Nawrocki tonie w aferze mieszkaniowej. W PiS nie chcą w to uwierzyć

1 miesiąc temu
Zdjęcie: Nawrocki


W Popołudniowej rozmowie w RMF FM, poseł PiS Szymon Szynkowski vel Sęk odniósł się do kontrowersji wokół Karola Nawrockiego, kandydata na prezydenta popieranego przez jego partię.

Pytany o sprawę mieszkań Nawrockiego, parlamentarzysta stanowczo stanął w obronie kolegi, podkreślając, iż zna go od lat i nie potrzebuje dodatkowych wyjaśnień. „To jest na wskroś uczciwy facet, na wskroś uczciwy człowiek” – stwierdził Szynkowski vel Sęk, próbując rozwiać wątpliwości dotyczące rzekomej afery mieszkaniowej. Czy jednak takie zapewnienie wystarczy, by przekonać wyborców w gorącym okresie kampanii prezydenckiej?

Sprawa mieszkań Nawrockiego stała się jednym z głównych tematów kampanii przed I turą wyborów. Chodzi o kawalerkę w Gdańsku, którą Nawrocki miał przejąć od starszego mężczyzny, Jerzego Ż., rzekomo w zamian za opiekę nad nim. Późniejsze doniesienia medialne, m.in. Onetu, ujawniły, iż mężczyzna ten w tej chwili przebywa w Domu Pomocy Społecznej, co wywołało falę krytyki i oskarżeń o nieetyczne zachowanie kandydata PiS. Nawrocki tłumaczył się, iż wspierał schorowanego sąsiada przez lata, nie czerpiąc z mieszkania żadnych korzyści, a choćby nie posiadając do niego kluczy. Twierdził, iż wszystkie kwestie własnościowe zostały wyjaśnione przez ABW podczas procedury uzyskania certyfikatu dostępu do informacji tajnych.

Szynkowski vel Sęk, broniąc Nawrockiego, podkreśla jego uczciwość i empatię, co miało być widoczne w tej historii. W podobnym tonie wypowiadał się wcześniej inny poseł PiS, Jacek Sasin, który w Porannej rozmowie w RMF FM stwierdził, iż Nawrocki „uratował człowieka przed bezdomnością”, pozwalając mu mieszkać w lokalu mimo formalnego przejęcia własności. Taka narracja ma na celu przedstawienie kandydata jako człowieka wrażliwego i moralnego, co kontrastuje z zarzutami o wykorzystywanie starszej osoby dla własnych korzyści.

Jednak zapewnienia Szynkowskiego vel Sęka mogą nie wystarczyć, by zamknąć sprawę. Afera mieszkaniowa rezonuje wśród wyborców, szczególnie tych, którzy są wyczuleni na kwestie etyki w polityce. Dziennikarka Joanna Sawicka z Polityki Insight, komentując na antenie TOK FM, zauważyła, iż kampania Nawrockiego „się zawaliła”, a afera z mieszkaniami może kosztować go choćby 30% poparcia w pierwszej turze. Wtóruje jej Blanka Mikołajewska z TVP, wskazując, iż sprawa trafia w czuły punkt elektoratu PiS – lęk przed wykorzystywaniem osób starszych. Co więcej, Sławomir Mentzen i Krzysztof Stanowski, reprezentujący inne środowiska polityczne, zaczęli otwarcie atakować Nawrockiego, co rozszerza dyskusję poza bańkę zwolenników PO.

Szynkowski vel Sęk, jako doświadczony polityk i były minister ds. UE, zdaje sobie sprawę z wagi wizerunku w kampanii. Jego słowa o „uczciwości na wskroś” mają na celu nie tylko obronę Nawrockiego, ale i uspokojenie partyjnych dołów, które zaczynają wątpić w kandydata. Warto jednak zadać pytanie, czy osobiste zapewnienia polityka PiS są wystarczające w obliczu braku pełnej przejrzystości ze strony samego Nawrockiego. Kandydat co prawda zaoferował publikację oświadczenia majątkowego, ale nie zrobił tego od razu, co pozwoliło na eskalację spekulacji.

W szerszym kontekście sprawa mieszkań Nawrockiego to nie tylko problem etyczny, ale i polityczny. PiS, stawiając na Nawrockiego jako kandydata „obywatelskiego”, liczyło na odświeżenie wizerunku partii. Tymczasem afera może wzmocnić narrację opozycji, iż PiS nie jest w stanie wystawić kandydata wolnego od kontrowersji. Szynkowski vel Sęk, choć próbuje ratować sytuację, nie odpowiada na najważniejsze pytanie: dlaczego Nawrocki nie był w pełni transparentny od początku? W kampanii wyborczej, gdzie liczy się każdy głos, takie niedopowiedzenia mogą kosztować więcej, niż zapewnienia o uczciwości.

Idź do oryginalnego materiału