Trwają prace związane ze sprzątaniem skutków niszczycielskiej powodzi, która w ostatnim tygodniu przeszła przez południową część Polski. Podczas posiedzenia sztabu kryzysowego w Głogowie Donald Tusk powiedział, iż należy zająć się obroną wałów przeciwpowodziowych. Zasugerował, iż winę za słabą kondycję umocnień mogą ponosić bobry.
– My w 2010 roku żeśmy podejmowali decyzję, to był prawdziwy problem. Ekolodzy byli wtedy lekko wnerwieni. To były priorytety. Czasem trzeba wybierać między miłością do zwierząt a bezpieczeństwem miast i wsi – mówił w sobotę (21 września) na wałach w Głogowie, do których właśnie zbliżała się fala.
"Ojciec chrzestny bobrów" radzi Tuskowi, jak radzić sobie z wałami niszczonymi przez gryzonie
Głos w sprawie walki Tuska z bobrami zabrał niemiecki przyrodnik Gerhard Schwab zwany także "Pablem Escobarem" lub "ojcem chrzestnym" bobrów. W wywiadzie z grupą medialną Politico ekspert ds. ochrony dzikiej przyrody powiedział, iż premier Polski powinien chronić tamy przed rosnącą populacją bobrów tak, by miejscowa ludność nie miała powodu zabijać gryzoni.
Schwab wskazał humanitarny sposób ochrony wałów powodziowych, który wyklucza odstrzał zwierząt. – Po prostu kładziesz siatkę drucianą na powierzchni wału, trochę liści i trawy na wierzchu. Dzięki temu zwierzęta nie będą mogły już kopać – wyjaśnił.
– jeżeli zaś będziesz budować wał od podstaw, możesz zrobić go ze żwiru, tym samym uniemożliwiając zwierzętom kopanie dziur. Gdy tylko zaczną kopać, żwir opadnie i nie będzie już dziury – dodał.
Partia Kaczyńskiego nagle zmienia ważne plany. Przez powódź?
Jak pisaliśmy wcześniej w naTemat, choć zagrożenie powodzią już minęło, PiS zdecydowało się przełożyć swoją konwencję. Premier Tusk zarzucił ugrupowaniu Jarosława Kaczyńskiego, iż kiedy on osobiście zaangażował się w pomoc na zalanych terenach, PiS organizowało partyjny wiec.
W środę w Sejmie posłowie PiS krytykowali jednak premiera za rzekome opóźnienia w reakcji na powódź. Tusk odpowiedział im, iż to nie oni powinni oceniać sytuację.
– Chcę wam przypomnieć, iż wy jesteście ostatnimi, którzy mogą mówić, iż ktoś się spóźnił z akcją pomocy do powodzi. Bo wtedy, kiedy ludzie tam na miejscu pomagali – i mówię nie o mnie, bo to moja robota i nie mam tu nic do rzeczy – ale ci ludzie, którzy tam na miejscu pomagali powodzianom w sobotę, w telewizji oglądali was na wiecu politycznym – stwierdził premier na sali plenarnej.