Prezydent Andrzej Nawrocki zaprzeczył istnieniu zasady, iż prezydent leci jednym samolotem z szefem MSZ na sesję ONZ. W wywiadzie dla polskiego Radia RAMPA w Nowym Jorku odniósł się do stanowiska rzecznika MSZ Pawła Wrońskiego.
Rzecznik MSZ twierdził na platformie X o istnieniu "eleganckiej tradycji zapraszania przez prezydenta RP szefa dyplomacji na pokład samolotu lecącego na sesję Zgromadzenia Ogólnego ONZ". Nawrocki został zapytany o osobny przylot jego i szefa MSZ Radosława Sikorskiego do Stanów Zjednoczonych.
Zaprzeczenie istnienia zasady
"Ja takich decyzji też nie podejmuję, kto ze mną leci samolotem. W życiu prezydenta (…) nie ma czasu w to, aby decydować, kto leci ze mną samolotem, ale jak zapewniali mnie koledzy z dziesięcioletnim doświadczeniem w Kancelarii Prezydenta, to nie jest zasada, iż minister spraw zagranicznych leci z prezydentem" - zaznaczył Nawrocki.
Prezydent ocenił sprawę współlotu jako kwestię z "głębokiego marginesu poważnych działań politycznych". Według niego może ona "naprawdę zajmować tylko tych, którzy albo mają w sobie jakiś kompleks, albo nie mają za bardzo czym się zająć".
Krytyka zachowań Sikorskiego
"Zachowania pana ministra Sikorskiego momentami, w odniesieniu do czytania listów, które miały trafić do mnie, czy do kwestii samolotu, są poza zakresem spraw, które interesują mnie jako prezydenta Polski" - stwierdził Nawrocki. Podkreślił, iż stanowisko Polski na sesji ONZ jest już znane.
Prezydent wypowiedział się również o obsadzie stanowiska szefa polskiej ambasady w Waszyngtonie. Podkreślił, iż w polskiej placówce powinien być ambasador, a nie dyplomata niższej rangi.
Kwestia ambasady w USA
"Musiałby to być ambasador, który reprezentuje Polskę, który jest wynikiem, tak jak mówi konstytucja, kompromisu pomiędzy prezydentem a rządem i powinna to być osoba, która dobrze reprezentuje interesy Polski" - zaznaczył Nawrocki. Ocenił, iż charge d'affaires Bogdan Klich nie wykonuje swoich zadań, ponieważ "nie ma takiej możliwości" i "jest adekwatnie omijany w najważniejszych dyskusjach".
Prezydent wyraził nadzieję na porozumienie z szefem MSZ w kwestii obsady placówek dyplomatycznych. "Przyjdzie taki moment, iż zaproszę ministra Sikorskiego i dla dobra Polski będę chciał tę sprawę wyjaśnić" - oświadczył.
Spór o nominacje ambasadorskie między rządem a prezydentem trwa od marca 2024 roku, kiedy Sikorski zdecydował o zakończeniu misji przez ponad 50 ambasadorów. W miejsce nieformalnie odwołanych ambasadorów trafili wskazani przez MSZ dyplomaci ze statusem charge d'affaires, co dotyczy również USA, gdzie Klich zastąpił Marka Magierowskiego.
Źródła wykorzystane: "PAP" Uwaga: Ten artykuł został zredagowany z pomocą Sztucznej Inteligencji.