Prezydent elekt Karol Nawrocki, historyk i były dyrektor Instytutu Pamięci Narodowej, niedługo ogłosi skład swojej Kancelarii Prezydenta.
Nieoficjalne doniesienia „Gazety Wyborczej” rzucają światło na to, kim otoczy się w Pałacu Prezydenckim. Analiza tych informacji budzi poważne wątpliwości co do niezależności i kompetencji nowej administracji, wskazując na silne związki z Prawem i Sprawiedliwością (PiS) oraz IPN, co może ograniczać zdolność Nawrockiego do realizacji wizji aktywnej, ale apolitycznej prezydentury.
Według „Gazety Wyborczej”, szefem Kancelarii Prezydenta ma zostać Paweł Szefernaker, poseł PiS i były wiceminister spraw wewnętrznych, a jego zastępcą Jarosław Dębowski, zaufany współpracownik Nawrockiego z czasów IPN. Utworzenie stanowiska zastępcy szefa gabinetu – praktyki wcześniej niespotykanej – wydaje się próbą pogodzenia frakcji partyjnych i dawnych kolegów z IPN. Taka decyzja budzi pytania o priorytety Nawrockiego: czy chodzi o budowanie efektywnej administracji, czy o zapewnienie posad dla lojalnych współpracowników?
Wybór Marcina Przydacza, polityka PiS, na osobę odpowiedzialną za politykę międzynarodową oraz Rafała Leśkiewicza, byłego rzecznika IPN, na rzecznika prezydenta, tylko wzmacnia wrażenie, iż Nawrocki otacza się ludźmi związanymi z jedną opcją polityczną lub z jego poprzednim miejscem pracy. Brak różnorodności w doborze współpracowników może ograniczyć perspektywę prezydentury, szczególnie w kwestiach wymagających ponadpartyjnego konsensusu, takich jak polityka zagraniczna czy legislacja.
Wybór Sławomira Cenckiewicza na szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego również budzi kontrowersje. Cenckiewicz, znany z radykalnych poglądów historycznych i bliskich związków z PiS, może być postrzegany jako figura polaryzująca. Jego zastępcy, generałowie Andrzej Kowalski i Mirosław Bryś, choć doświadczeni, nie równoważą w wystarczającym stopniu partyjnego charakteru nominacji. Taki skład BBN sugeruje, iż Nawrocki może kontynuować linię polityczną swojego poprzednika, Andrzeja Dudy, zamiast budować niezależny wizerunek.
Nawrocki w wywiadach zapowiadał aktywną prezydenturę, stawiając warunki ministrowi spraw zagranicznych w kwestii ambasadorów i zapowiadając inicjatywy legislacyjne. Jednak jego wybory personalne sugerują, iż aktywność ta może być podporządkowana interesom PiS. Jak zauważył polityk tej partii w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, rezygnacja z mandatu poselskiego na rzecz pracy w Kancelarii Prezydenta to „bilet w jedną stronę”. To rodzi ryzyko, iż współpracownicy Nawrockiego będą bardziej zainteresowani utrzymaniem wpływów niż realizacją długoterminowej wizji dla kraju.
Nawrocki, jako osoba nowa w polityce, potrzebuje zespołu, który zapewni mu stabilność i szerokie spojrzenie. Tymczasem otaczanie się ludźmi z IPN i PiS może prowadzić do izolacji od innych środowisk politycznych i społecznych. Brak doświadczenia w zarządzaniu administracją na najwyższym szczeblu wśród kluczowych współpracowników, takich jak Dębowski czy Leśkiewicz, może dodatkowo utrudniać realizację ambitnych planów prezydenta elekta. Co więcej, silne związki z PiS mogą podkopywać wiarygodność Nawrockiego jako prezydenta wszystkich Polaków, szczególnie w obliczu jego zapowiedzi bycia „recenzentem rządu”.
Wybory personalne Karola Nawrockiego wskazują na brak strategicznego podejścia do budowania zespołu, który mógłby wspierać niezależną i inkluzywną prezydenturę. Dominacja współpracowników z IPN i PiS, połączona z nietypowymi decyzjami organizacyjnymi, jak stworzenie stanowiska zastępcy szefa gabinetu, budzi obawy o partyjność i brak otwartości na różnorodne perspektywy. jeżeli Nawrocki chce zrealizować swoją wizję aktywnej prezydentury, musi zadbać o większą równowagę i profesjonalizm w doborze współpracowników, aby uniknąć zarzutów o upolitycznienie urzędu prezydenta.