W najnowszej rozmowie dla TV Republika prezydent Karol Nawrocki przyjął zaskakująco twardy ton wobec Zbigniewa Ziobry. Odpowiadając na pytania dotyczące możliwości zastosowania prawa łaski jeszcze przed rozpoczęciem procesu, stwierdził: „Nie można ułaskawić człowieka niewinnego, więc dzisiaj nie ma o czym rozmawiać”.
W ustach prezydenta, którego polityczna droga jednoznacznie związana była z obozem Zjednoczonej Prawicy, takie słowa wybrzmiały jak komunikat o zmianie dystansu – może choćby o redefinicji lojalności.
Nie jest tajemnicą, iż Zbigniew Ziobro i jego środowisko od dawna budowali własną tożsamość w ramach szeroko pojętego obozu prawicowego. Jednak sytuacja, w której były minister sprawiedliwości staje wobec 26 zarzutów prokuratorskich, w tym kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, stawia dotychczasowe układy polityczne w zupełnie nowym świetle. Po decyzji Sejmu z 7 listopada o uchyleniu immunitetu oraz zgodzie na zatrzymanie i aresztowanie, ABW otrzymała zadanie doprowadzenia Ziobry do prokuratury. Tymczasem polityk od miesięcy przebywa w Budapeszcie i nie zamierza, jak się zdaje, łatwo podporządkować się działaniom organów ścigania.
W takim kontekście pytanie, które coraz częściej krąży po politycznych kuluarach, brzmi: czy Karol Nawrocki nie zaczyna się od Zbigniewa Ziobry po prostu odwracać? Czy jego wypowiedź to jednorazowa demonstracja niezależności, czy może sygnał głębszej korekty politycznej mapy?
Prezydent w rozmowie z TV Republika powtarzał, iż narracja o prewencyjnym ułaskawianiu nie ma żadnych podstaw: „To jest niepoważna narracja. Nie mogę ułaskawić człowieka niewinnego, po pierwsze. Po drugie pan minister Ziobro nie został jeszcze skazany. Po trzecie decyzje o ułaskawieniach (…) poprzedzone są głęboką analizą każdego wniosku o ułaskawienie”. Dodając: „nie ma więc dzisiaj o czym rozmawiać”. Brzmi to niczym próba wyprowadzenia się z ciasnej przestrzeni, w którą próbowano go wpisać – przestrzeni oczekiwań, iż będzie ostatnią instancją ochrony dla byłych partnerów politycznych.
Warto zestawić tę ostrożność z komunikatami samego Ziobry. Na portalu X pisał o „sądowej ustawie”, którą mieli rzekomo „ukartować” Donald Tusk i prokurator generalny Waldemar Żurek. Twierdził: „Po uchyleniu mi w piątkowy wieczór immunitetu decyzję o areszcie miał podjąć ustawiony »dyżurny« sędzia Malinowski – wyjątkowo upolityczniony aktywista nadzwyczajnej kasty”. Ziobro stawia więc tezę o politycznym spisku i instytucjonalnym uprzedzeniu, powtarzając swoją stałą narrację antysystemową. Tym bardziej uderza fakt, iż prezydent Nawrocki nie tylko nie potwierdza tej linii, ale wręcz demonstracyjnie ją ignoruje.
Można to interpretować dwojako. Albo prezydent zamyka się w roli strażnika konstytucyjnych reguł, świadomie unikając wejścia w konflikt między prokuraturą a politycznymi sojusznikami sprzed lat. Albo – i ta teza zaczyna wybrzmiewać coraz częściej – uznał, iż Zbigniew Ziobro stał się ciężarem, a nie atutem. W obozie Zjednoczonej Prawicy widać dziś wyraźnie pęknięcia: po utracie władzy przez PiS skruszeniu uległa zarówno solidarność taktyczna, jak i wzajemne gwarancje bezpieczeństwa.
Nawrocki przypomina w swoim wystąpieniu literalne brzmienie prawa łaski – prawo to działa dopiero po prawomocnym wyroku. W istocie konstytucyjna konstrukcja tego instrumentu uniemożliwia rozpatrywanie go w sytuacji, w której osoba nie została skazana. Jest to więc nie tylko polityczny, ale i formalny argument. Jednak polityka rzadko bywa tak rygorystycznie formalna, jak chciałby ją widzieć prezydent. Sama potrzeba tak jednoznacznej deklaracji pokazuje, iż atmosfera wokół sprawy Ziobry zmusza do zajmowania stanowisk, które jeszcze rok temu byłyby niewyobrażalne.
Czy to początek politycznej separacji prezydenta od byłego ministra sprawiedliwości? Czy Nawrocki buduje własną ścieżkę niezależności, przygotowując grunt pod redefinicję relacji z prawicą? Na razie widać jedno: wraz z rozwojem sprawy Funduszu Sprawiedliwości i rosnącym ciężarem zarzutów, coraz trudniej będzie udawać, iż między prezydentem a Zbigniewem Ziobrą wciąż istnieje naturalna, oczywista wspólnota interesów. W polityce taki proces rzadko bywa odwracalny.

21 godzin temu











