Nawrocki tupie nogą. Czego nie może znieść nominat PiS?

14 godzin temu

Rafał Leśkiewicz, przyszły rzecznik prasowy Karola Nawrockiego, postanowił stanąć na straży „porządku prawnego” i „polskiej demokracji”.

W swoim płomiennym wpisie na portalu X Leśkiewicz grzmi o „festiwalu kłamstw i manipulacji”, krytykując tych, którzy ośmielają się podważać wyniki wyborów prezydenckich. Brzmi to jak głos rozsądku, prawda? Niestety, gdy przyjrzymy się bliżej, okazuje się, iż Leśkiewicz jest bardziej strażnikiem hipokryzji niż zasad, o które rzekomo walczy. Jego postawa, pełna patosu i moralizatorskiego tonu, to kolejny przykład politycznej gry, w której prawo i demokracja są jedynie wygodnymi hasłami, a nie rzeczywistymi wartościami.

Leśkiewicz, związany z Instytutem Pamięci Narodowej, a niedługo z Kancelarią Prezydenta, nie jest nowicjuszem na scenie politycznej. Jego kariera to splot lojalności wobec obozu rządzącego i umiejętności przemawiania w sposób, który brzmi wzniosłe, ale w gruncie rzeczy maskuje brak refleksji. W swoim wpisie na X zarzuca opozycji, w tym Romanowi Giertychowi i zwolennikom Rafała Trzaskowskiego, iż podważając wyniki wyborów, naruszają „powagę porządku prawnego”. To ciekawe, bo przecież obóz, z którym Leśkiewicz jest związany – Prawo i Sprawiedliwość – nie miał żadnych skrupułów, by w 2014 roku mówić o sfałszowanych wyborach samorządowych, gdy wyniki nie były po ich myśli. Gdzie wtedy był Leśkiewicz ze swoim apelem o przestrzeganie prawa? Milczał, bo milczenie było wygodne.

Jego obecna krucjata przeciwko „kłamstwom i manipulacjom” brzmi jak wyjęta z podręcznika politycznej propagandy. Zamiast zmierzyć się z argumentami opozycji, która domaga się ponownego przeliczenia głosów, Leśkiewicz wybiera drogę najłatwiejszą: dyskredytację przeciwników. Nazywa ich działania „festiwalem kłamstw”, nie podając żadnych konkretów, które by te kłamstwa obnażyły. To klasyczna taktyka – rzucić oskarżenie, podlać je patetycznymi frazesami o demokracji i liczyć, iż nikt nie zapyta o szczegóły. Problem w tym, iż Polacy coraz mniej dają się nabrać na takie sztuczki.

Leśkiewicz apeluje, by „nie dać się zmanipulować”. Ale kto tu manipuluje? Czy nie jest manipulacją sugerowanie, iż każda próba weryfikacji wyników wyborów to zamach na demokrację? W państwie prawa, o którym tak chętnie mówi, kontrola i przejrzystość procesów wyborczych są fundamentem, a nie zagrożeniem. jeżeli opozycja, w tym Giertych, proponuje ponowne przeliczenie głosów, to dlaczego Leśkiewicz reaguje tak alergicznie? Czyżby obawiał się, iż weryfikacja mogłaby ujawnić coś, co podważyłoby „powagę porządku prawnego”, którą tak ochoczo broni? Zamiast uspokoić nastroje i zgodzić się na transparentny proces, który rozwieje wątpliwości, Leśkiewicz woli straszyć „naruszaniem reguł demokracji”. To postawa, która budzi podejrzenia, a nie zaufanie.

Jego słowa o 45 latach walki Polaków o demokrację to kolejny przejaw cynizmu. Przywoływanie historycznych zmagań w kontekście bieżącej politycznej przepychanki jest nie tylko nietaktowne, ale i obraźliwe dla tych, którzy rzeczywiście walczyli z komunistycznym reżimem. Leśkiewicz, zamiast odwoływać się do wzniosłych haseł, mógłby zaproponować konkretne rozwiązania, które wzmocniłyby zaufanie do procesu wyborczego. Zamiast tego woli grać rolę moralizatora, który poucza innych, jak powinni rozumieć demokrację. To postawa typowa dla polityków, którzy bardziej cenią władzę niż zasady.

Największym grzechem Leśkiewicza jest jednak brak spójności. Jako przyszły rzecznik prezydenta powinien być głosem, który łączy, a nie dzieli. Tymczasem jego wpis na X to klasyczny przykład polaryzacyjnej retoryki, która antagonizuje społeczeństwo. Zamiast zapraszać do dialogu, Leśkiewicz stawia się w roli arbitra prawdy, który wie lepiej, co jest dobre dla Polski. To niebezpieczna postawa, zwłaszcza w czasach, gdy zaufanie do instytucji publicznych jest kruche. jeżeli naprawdę zależy mu na „porządku prawnym”, powinien zacząć od siebie – od uczciwego spojrzenia na własne słowa i działania.

Rafał Leśkiewicz mógłby być głosem rozsądku w burzliwej polskiej polityce. Zamiast tego wybrał drogę łatwej krytyki i moralizatorskiego zadęcia. W ten sposób nie tylko rozczarowuje tych, którzy oczekują od niego odpowiedzialności, ale i szkodzi sprawie, którą twierdzi, iż broni. Polska demokracja zasługuje na więcej niż puste hasła i wygodne milczenie, gdy prawda staje się niewygodna. I tupiący nogą Karol Nawrocki powinien to rozumieć.

Idź do oryginalnego materiału