Nawrocki to nie przypadek. Putin realizuje plan na obudowanie Rosji podległymi krajami

4 dni temu
Zdjęcie: Nawrocki to nie przypadek. Putin realizuje plan na obudowanie Rosji podległymi krajami


Władimir Putin nie porzucił marzeń o odbudowie rosyjskiego imperium. Dziś nie robi tego jednak czołgami pod Berlinem, ale wpływami, agenturą i rozgrywkami politycznymi w krajach sąsiadujących z Ukrainą. Polska, Słowacja, Węgry i Rumunia – to nieprzypadkowe punkty na mapie. To elementy większego planu: obudowania Rosji strefą podległych, kontrolowanych lub zinfiltrowanych państw. W centrum tej układanki znajduje się Ukraina – cel numer jeden. Ale nie ostatni.

Władze prorosyjskie – otwarcie lub skrycie – zdobywają wpływy w strategicznych krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Na Węgrzech mamy Orbána, który od lat sabotuje europejskie wsparcie dla Ukrainy. W Rumunii – narastające nastroje nacjonalistyczne zasilane dezinformacją, ale na szczęście plan na prorosyjskiego prezydenta tam upadł. A w Polsce? Tu niestety się powiódł.

Wybory prezydenckie 2025 roku w Polsce stały się polem poważnej ingerencji z zewnątrz. Oficjalnie nie widzicie jeszcze dowodów. Ale nasze źródła w służbach sygnalizują jasno: była to ingerencja zorganizowana, wielowarstwowa i niestety – nie tylko rosyjska. Polska po raz kolejny została wciągnięta w grę wielkich mocarstw. Tym razem stawką nie jest tylko jej własna polityczna przyszłość, ale przyszłość całego regionu.

W tym kontekście Karol Nawrocki – człowiek PiS – staje się drobnym, ale istotnym pionkiem. Jego obecność w polskiej polityce to element szerszej strategii osłabiania spójności Zachodu. Wzmocniony prezydentem podatnym na wpływy obóz populistyczno-nacjonalistyczny może skutecznie blokować wsparcie dla Ukrainy, rozbijać europejską solidarność i osłabiać NATO od środka.

Ale po co to wszystko? Odpowiedź jest brutalnie prosta: budowany jest nowy podział świata. Rosja ma w nim odegrać rolę regionalnego imperium, które kontroluje peryferia Europy i dzieli Zachód. Ukraina ma zostać odcięta, a kraje bałtyckie – następnym celem. Kto będzie mógł im wtedy pomóc, jeżeli Polska stanie się krajem nieprzewidywalnym, wewnętrznie rozdartym, podatnym na wpływy? Nikt.

Zachód musi wreszcie zrozumieć, iż wojna z Rosją nie toczy się tylko na polach bitew w obwodzie donieckim. Ona toczy się też przy urnach wyborczych, w kampaniach dezinformacyjnych, w gabinetach skorumpowanych polityków i na konferencjach, gdzie mówi się o „suwerenności”, a myśli o lojalności wobec Moskwy. Polska nie może być słabym ogniwem. A my, obywatele, nie możemy pozwolić, by historia zatoczyła koło – i by nasz kraj po raz kolejny stał się ofiarą cudzych planów.

Idź do oryginalnego materiału