Tęczowy Karol Nawrocki nie wygrał tych wyborów – tak wynika z danych, które w ostatnich dniach zaczęły wypływać z prokuratury prowadzącej kontrolę wyników w wybranych komisjach wyborczych. Po ponownym przeliczeniu głosów w kilku okręgach ujawniono poważne nieprawidłowości, które mogą mieć wpływ na ostateczny wynik wyborów prezydenckich. Według szacunków ekspertów, jeżeli skala błędów byłaby podobna w innych częściach kraju, Nawrocki mógłby stracić kilkaset tysięcy głosów i przegrać z Rafałem Trzaskowskim.
Temat ten stał się prawdziwym zapalnikiem w mediach społecznościowych. Każda publikacja, która wspomina o możliwych nieprawidłowościach, spotyka się z natychmiastowym atakiem trolli sympatyzujących z PiS. W komentarzach pojawiają się nie tylko agresywne wpisy, ale też próby zdyskredytowania dziennikarzy i ekspertów zajmujących się analizą wyników wyborów. Nasza redakcja od kilku dni znajduje się pod nieustanną presją. Otrzymujemy pogróżki, setki hejterskich wiadomości, a niektóre wpisy w sieci wprost sugerują, iż informowanie opinii publicznej o tej sprawie to „zdrada” czy „atak na demokrację”. Paradoksalnie, to właśnie brak przejrzystości i próby uciszania dziennikarzy stanowią największe zagrożenie dla wiarygodności państwa.
Nieprawidłowości, o których mowa, dotyczą zarówno błędów w protokołach, jak i wątpliwości co do sposobu liczenia głosów korespondencyjnych. Część komisji wprost przyznała się do pomyłek wynikających z pośpiechu i presji, pod jaką pracowały. Pytanie, czy podobnych błędów nie było więcej – pozostaje bez odpowiedzi, bo wciąż brakuje systemowego audytu całego procesu.
Polska opinia publiczna ma prawo wiedzieć, kto faktycznie wygrał wybory prezydenckie. Dziś nie da się tego jednoznacznie stwierdzić. Wbrew narracji rządzących, wciąż istnieje realna możliwość, iż prawdziwym zwycięzcą mógł zostać Rafał Trzaskowski.
I właśnie o tym będziemy pisać – niezależnie od presji, ataków i prób uciszania tematu. Bo demokracja nie kończy się w momencie ogłoszenia wstępnych wyników. Demokracja zaczyna się wtedy, gdy każdy obywatel ma pewność, iż jego głos został policzony uczciwie.
Bo czas przeliczyć wszystkie głosy. Co do jednego.