Decyzja prezydenta Karola Nawrockiego o odrzuceniu wszystkich 130 wniosków o odznaczenia dla funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego wywołała w służbach – jak mówią sami zainteresowani – „szok i dezorientację”. Trudno zresztą o inny efekt, skoro dotknięci nią ludzie to nie politycy walczący na partyjnych barykadach, ale – jak podkreślał minister-koordynator Tomasz Siemoniak – „ci, którzy są na pierwszej linii frontu”.
Informację o decyzji Nawrockiego ujawnił portal TVN24, a jej skala i całkowity brak publicznego uzasadnienia natychmiast podniosły temperaturę dyskusji wokół nowej prezydentury. Siemoniak, pytany o sprawę, mówił bez ogródek: „To nie do zaakceptowania. Bardzo mocno nad tym ubolewam”. Trudno uznać te słowa za przesadę. Prezydent, który z definicji stoi ponad bieżącymi sporami, postanowił zignorować miesiące pracy komisji, wysiłek przełożonych i dorobek funkcjonariuszy – ludzi, których państwo z reguły stawia na piedestale, gdy tylko pojawia się okazja, by podkreślić ich zasługi.
Siemoniak przypomniał, iż to nie pierwszy raz, kiedy głowa państwa zamraża decyzje dotyczące środowiska służb specjalnych. Wcześniej zablokowano nominacje oficerskie, następnie prezydent „nie podjął decyzji o odznaczeniach na Święto Niepodległości”. I dopiero teraz na jaw wyszło, iż odrzucone zostały również wszystkie wnioski dotyczące wyróżnień dla ABW, SWW i SKW – w sumie 130 osób. To nie gest symboliczny, to decyzja systemowa.
W środowisku służb konsternacja miesza się z poczuciem niesprawiedliwości. Rzecznik ministra-koordynatora, Jacek Dobrzyński, mówił wprost: „Żaden z wniosków nie uzyskał akceptacji. Doprawdy nikt nie jest w stanie tego zrozumieć”. Podobnie komentował jeden z doświadczonych funkcjonariuszy: „Podporucznicy służb po prostu nie rozumieją, za co są karani”. To nie są słowa ludzi przyzwyczajonych do publicznych narzekań. To jest głos środowiska, które z reguły mówi kilka – bo taka jest jego natura – i tym większą wagę mają te zdania.
Nie sposób nie zauważyć, iż Nawrocki tworzy w ten sposób precedens, który może okazać się groźniejszy, niż dziś się wydaje. Po pierwsze – uderza w morale służb. Trudno oczekiwać pełnego zaangażowania od ludzi, którzy widzą, iż ich praca może zostać arbitralnie przekreślona jednym podpisem, bez wyjaśnienia i bez możliwości odwołania. Po drugie – wprowadza element nieprzejrzystości w obszar, który sam w sobie jest wystarczająco zamknięty. jeżeli opinii publicznej nie mówi się, dlaczego odznaczenia odrzucono, to w domyśle zostawia się pole dla spekulacji: czy powodem były spory polityczne? Personalne? Ideologiczne?
Siemoniak nie owijał w bawełnę: „Bezprecedensowa decyzja, karanie funkcjonariuszy, którzy nic nie mają wspólnego z polityką”. I to właśnie ten element wydaje się najbardziej niepokojący. jeżeli odznaczenia dla ludzi, którzy działają poza blaskiem kamer, stają się kartą przetargową w politycznym konflikcie, to oznacza, iż fundamenty neutralności państwa pękają w miejscu, które dotąd pozostawało odporne na partyjną logikę.
Można oczywiście argumentować, iż prezydent ma prawo do własnej oceny. Problem w tym, iż ocena ta pozostaje tajemnicą. Redakcja, która poprosiła Kancelarię Prezydenta o wyjaśnienia, do momentu publikacji nie otrzymała żadnej odpowiedzi. Milczenie w sprawie tak istotnej może być odczytane tylko jako lekceważenie – i to nie mediów, ale funkcjonariuszy, których ta decyzja bezpośrednio dotyka.
Karol Nawrocki może uważać, iż broni w ten sposób jakiegoś wyższego standardu. Ale fakty są twarde: w ciągu kilku miesięcy zablokował nominacje, zatrzymał odznaczenia na święto państwowe i odrzucił 130 wniosków dla służb. Trudno nie dostrzec, iż posunął się za daleko. Państwo nie może działać na zasadzie sygnałów wysyłanych politycznym oponentom – zwłaszcza wtedy, gdy sygnał uderza w ludzi wykonujących obowiązki, często z narażeniem zdrowia i życia.
W historii III RP nie brakowało sporów o służby specjalne. Ale rzadko kiedy prezydent jedną decyzją potrafił wywołać tak głębokie poruszenie. jeżeli Nawrocki chciał pokazać siłę swojego urzędu, to z pewnością mu się udało. Pytanie, czy pokazał ją wobec adekwatnych osób.

4 godzin temu













