"Następna faza inwigilacji? Wnikanie pod skórę"

grazynarebeca5.blogspot.com 2 dni temu
Autor: Tyler Durden
niedziela, kwiecień 27, 2025 - 04:10 AM

Autor: Aaron Kheriarty za pośrednictwem The Brownstone Institute,

Oto link do mojego niedawnego wykładu w Hillsdale College na temat sztucznej inteligencji i transhumanizmu. Poniżej zamieszczam tekst przemówienia, jeżeli wolisz go czytać niż oglądać.

Sztuczna inteligencja i transhumanizm


Zwierzęta, które można zhakować

Moi przyjaciele, pozwólcie, iż przedstawię wam Yuvala Noah Harariego, człowieka pełnego wielkich pomysłów. Wyjaśnił podczas kryzysu covidowego: "Covid ma najważniejsze znaczenie, ponieważ to właśnie przekonuje ludzi do zaakceptowania, legitymizacji całkowitego nadzoru biometrycznego. jeżeli chcemy zatrzymać tę epidemię, musimy nie tylko monitorować ludzi, musimy monitorować to, co dzieje się pod ich skórą". W wywiadzie dla "60 Minutes" z Andersonem Cooperem, Harari powtórzył tę ideę: "To, co widzieliśmy do tej pory, to korporacje i rządy zbierające dane o tym, dokąd idziemy, kogo spotykamy, jakie filmy oglądamy. Następną fazą jest inwigilacja, która zachodzi nam za skórę". W podobnym tonie powiedział India Today, komentując zmiany akceptowane przez populację podczas covid:

Obecnie jesteśmy świadkami tworzenia systemów masowej inwigilacji choćby w krajach demokratycznych, które wcześniej je odrzucały, a także obserwujemy zmianę charakteru inwigilacji. Wcześniej nadzór odbywał się głównie nad skórą; Teraz chcemy go pod skórą... Rządy chcą wiedzieć nie tylko to, dokąd idziemy i kogo spotykamy. Chcą wiedzieć, co dzieje się pod naszą skórą: jaka jest temperatura naszego ciała; jakie jest nasze ciśnienie krwi; Jaki jest nasz stan chorobowy?

Harari jest wyraźnie człowiekiem, który chce... dostać się pod skórę. On po prostu może odnieść sukces. W innym niedawnym wywiadzie przyłapuje się na filozoficznym podejściu do tematu: "Teraz ludzie rozwijają jeszcze większe moce niż kiedykolwiek wcześniej. W rzeczywistości nabywamy boskie moce tworzenia i niszczenia. Naprawdę ulepszamy ludzi do rangi bogów. Zdobywamy, na przykład, moc pozwalającą na przeprojektowanie ludzkiego życia". Jak powiedział kiedyś Kierkegaard o Heglu, kiedy mówi o Absolucie, kiedy Harari mówi o przyszłości, brzmi tak, jakby leciał balonem.

Proszę mi wybaczyć, ale kilka ostatnich słów profesora Harariego dopełni obrazu jego filozofii, jego wzniosłych nadziei i marzeń: "Ludzie są teraz zwierzętami, które można zhakować. Wiesz, cała ta idea, iż ludzie mają duszę lub ducha, i mają wolną wolę, i nikt nie wie, co się we mnie dzieje, więc cokolwiek wybiorę, czy to w wyborach, czy w supermarkecie, to jest moja wolna wola – to koniec. Harari wyjaśnia, iż aby zhakować ludzi, potrzeba dużej mocy obliczeniowej i dużej ilości danych biometrycznych, co nie było możliwe do niedawna wraz z pojawieniem się sztucznej inteligencji. Twierdzi, iż za sto lat ludzie spojrzą wstecz i zidentyfikują kryzys Covid jako moment, "w którym przejął nowy reżim nadzoru, zwłaszcza nadzór pod skórą – co moim zdaniem jest najważniejszym osiągnięciem XXI wieku, jakim jest ta zdolność do hakowania istot ludzkich".

Ludzie słusznie martwią się, iż ich iPhone lub Alexa stały się "urządzeniami podsłuchowymi" do nadzoru i rzeczywiście, mikrofon można włączyć choćby wtedy, gdy urządzenie jest wyłączone. Ale wyobraź sobie urządzenie do noszenia lub wszczepiania, które z chwili na chwilę śledzi Twoje tętno, ciśnienie krwi i przewodnictwo skóry, przesyłając te informacje biometryczne do chmury. Każdy, kto ma dostęp do tych danych, może znać Twoją dokładną reakcję emocjonalną na każde stwierdzenie wypowiedziane podczas oglądania debaty prezydenckiej. Mogli ocenić twoje myśli i uczucia na temat każdego kandydata, na temat każdej omawianej kwestii, choćby jeżeli nigdy nie powiedziałeś ani słowa.

Mógłbym jeszcze długo cytować profesora Harariego na temat hakowania ludzkiego ciała, ale wiecie, o co chodzi. W tym momencie można pokusić się o odrzucenie Harariego jako nic innego jak przegrzanego, opętanego obsesją na punkcie science fiction wiejskiego ateisty. Po latach zachłyśnięcia się powieściami science fiction, balon jego wyobraźni nieustannie unosi się gdzieś nad eterem. Dlaczego mielibyśmy zwracać uwagę na przepowiednie i proroctwa tego człowieka?

