Nawrocki to marionetka i polityczny tchórz w jednym. Polska zasługuje na więcej

1 dzień temu
Zdjęcie: Nawrocki to marionetka i polityczny tchórz w jednym. Polska zasługuje na więcej


Karol Nawrocki, człowiek aspirujący do miana lidera narodu, najwyraźniej nauczył się, iż nie odpowiadać na trudne pytania, jeżeli sztab nie podał gotowej formułki. Kiedy kamera gaśnie i trzeba wykazać się samodzielnością myśli — nastaje cisza. I to nie jest przypadek.

W polskiej polityce przewinęło się wielu kandydatów bez charyzmy. Byli tacy, którzy mówili głupstwa. Byli tacy, którzy gubili się w liczbach. Ale Nawrocki przeszedł do nowej ligi. On choćby nie próbuje udawać, iż ma zdanie.To nie jest przypadkowa nieśmiałość. To filozofia. To figurantura podniesiona do rangi stylu życia. Figurant, bo pełni funkcje, ale decyzje podejmują za niego inni. Jak dyrektor IPN — przemawiał często cudzymi słowami. Jako kandydat na prezydenta? Prawdziwy pokaz absencji intelektualnej.

Marionetka, bo kiedy już wypowie jakiś pogląd, nietrudno zauważyć, iż palce spin-doktorów pociągają za sznurki zza kulis. Nawrocki nie jest politykiem z wizją. Jest projektorem cudzych opinii. Tak, by Kaczyński usłyszał to, co chce usłyszeć. I żeby nikt nie wiedział, co on naprawdę myśli — o ile w ogóle myśli.

I wreszcie polityczny tchórz. Bo ktoś, kto ucieka od odpowiedzi na każde trudne pytanie, kimże jest, jeżeli nie tchórzem? Prezydentura to nie rekonstrukcja historyczna. Nie można w niej wiecznie deklamować przeszłych chwał i unikać odpowiedzialności za teraźniejszość i przyszłość.

Niepokojące? Tak. Ale przewidywalne. Już 25 lat temu Nawrocki sam przyznał w wywiadzie dla „Lechia Historia”, iż nie interesuje go przyszłość. Minęły dekady, a on pozostał wierny temu wyznaniu. I nic nie wskazuje na to, by miał się zmienić.

Karol Nawrocki nie chce rozmawiać o Polsce 2030, 2040 ani 2050. Chce rozmawiać o roku 1939, o bohaterach przeszłości, o walkach minionych pokoleń. Historia to dla niego bezpieczna przystań. Tam nie trzeba odpowiadać na niewygodne pytania. Tam można być bohaterem cudzym kosztem. I można wykazywać się mądrością, bo przecież wszystko wiadomo.

Ale Polska potrzebuje przywódcy, nie figuranta. Męża stanu, nie marionetki. Człowieka z wizją, nie konformisty. I na pewno nie politycznego tchórza, który milczy wtedy, gdy kraj czeka na odpowiedzi.

Idź do oryginalnego materiału