Nawrocki przedstawia plan dla UE. „To nie jest Unia naszych marzeń”

2 godzin temu
Zdjęcie: https://euractiv.pl/section/grupa-wyszehradzka/news/nawrocki-przedstawia-plan-dla-ue-to-nie-jest-unia-naszych-marzen/


Prezydent Karol Nawrocki podczas wczorajszej wizyty w Czechach nakreślił kilka propozycji reform, które jego zdaniem usprawnią funkcjonowanie UE. Zaproponował między innymi zniesienie stanowiska szefa Rady Europejskiej.

Karol Nawrocki wygłosił wykład na Uniwersytecie Karola w Pradze, w którym ostro skrytykował obecny kształt polityki UE i zarzucił unijnemu mainstreamowi dążenie do „federalizacji” Wspólnoty.

– Unia Europejska jest naszym naturalnym środowiskiem politycznym. Ale powiedzmy sobie szczerze: nie jest to Unia naszych marzeń – stwierdził prezydent.

Jak podkreślił, Polska w 2004 r. wchodziła do Unii Europejskiej, „która miała nam dać i dała szanse gospodarcze”, jak i „możliwość uruchomienia naszego przedsiębiorczego potencjału”. Docenił też możliwość korzystania ze strefy Schengen.

– Jednak celem nie było to, aby Unia Europejska dyktowała nam warunki naszego ustroju, naszej diety czy wychowania polskich dzieci – zastrzegł.

Jego zdaniem istnieją „pewne siły, które dążą do stworzenia bardziej scentralizowanej Unii Europejskiej, wykorzystując federalizację jako kamuflaż, aby ukryć ten proces”.

– Istotą tego procesu jest pozbawienie państw członkowskich, z wyjątkiem dwóch największych, suwerenności; osłabienie ich demokracji narodowych przez możność przegłosowania ich w UE, a tym samym odebranie im roli „panów traktatów” – stwierdził, odnosząc się do Niemiec i Francji.

Zastrzegł, iż wbrew powszechnemu przekonaniu Polska, w tym konserwatyści, nie jest wrogiem Unii Europejskiej. – Jest jedynie w opozycji do w tej chwili dominującego nurtu politycznego. I tak jak w każdej demokracji – opozycja nie jest wrogiem państwa, ale reprezentantem odmiennego od dominującego programu rządzenia nim – zaznaczył.

– Polska – jak każde państwo członkowskie – ma swoją wizję UE i ma do niej prawo. Ma prawo zabiegać o upowszechnianie tej wizji i jej przyjęcie. Taka jest natura demokracji – wskazał.

Stanowisko szefa Rady Europejskiej do likwidacji?

W swoim wykładzie prezydent przedstawił „polski program dla Unii Europejskiej”, w którym nakreślił program reform UE. U jego podstaw ma leżeć założenie, iż „panami traktatów i suwerenami decydującymi o kształcie integracji europejskiej są i muszą pozostać państwa członkowskie, jako jedyne funkcjonujące demokracje europejskie”.

Nawrocki w swoim planie postuluje utrzymanie zasady jednomyślności w tych obszarach, w których ona w tej chwili obowiązuje (polityka zagraniczna i opodatkowanie), a także utrzymanie w Komisji Europejskiej zasady, według której na każde państwo UE przypada jeden komisarz.

Domaga się ponadto zniesienia stanowiska szefa Rady Europejskiej, utworzonego jako odrębne stanowisko na mocy traktatu lizbońskiego. Jak dotąd urząd ten sprawowały cztery osoby: Belg Herman Van Rompuy (2009-2014), obecny polski premier Donald Tusk (2014-2019), Belg Charles Michel (2019-2024) i Portugalczyk António Costa (od 2024 r.).

Zamiast tego Nawrocki proponuje zasadę, by na czele Rady Europejskiej stał szef rządu państwa sprawującego w danym czasie przewodnictwo w Radzie UE. Oznacza to, iż przewodniczący RE zmieniałby się co pół roku. w tej chwili jego kadencja trwa 2,5 roku z możliwością jednokrotnego przedłużenia, z której skorzystano zarówno w przypadku Van Rompuya, jak i Tuska oraz Michela.

– Przewodniczący Rady musi być, jak poprzednio, prezydentem, premierem lub kanclerzem swojego kraju, czyli politykiem posiadającym mandat demokratyczny i własne polityczne zaplecze, a nie urzędnikiem–biurokratą zależnym od poparcia wielkich mocarstw UE – ocenił Nawrocki.

