Michał Kamiński w rozmowie z Onetem nie owija w bawełnę: prezydentura Karola Nawrockiego to gwarancja bezkarności dla „PiS-owskich złodziei”.
Jego ostrzeżenie jest nie tylko uzasadnione, ale wręcz konieczne w obliczu realnego zagrożenia, jakie niesie ze sobą kandydatura Nawrockiego. Przyjrzyjmy się bliżej, dlaczego wybór tego człowieka na prezydenta byłby katastrofą dla polskiej sprawiedliwości i dlaczego Kamiński ma absolutną rację, bijąc na alarm.
Po pierwsze, Nawrocki jako dyrektor Instytutu Pamięci Narodowej już wielokrotnie pokazał, iż jego priorytety leżą po stronie politycznej narracji PiS, a nie obiektywnej prawdy czy sprawiedliwości. IPN pod jego kierownictwem stał się narzędziem propagandowym, które zamiast rzetelnie badać historię, służy do wybielania niewygodnych faktów i gloryfikowania postaci sprzyjających prawicowej ideologii. Taki człowiek na czele państwa nie będzie dążył do rozliczenia afer PiS – on sam jest częścią tego systemu. Kamiński słusznie wskazuje, iż Nawrocki nie ma w sobie ani krzty niezależności, by przeciwstawić się dawnym kolegom z obozu władzy. Jego prezydentura byłaby przedłużeniem rządów PiS, tyle iż w bardziej zawoalowanej formie.
Po drugie, wystarczy spojrzeć na dotychczasowe działania Nawrockiego, by zrozumieć, iż jego lojalność wobec PiS jest niezachwiana. Jako historyk i polityk niejednokrotnie wyrażał poglądy zbieżne z linią partii Kaczyńskiego, szczególnie w kwestiach historycznych i światopoglądowych. Nie ma żadnych przesłanek, by sądzić, iż nagle zmieniłby front i poparł rozliczenie afer, takich jak sprawa SKOK-ów, nadużycia w spółkach skarbu państwa czy kontrowersje wokół respiratorów w czasie pandemii. Nawrocki, gdyby został prezydentem, najpewniej wykorzystałby swoje uprawnienia – w tym prawo łaski – do ochrony ludzi pokroju Macierewicza, Ziobry czy innych prominentnych działaczy PiS. Kamiński nie przesadza, mówiąc o „realnej prawdzie” – to scenariusz, który rysuje się w sposób aż nazbyt oczywisty.
Po trzecie, prezydentura Nawrockiego oznaczałaby paraliż wszelkich prób reformy wymiaru sprawiedliwości. PiS przez lata demolował sądownictwo, a Nawrocki nigdy nie zająknął się na ten temat słowem krytyki. Wręcz przeciwnie, jego milczenie w tej sprawie jest wymowne – to ciche przyzwolenie na chaos, jaki zapanował w polskim systemie prawnym. jeżeli taki człowiek stanie na czele państwa, nie tylko nie będzie dążył do naprawy sądów, ale wręcz utrwali patologie, które pozwalają „PiS-owskim złodziejom” unikać odpowiedzialności. Kamiński ma rację, iż prezydentura Nawrockiego to prosta droga do zmarnowania szansy na sprawiedliwość dla tych, którzy okradali Polaków przez lata.
Co więcej, Nawrocki nie ma żadnego mandatu moralnego, by pełnić urząd prezydenta. Jego kariera polityczna opiera się na serwilizmie wobec PiS, a nie na niezależnym myśleniu czy trosce o dobro wspólne. To człowiek, który nigdy nie wykazał się odwagą, by sprzeciwić się partyjnej linii, choćby w obliczu ewidentnych nadużyć. Kamiński trafnie punktuje, iż wybór Nawrockiego to nie tylko polityczny błąd, ale moralna porażka. Jak można powierzyć urząd prezydenta komuś, kto w obliczu korupcji i afer będzie patrzył w drugą stronę?
Podsumowując, Michał Kamiński ma absolutną rację, ostrzegając przed Nawrockim. Jego prezydentura to gwarancja bezkarności dla ludzi, którzy przez lata traktowali Polskę jak swój prywatny folwark. Nawrocki to człowiek PiS – bez kręgosłupa, bez niezależności, bez wizji. jeżeli Polacy pozwolą mu wygrać, sprawiedliwość w tym kraju stanie się pustym słowem. Dlatego poparcie Rafała Trzaskowskiego to nie tylko polityczny wybór, ale moralny obowiązek. Kamiński mówi to wprost i trudno mu nie przyznać racji: z Nawrockim u władzy żaden „PiS-owski złodziej” nie poniesie konsekwencji. To przerażająca, ale jakże realna wizja.