Nawrocki i pokój nr 78. Ujawnili nowy wątek ws. apartamentu w gdańskim muzeum

19 godzin temu
Po tym, jak na jaw wyszła ta sprawa, część polityków PiS chce ponoć zmiany kandydata na prezydenta. W poniedziałek "Gazeta Wyborcza" ujawniła nowe wątki ws. apartamentu Deluxe w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, który za darmo miał zajmować Karol Nawrocki. Jedna z osób, które pracowały w części hotelowej muzeum, wspomina też o "statku miłości".


Karol Nawrocki przez pół roku miał zajmować 116-metrowy apartament Muzeum II Wojny Światowej, choć mieszka zaledwie ok. 5 km od tej instytucji. Kandydat PiS na prezydenta w tegorocznych wyborach, a wtedy dyrektor MIIWŚ, miał ponadto nie zapłacić za to choćby złotówki – mimo iż pracownikom muzeum przysługują zniżki.

Jak informowaliśmy w naTemat.pl, Roman Giertych zapowiedział już złożenie zawiadomienia do prokuratury ws. możliwości popełnienia przestępstwa przez kandydata PiS, a zdaniem prof. Antoniego Dudka, "jeśli chodzi o życie prywatne pana Karola Nawrockiego, to w tej kampanii dowiemy się jeszcze wielu ciekawych rzeczy"

Nawrocki i "statek miłości". O co chodzi?


W poniedziałkowym wydaniu "Gazeta Wyborcza" ujawniła kolejne wątki w tej sprawie. Autorzy artykułu – Wojciech Czuchnowski i Krzysztof Katka – podkreślają, iż nie wiadomo konkretnie, jak długo Nawrocki zajmował apartament Deluxe o nr 78, ponieważ używał klucza, a nie identyfikatora, więc nie ma żadnych śladów w systemie.

"Mógł wchodzić i wychodzić w dowolnym momencie. Na przełomie 2020 i 2021 r. były tam na stałe jego rzeczy osobiste – garnitury, koszule, bielizna w szafach, książki. Nikt z obsługi go nie musiał widzieć, najwyżej ochroniarz na piętrze dyrektorskim" – mówi gazecie jeden z pracowników administracji muzeum.

Dowodem na obecność Nawrockiego są m.in. maile. Szefowa działu sprzedaży i marketingu miała np. pisać do obsługi hotelu: "Pan dyrektor da znać, czy można wejść i posprzątać" albo "Pan dyrektor zamawia śniadanie".

Jedna z osób, która pracowała w części hotelowej muzeum, powiedziała dziennikarzom, by sprawdzili, czym był "statek miłości". "Ta sugestia, pojawiająca się już wcześniej w rozmowach z informatorami, nie musi dotyczyć Nawrockiego. Nie był jedynym pomieszkującym w części hotelowej. Jak się okazuje, bardzo długo – około rok – apartament zajmował też jeden z wicedyrektorów, który dostał stanowisko w czasach Nawrockiego, choć też mieszka w Gdańsku" – czytamy.

Tak tłumaczy się Nawrocki, a część polityków PiS chce wymiany kandydata


W każdym kolejnym komentarzu do tej sprawy Nawrocki zaprzecza, by mieszkał w tym hotelu tak długo i by naraził muzeum na koszty. Na ostatnim spotkaniu z wyborcami w Zakopanem – jak czytamy w "GW" – przedstawił kolejną wersję, dlaczego on sam nie zawsze korzystał z apartamentu, choć był rezerwowany na jego nazwisko.

– To nie jest prawdziwa informacja, iż ja tam mieszkałem przez 200 dni. Słowo klucz – apartamenty były zarezerwowane przez tyle dni na moje imię i nazwisko, ale służyły też do spotkań służbowych z gośćmi z zagranicy oraz z kraju – stwierdził.

Tyle iż w ocenie obecnego kierownictwa MIIWŚ "nie ma jakiejkolwiek potrzeby, aby wykorzystywać w takich celach apartamenty i pokoje gościnne", ponieważ w gmachu muzeum nie brakuje pomieszczeń przeznaczonych do przyjmowania gości z kraju i zagranicy.

Obecny wicedyrektor muzeum Janusz Marszalec powiedział też "GW", iż "oficjalni goście z zewnątrz, jeżeli korzystali z części hotelowej, mieli rezerwacje na siebie". Wśród nich byli m.in. ambasador Japonii Miyajima Akio, Jarosław Sellin – poseł PiS z Gdańska i wiceminister kultury w rządzie Zjednoczonej Prawicy czy ks. Jarosław Wąsowicz, duszpasterz środowisk kibicowskich.

Jeden z polityków PiS powiedział gazecie, iż cała ta sprawa "to jest krocząca katastrofa". – Nasz kandydat brnie w coraz bardziej absurdalne wersje. A powiedzenie, iż "prowadził aktywną politykę międzynarodową" w hotelu... Nie wiem, czy można się bardziej ośmieszyć. Zostawianie miejsca na domysły w takiej sprawie to samobójstwo – stwierdził.

"GW" przypomina, iż Nawrocki w piątek był w siedzibie partii na Nowogrodzkiej. Dziennikarzom powiedział jednak, iż nie spotkał się z kierownictwem PiS, tylko miał wywiad (nie chciał powiedzieć nic więcej).

"W innych źródłach związanych z partią Kaczyńskiego słyszymy, iż podczas wizyty na Nowogrodzkiej Nawrocki był pytany o to, co jeszcze kompromitującego może go obciążać. Część działaczy PiS – najważniejsi z nich to Joachim Brudziński i Mariusz Kamiński – ma optować za zmianą kandydata" – czytamy.

Inny polityk PiS powiedział jednak, iż Nawrocki w siedzibie partii "z niczego nie musiał się tłumaczyć", a podczas jego wizyty "celebrowano sondaż, według którego w II turze wygrywa z Rafałem Trzaskowskim". Badanie miał przeprowadzić CBOS, ale go nie opublikował. Szefowa rządowego ośrodka prof. Ewa Marciniak zaprzeczyła jednak i przekazała, iż "pracownia nie może ukrywać wyników poparcia w II turze, bo w ogóle go nie bada".

Idź do oryginalnego materiału