PiS domaga się dymisji Donalda Tuska i chce powołać „rząd techniczny”. Ale gdy Sławomir Mentzen zaproponował spotkanie w tej sprawie, Jarosław Kaczyński potraktował go w sposób obcesowy. W partii nie mają wątpliwości, iż to błąd. PiS chce rząd techniczny Karol Nawrocki wygrał wybory prezydenckie, a PiS nabrało wiatru w żagle. Cel Nowogrodzkiej jest oczywisty – jak najszybsze przejęcie władzy, najlepiej jeszcze przed wyborami parlamentarnymi w 2027 roku. Jarosław Kaczyński nie zwlekał, tuż po ogłoszeniu wyników wyborów wyszedł na konferencję, zażądał dymisji Donalda Tuska i zaproponował powołanie „rządu technicznego”. – Potrzebujemy dzisiaj zupełnie innego rozwiązania. Takim rozwiązaniem jest rząd techniczny, rząd, który będzie, podobnie jak prezydent bezpartyjny – zaproponował lider PiS. – Szef tego rządu musi być wyłoniony w rozmowach z tymi wszystkimi, którzy byli gotowi taki pomysł poprzeć. To nie musiał być człowiek, który ma z nami jakieś związki. Poszczególnymi resortami kierowali by po prostu specjaliści od danych dziedzin naszego życia społecznego – kontynuował Kaczyński. PiS zorganizowało choćby spotkanie na ten temat, wysłała zaproszenia do klubów i kół parlamentarnych, ale… nikt nie przyszedł. Nic dziwnego – wcześniej Sławomir Mentzen odpowiedział na apel i zaproponował Kaczyńskiemu spotkanie, a ten potraktował go protekcjonalnie. – Jest jednak pewna proporcja odnosząca się i do wielkości klubów, i do doświadczenia