Okazuje się, iż Harari jest profesorem historii na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie. Jego bestsellerowe książki sprzedały się w ponad 20 milionach egzemplarzy na całym świecie, co jest nie lada wyzwaniem. Co ważniejsze, jest jednym z ulubieńców Światowego Forum Ekonomicznego i kluczowym architektem jego programu. W 2018 r. jego wykład na WEF "Czy przyszłość będzie ludzka?" został wciśnięty między przemówienia kanclerz Niemiec Angeli Merkel i prezydenta Francji Emmanuela Macrona. Bawi się więc w piaskownicy z dużymi psami.

W swoim wykładzie na WEF Harari wyjaśnił, iż w nadchodzących pokoleniach "nauczymy się, jak konstruować ciała, mózgi i umysły" w taki sposób, iż staną się one "głównymi produktami gospodarki XXI wieku: nie tekstyliami, pojazdami i bronią, ale ciałami, mózgami i umysłami". Nieliczni mistrzowie gospodarki, jak wyjaśnia, to ludzie, którzy są właścicielami i kontrolują dane: "Dziś dane są najważniejszym zasobem na świecie", w przeciwieństwie do czasów starożytnych, kiedy ziemia była najważniejszym zasobem, lub epoki przemysłowej, kiedy maszyny były najważniejsze. Lider WEF, Klaus Schwab, powtórzył idee Harariego, wyjaśniając: "Jedną z cech czwartej rewolucji przemysłowej jest to, iż nie zmienia ona tego, co robimy; To nas zmienia" poprzez edycję genów i inne narzędzia biotechnologiczne, które działają pod naszą skórą.

Nawet rozmarzony Harari przyznaje, iż istnieją pewne potencjalne zagrożenia związane z tymi zmianami: "Jeśli zbyt wiele danych zostanie skoncentrowanych w zbyt niewielu rękach, ludzkość podzieli się nie na klasy, ale na dwa różne gatunki". Można przypuszczać, iż nie byłoby to dobre. Ale biorąc wszystko pod uwagę, jest on bardziej niż chętny do podjęcia tego ryzyka i posuwania się naprzód z tym programem. Trzeba uczciwie przyznać, iż Harari nie opowiada się za przyszłym państwem totalitarnym ani rządami wszechpotężnych korporacji, ale ma nadzieję, iż ostrzeże nas przed nadchodzącymi zagrożeniami.

W wyjątkowo naiwnej propozycji Harari wierzy jednak, iż oczywiste problemy stwarzane przez tyrańskie państwo bezpieczeństwa biologicznego można rozwiązać dzięki większego nadzoru, poprzez skłonienie obywateli do prostej inwigilacji rządu: "Odwróćcie to" – powiedział w przemówieniu na Ateńskim Forum Demokratycznym – "Bardziej inwigilujcie rządy. Chodzi mi o to, iż technologia zawsze może działać w obie strony. jeżeli oni mogą nas inwigilować, my możemy inwigilować ich". Ta propozycja jest – żeby nie powiedzieć zbyt delikatnie – niesłychanie głupia. Jak większość z nas nauczyła się w przedszkolu, dwa zło nie czyni dobra.

WEF zrobiło furorę kilka lat temu, publikując na swojej stronie internetowej slogan: "Nie będziesz niczego posiadał. I będziesz szczęśliwy". Chociaż strona ta została później usunięta, niezatarte wrażenie pozostało: zawierała jasny i prosty opis przyszłości przewidzianej przez człowieka z Davos. Jak przewidują uczeni z WEF, na ostatnim etapie tego rozwoju znajdziemy się w gospodarce opartej tylko na czynszu/subskrypcji, w której tak naprawdę nic do nas nie należy. Wyobraźcie sobie uberyzację wszystkiego.

Aby zrozumieć tę przyszłość, wyobraź sobie świat jako magazyn Amazona w wielkim rozmiarze: mandarynka kasty cyfrowych wirtuozów będzie dyktować warunki zza ekranów, kierując masami poniżej dzięki coraz bardziej wyrafinowanej algorytmicznej specyfiki. Proroczy Aldous Huxley przewidział ten Nowy Wspaniały Świat w swojej powieści z 1932 roku. Zmiany te będą wyzwaniem nie tylko dla naszych instytucji i struktur politycznych, gospodarczych i medycznych; Rzucą wyzwanie naszym wyobrażeniom o tym, co to znaczy być człowiekiem. To jest dokładnie to, co świętują jego zwolennicy, o czym przekonamy się za chwilę.

