Karol Nawrocki wywołał duże kontrowersje, gdy zdecydował się zerwać z wieloletnią tradycją w Pałacu. Decyzji prezydenta broni Zbigniew Bogucki, a adekwatnie przekonuje, iż nic się nie stało. Afera o Chanukę Karol Nawrocki postanowił, iż w tym roku Pałac Prezydencki nie będzie gospodarzem obchodów żydowskiego święta Chanuki, co wywołało natychmiastową burzę w przestrzeni publicznej i medialnej. Decyzja ta to nie tylko odejście od tradycji, którą kontynuowali jego poprzednicy, zaczynając od Lecha Kaczyńskiego przez Bronisława Komorowskiego aż po Andrzeja Dudę, ale także sygnał, który wielu odbiera jako polityczne igranie z wrażliwymi kwestiami społecznymi. Prezydent broni swojego wyboru, a za jego medialne „tłumaczenia” zabrał się choćby jego współpracownik Zbigniew Bogucki, który bronił go tym, iż nie należy uznawać wyborów jego poprzedników za coś, co powinno kultywowane wiecznie. – Inni prezydenci uznawali to za słuszne, pan prezydent Nawrocki uznał, iż nie ma takiej potrzeby. Nie jest to nic wielkiego – mówił. Ale pytanie, które pojawia się w odpowiedzi ze strony komentatorów życia publicznego, jest znacznie bardziej konkretne: czy pryncypialne trzymanie się własnych wartości religijnych usprawiedliwia marginalizowanie symboli ważnych dla części obywateli? Krytycy decyzji Nawrockiego nie mają wątpliwości, iż to nie jest piękny gest tolerancji ani neutralności światopoglądowej, ale cofnięcie się w kierunku polityki, która