Prezydent sprzeciwił się także obecnemu systemowi, w którym obrady Rady UE ds. Zagranicznych niezależnie od państwa sprawującego prezydencję zawsze prowadzi wysoki przedstawiciel UE ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa – według Nawrockiego „zależny od wielkich mocarstw urzędnik”.

W swoim wykładzie Nawrocki nie powiedział jednak, czy chciałby zupełnej likwidacji funkcji szefa unijnej dyplomacji, również umocowanej prawnie w traktacie lizbońskim. Od czasu oficjalnego powołania tego urzędu sprawowały ją cztery osoby: Brytyjka Catherine Aston (2009-2014), Włoszka Federica Mogherini (2014-2019), Hiszpan Josep Borrell (2019-2024) i Estonka Kaja Kallas (od 2024 r.)

Akt o usługach cyfrowych jako cenzura?

Nawrocki opowiedział się ponadto za „ukształtowaniem systemu głosowania w Radzie UE w taki sposób, aby zniwelować nadmierną przewagę dużych państw UE”.

– Aby utrzymać poparcie mniej licznych narodów dla procesu integracji europejskiej, narody te muszą mieć realny wpływ na decyzje – stwierdził. Nie podał jednak pomysłu na alternatywną metodę głosowania.

Zaapelował też o „oparcie funkcjonowania UE na zasadach pragmatycznych – bez presji ideologicznej – ograniczając kompetencji instytucji UE do wybranych aideologicznych obszarów lub wyzwań”. Wśród tych obszarów wymienił rozwój gospodarczy i zapaść demograficzną.

– Wymaga to rezygnacji z nadmiernych ambicji regulowania całości życia państw członkowskich i ich obywateli oraz porzucenia zamiaru kształtowania wszystkich aspektów polityki, czasami z pominięciem lub łamaniem woli obywateli – stwierdził.

Nawoływał też Unię do „porzucenia ambicji rywalizowania z NATO w wymiarze bezpieczeństwa”. Według niego polityka UE w obszarze bezpieczeństwa „w ciągu ostatnich około trzech dekad nie okazała się skuteczna”.

– Obserwowana aktualnie próba centralizacji programów zbrojeniowych w ramach UE w istocie służy interesom przemysłów zbrojeniowych Niemiec i Francji, kierując do nich strumień pieniędzy ze wspólnego zadłużenia UE, opóźniając terminy dostaw, lekceważąc pilność potrzeb zbrojeniowych wschodniej flanki UE i NATO oraz dając Komisji Europejskiej kolejny instrument „dyscyplinowania” państw członkowskich – ocenił Nawrocki.

Sprzeciwił się wreszcie unijnemu aktowi o usługach cyfrowych (DSA), stwierdzając, iż „polskiej kulturze politycznej obca jest myśl o jakiejkolwiek cenzurze”.

Spotkanie z Babišem

Podczas wizyty w Czechach Karol Nawrocki spotkał się ze swoim czeskim odpowiednikiem Peterem Pavlem, z którym rozmawiał m.in. o współpracy regionalnej i potrzebie podnoszenia wydatków na obronność.

Podczas wspólnej konferencji prasowej nawiązał też do przedstawionego przed weekendem przez prezydenta USA Donalda Trumpa planu pokojowego dla Ukrainy.

– Dyskusje o tej najbardziej istotnej dla naszego regionu kwestii nakładają się na ciągłą pracę dyplomatyczną. Zawsze jednym z tematów jest to, co dzieje się w Ukrainie. Nie zmienia się także moje stanowisko. Nie ma wątpliwości, iż to Federacja Rosyjska jest agresorem – stwierdził.

Nawrocki odbył też spotkanie z liderem partii ANO, byłym premierem Czech Andrejem Babišem, którego ugrupowanie zwyciężyło w ubiegłomiesięcznych wyborach parlamentarnych tworzy w tej chwili swoją nową koalicję rządzącą.

„Z Polską zawsze łączyły nas wyjątkowe stosunki, dlatego cieszę się, iż pan prezydent podziela moje zdanie na temat znaczenia współpracy w ramach Grupy Wyszehradzkiej dla naszego regionu”, napisał Babiš na platformie X.

Dodał, iż z Nawrockim łączy go krytyczne stanowisko wobec nowego unijnego systemu handlu emisjami ETS2 oraz paktu migracyjnego.

Idź do oryginalnego materiału