czy jachty” obciąża obecny rząd, a w szczególności premiera Donalda Tuska. Choć takie stwierdzenie może brzmieć efektownie medialnie, trudno oprzeć się wrażeniu, iż jest ono uproszczeniem, które pomija istotny kontekst i faktyczne źródła problemu.

Dotacje, o których mowa, pochodzą z programu wspierającego przedsiębiorstwa z sektora hotelarsko-gastronomicznego, które ucierpiały w wyniku pandemii. Wbrew temu, co sugeruje prezydent, procedury ich przyznawania oraz kryteria kwalifikacyjne zostały opracowane jeszcze w czasach poprzedniego rządu Prawa i Sprawiedliwości. To wtedy stworzono ramy, które umożliwiły przyznawanie środków również na projekty wątpliwe z punktu widzenia racjonalności wydatków publicznych.

Premier Donald Tusk w swoim komentarzu zwrócił uwagę, iż jego gabinet musiał uprościć procedury, aby przyspieszyć wypłatę środków z KPO po długich miesiącach blokady i opóźnień, za które odpowiadały decyzje poprzedniej ekipy. PiS nie tylko nie potrafił wynegocjować warunków odblokowania funduszy w Brukseli, ale też „stracił czas” — jak określił to premier — co wymusiło późniejsze skrócenie procesów oceny wniosków.

Prezydent Nawrocki, pomijając ten kontekst, sugeruje, iż obecny rząd ponosi wyłączną odpowiedzialność za kontrowersyjne wydatki. Tymczasem bez wskazania, jak i kiedy powstały kryteria oceny projektów, taka narracja jest niepełna i wprowadza opinię publiczną w błąd.

Karol Nawrocki stwierdził, iż „Polacy nie chcą już słuchać o poprzednikach”, a oczekują od premiera Tuska, iż „będzie brał odpowiedzialność za polskie życie publiczne”. Problem w tym, iż ignorowanie źródeł kryzysu w imię „rozmowy o teraźniejszości” jest wygodne jedynie dla tych, którzy chcą uniknąć dyskusji o błędach poprzednich ekip.

Fakty są takie, iż system dystrybucji środków KPO nie powstał z dnia na dzień po objęciu władzy przez nowy rząd. Został on odziedziczony po poprzednikach wraz z całym katalogiem mankamentów. Odpowiedzialność obecnej ekipy polega dziś na tym, aby te błędy korygować — ale uczciwa debata wymaga, aby przyznać, kto stworzył podatny na nadużycia mechanizm.

Pomijanie tego w oficjalnych wypowiedziach nie tylko utrudnia rzetelną ocenę sytuacji, ale także wzmacnia przekaz opozycji, iż problem pojawił się dopiero po zmianie władzy.

Od początku swojej kadencji prezydent Nawrocki sygnalizuje, iż będzie starał się pełnić rolę „głosu rozsądku” wobec rządu. Problem w tym, iż w praktyce coraz częściej sprowadza się to do punktowania premiera Tuska w sposób, który nie uwzględnia całości obrazu.

Owszem, obecny rząd ponosi odpowiedzialność za bieżący nadzór nad środkami publicznymi. Ale odpowiedzialność za sam kształt programu, z którego wynikają obecne kontrowersje, leży po stronie poprzedniego obozu władzy. To PiS ustalił zasady, według których przedsiębiorcy mogli aplikować o środki na cele niezwiązane bezpośrednio z odbudową potencjału branży po pandemii.

Nieprzypadkowo premier Tusk konsekwentnie przypomina, iż „100 proc. odpowiedzialności za kłopoty wokół wypłat KPO ponosi PiS”. Nawrocki, zamiast zmierzyć się z tym faktem, woli wskazywać na „półtora roku” rządów Tuska jako wystarczający czas na pełną odpowiedzialność. Tyle iż polityka i gospodarka nie działają w oderwaniu od tego, co było wcześniej.

Z perspektywy obywateli oczekiwanie na rozliczenie środków publicznych jest zrozumiałe. Jednak społeczeństwo ma prawo do pełnej informacji, a nie tylko tej części, która jest politycznie wygodna dla głowy państwa.

Prezydent, który w kampanii przedstawiał się jako osoba stawiająca na uczciwość i transparentność, powinien wiedzieć, iż prawdziwa odpowiedzialność obejmuje także mówienie o tym, kto przygotował grunt pod dzisiejsze problemy. W przeciwnym razie staje się on uczestnikiem gry narracyjnej, której celem jest przerzucenie całego ciężaru winy na obecny rząd.

Sprawa dotacji z KPO dla branży HoReCa jest poważna i wymaga dogłębnej analizy. Jednak próby przedstawienia jej wyłącznie jako problemu rządu Donalda Tuska, bez wskazania roli poprzedników, są intelektualnie nieuczciwe i politycznie motywowane.

Premier Tusk słusznie przypomina, iż obecny system wydatkowania środków unijnych został stworzony przez PiS, a jego gabinet walczy z konsekwencjami tamtych decyzji. Prezydent Nawrocki, jeżeli chce być wiarygodnym arbitrem w debacie publicznej, powinien zacząć od uznania tego faktu.

Dopiero wtedy rozmowa o „polskim dziś” i „polskiej przyszłości” będzie miała sens — i szansę na znalezienie rozwiązań, które naprawdę służą obywatelom, a nie politycznym interesom.

Idź do oryginalnego materiału