Nawrocki w defensywie. Żurek stawia sprawę jasno

4 godzin temu
Zdjęcie: Żurek


W polskiej polityce rzadko pojawiają się postaci, które potrafią mówić o praworządności bez owijania w bawełnę.

Waldemar Żurek, jeden z najbardziej wyrazistych przedstawicieli obecnego obozu rządowego, z całą swoją bezkompromisowością i temperamentem, znów zwrócił uwagę opinii publicznej. W rozmowie z TVN24 nie tylko skrytykował prezydenta Karola Nawrockiego, ale otwarcie mu przypomniał, iż głowa państwa podlega tym samym zasadom konstytucyjnym co każdy inny funkcjonariusz publiczny.

„Uważam, iż prezydent łamie konstytucję. Na miejscu prezydenta nie byłbym tak butny, tylko bym usiadł do stołu” — powiedział minister. Te słowa, choć ostre, trafiają w sedno problemu. Kryzys wokół nominacji sędziowskich nie wziął się znikąd; jest efektem wieloletniego psucia systemu, którego finałem stało się przekonanie, iż decyzje Pałacu Prezydenckiego nie muszą wynikać z reguł, ale z politycznej kalkulacji.

Kiedy Żurek mówi o odpowiedzialności konstytucyjnej, nie grozi — przypomina o mechanizmach, które istnieją właśnie po to, by państwo nie było zakładnikiem jednej instytucji. „Prezydent musi pamiętać, iż jest coś takiego, jak łamanie Konstytucji. Jest odpowiedzialność najwyższych osób w państwie przed Trybunałem Stanu” — podkreśla.

Nie chodzi o spektakl, ale o reguły gry. Warto zauważyć, iż podobne słowa padały z różnych stron sceny politycznej, kiedy prezydentem był Andrzej Duda. Nie jest więc tak, iż Żurek wymyśla nowe standardy; on je przypomina.

Najwięcej emocji wzbudziła jednak metafora „młynów sprawiedliwości”, którą Żurek rozwinął z charakterystyczną dosadnością. „Jestem operatorem młyna, czyli młynarzem, i będę pilnował, żeby one mieliły cały czas do przodu” — mówił. Krytycy oburzyli się na porównanie, ale nie odpowiedzieli na sedno: państwo prawa musi działać nie tylko formalnie, ale również sprawnie.

Wielu prokuratorów przez lata prowadziło sprawy, które — jak dziś wiemy — nie dojrzewały, ale leżakowały. Żurek zauważa to wprost: „Każdego dnia dowiaduję się o kolejnych etapach różnych śledztw… Jest kilka śledztw bardzo dojrzałych”. To nie deklaracja zemsty, ale zapowiedź normalizacji. jeżeli politycy poprzedniej władzy powtarzali latami, iż „nie mają sobie nic do zarzucenia”, powinni się tego nie bać.

Dlatego jego słowa: „Chciałabym rozliczać tych, którzy prowadzą śledztwa, z tempa pracy” brzmią nie jak presja, ale jak zdroworozsądkowy postulat. Obywatele mają prawo oczekiwać efektów.

Kiedy Żurek odniósł się pół żartem, pół serio do kulinarnej metafory Donalda Tuska, mówiąc, iż „tam jest bardzo długa karta dań”, natychmiast stało się to pożywką dla krytyków. Jednak kontekst jest prosty: chodzi o zapowiedź systemowego uporządkowania prokuratury i sądów. I rzeczywiście, lista spraw z ostatnich ośmiu lat, które wymagają uczciwego rozstrzygnięcia, jest długa jak menu w dobrej restauracji.

Jednym z elementów rozmowy była także sprawa Ewy Wrzosek. Żurek nie unikał kontrowersyjnego tematu, ale podkreślił, iż od współpracowników wymaga standardów: „Mam zupełnie inny styl… myślę, iż ta rozmowa w jakiś sposób wpłynie”. To przykład odpowiedzialności, która różni się od praktyk znanych sprzed roku, gdy ministrowie bronili wszystkiego i wszystkich, bez względu na fakty.

W zakończeniu rozmowy Żurek powiedział coś, co warto potraktować jako klucz całej debaty: „Prezydent huśta łódką w bardzo niebezpiecznym momencie dla Polski”. jeżeli mamy wyjść z kryzysu praworządności, potrzebny jest dialog, nie buta. A do stołu — jak mówi Żurek — trzeba usiąść. I im szybciej to się stanie, tym lepiej dla państwa.

Idź do oryginalnego materiału