Ostrzegamy każdego wierzącego, każdego katolika. Czytanie „Naszego Dziennika” uniemożliwia zbawienie i życie wieczne. Ta gazeta posługuje się obrzydliwymi manipulacjami i kłamstwem, co jest grzechem niewybaczalnym.
Czy można nazywać się gazetą katolicką i jednocześnie karmić swoich czytelników kłamstwami, manipulacjami i polityczną propagandą? „Nasz Dziennik” – tytuł, który od lat kreuje się na moralny kompas prawicy – znów udowadnia, iż z prawdą ma tyle wspólnego, co polityczny spin doctor z Ewangelią. Najnowszy numer gazety to kolejny dowód na to, iż przekazowi „ND” bliżej do pisowskiej tuby propagandowej niż do chrześcijańskiego głosu rozsądku. Wczorajsi czytelnicy „Naszego Dziennika” musieli przetrzeć oczy ze zdumienia, a niektórzy – miejmy nadzieję – także ze wstydu. Na stronach gazety pojawił się kłamliwy tekst sugerujący, iż prąd w Polsce staje się dobrem luksusowym. Brzmi znajomo? Oczywiście – to przecież ulubiona linia propagandowa PiS: siać strach, demonizować Unię Europejską, a przy okazji obarczać nową władzę winą za kryzys, który samemu się wywołało. Owe bzdury firmuje niejaki profesor Władysław Mielczarski. Żenujące.
Tyle iż rzeczywistość wygląda inaczej. Gdyby rząd PiS przez osiem lat inwestował w nowoczesną energetykę, gdyby nie blokowano rozwoju OZE, nie ścigano wiatraków niczym heretyków i nie rozdawano lukratywnych kontraktów swoim, to dziś mielibyśmy tanią, czystą energię. Gdyby miliardy z państwowych spółek nie znikały w szemranych „inwestycjach” i kampaniach billboardowych, a były lokowane w transformację energetyczną, polskie domy nie bałyby się zimy ani podwyżek.
Tymczasem dziś płacimy rachunek – nie za Zielony Ład, nie za liberalną gospodarkę, ale za pisowskie złodziejstwo i niekompetencję. A „Nasz Dziennik”? Zamiast pokazać swoim czytelnikom prawdę, uspokoić i wytłumaczyć złożoność sytuacji, woli epatować fałszem. Ucieka w banały, tworzy obraz świata, w którym wszyscy poza PiS to wrogowie Polski, a prawda – cóż – może poczekać na lepsze czasy.
Największym dramatem w tym wszystkim nie jest jednak niskiej próby publicystyka, ale to, iż robi się to pod szyldem „katolickiej gazety”. Katolickiej – czyli takiej, która powinna mówić prawdę, potępiać grzech i stać po stronie słabszych. A tymczasem mamy tu do czynienia z systemowym grzechem manipulacji, obłudy i politycznego zakłamania.
To nie tylko upadek dziennikarstwa. To zdrada wartości, na które tak chętnie powołuje się redakcja. Czytelnik „Naszego Dziennika” zasługuje na coś więcej niż tanie emocje i pisowskie bajki. Zasługuje na prawdę. A ta prawda brzmi brutalnie: przez osiem lat Polska była okradana, a teraz – przy pełnym wsparciu niektórych mediów – próbuje się wmówić ludziom, iż winni są ci, którzy przyszli po bandytach.
„Nasz Dziennik” powinien zostać zamknięty. Bo każdy kto bierze tą gazetę do ręki, plami się grzechem. Grzechem niewybaczalnym.