Korporacyjne układy partnerstwa publiczno-prywatnego, które łączą władzę państwową i korporacyjną, są dobrze przystosowane do przeprowadzenia niezbędnej konwergencji istniejących i powstających dziedzin. Ta biologiczno-cyfrowa konwergencja przewidziana przez WEF i jego członków połączy big data, sztuczną inteligencję, uczenie maszynowe, genetykę, nanotechnologię i robotykę. Schwab nazywa to czwartą rewolucją przemysłową, która nastąpi po pierwszych trzech rewolucji – mechanicznej, elektrycznej i cyfrowej. Transhumaniści – których za chwilę poznamy – marzyli o takim właśnie połączeniu świata fizycznego, cyfrowego i biologicznego od co najmniej kilku dekad. Teraz jednak ich wizje mają szansę stać się naszą rzeczywistością.

Mechanizmy kontroli

Kolejne kroki w hakowaniu ludzi będą obejmowały próby wprowadzenia – którym powinniśmy się energicznie przeciwstawić – cyfrowych identyfikatorów, powiązanych z odciskami palców i innymi danymi biometrycznymi, takimi jak skany tęczówki lub identyfikatory twarzy, informacje demograficzne, dokumentacja medyczna, dane dotyczące edukacji, podróży, transakcji finansowych i kont bankowych. Zostaną one połączone z cyfrowymi walutami banku centralnego, dając rządom uprawnienia do nadzoru i kontroli nad każdą z Twoich transakcji finansowych, z możliwością zablokowania Cię na rynku, jeżeli nie zastosujesz się do dyrektyw rządowych.

Wykorzystanie biometrii w codziennych transakcjach rutynizuje te technologie. Uczymy dzieci, aby akceptowały weryfikację biometryczną jako rzecz oczywistą. Na przykład identyfikatory twarzy są w tej chwili używane w wielu okręgach szkolnych, aby przyspieszyć przemieszczanie się uczniów przez kolejki po szkolne obiady. Do niedawna dane biometryczne, takie jak odciski palców, były wykorzystywane tylko do celów wysokiego poziomu bezpieczeństwa – na przykład podczas oskarżania kogoś o przestępstwo lub podczas notarialnego poświadczania ważnego dokumentu. w tej chwili rutynowa weryfikacja biometryczna powtarzających się czynności, od telefonów komórkowych po kolejki po lunch, przyzwyczaja młodych ludzi do myśli, iż ich ciała są narzędziami wykorzystywanymi w transakcjach. Instrumentalizujemy ciało w nieświadomy i subtelny, ale mimo to potężny sposób.

Ci, którzy mają ekonomiczny interes w tworzeniu rynków dla swoich produktów (niezależnie od tego, czy chodzi o szczepionki, sprzęt i oprogramowanie do inwigilacji cyfrowej, czy zebrane dane), będą przez cały czas stosować kij i marchewkę w postaci dostępu do opieki medycznej i innych usług, aby wzmocnić akceptację identyfikatorów cyfrowych w krajach słabo rozwiniętych. W krajach rozwiniętych początkowo będą stosować podejście "aksamitnej rękawiczki", sprzedając cyfrowe identyfikatory jako wygodę i środki oszczędzające czas, które dla wielu będą trudne do odrzucenia, takie jak omijanie długich kolejek do kontroli bezpieczeństwa TSA na lotniskach. Zagrożenia dla prywatności, w tym możliwość ciągłego nadzoru i zbierania danych, znikną w tle, gdy masz zamiar spóźnić się na lot, jeżeli nie możesz przeskoczyć na początek kolejki.

Jeśli zbiorowo nie odmówimy udziału w tym nowym eksperymencie społecznym, identyfikatory cyfrowe – powiązane z prywatnymi danymi demograficznymi, finansowymi, lokalizacyjnymi, ruchowymi i biometrycznymi – staną się mechanizmami masowego zbierania danych i śledzenia populacji na całym świecie. Powinniśmy się temu przeciwstawić – w tym poprzez rezygnację z nowych skanów dokumentów tożsamości w punktach kontrolnych na lotniskach TSA, co przez cały czas możemy legalnie robić.

Gdy ten system inwigilacji zostanie w pełni zrealizowany, zaoferuje bezprecedensowe mechanizmy kontroli, co pozwoli na utrzymanie reżimu wbrew wszelkim formom oporu. To technokratyczne marzenie umocniłoby najbardziej nieprzejednany system autorytarny, jaki kiedykolwiek znał świat – w tym sensie, iż mógłby on utrzymać się przeciwko wszelkim formom opozycji poprzez monopolistyczną władzę technologiczną i ekonomiczną. Tłumienie sprzeciwu nastąpi w dużej mierze poprzez kontrolę finansową systemu, zwłaszcza jeżeli przyjmiemy cyfrowe waluty banku centralnego. Spróbuj oprzeć się lub wyjść poza ograniczenia systemu, a drzwi do rynków po prostu się zamkną. Oznacza to, iż gdy ten system zostanie wprowadzony, może okazać się prawie niemożliwy do obalenia.

Eugenika w kuchence mikrofalowej

Harari – którego obszernie zacytowałem na początku tego wykładu – jest jednym z bardziej prominentnych członków nowego gatunku naukowców, aktywistów i "wizjonerów", którzy nazywają siebie transhumanistami. Ci ludzie dążą do wykorzystania technologii nie do zmiany środowiska życia, ale do fundamentalnej zmiany samej ludzkiej natury. Celem jest "ulepszenie" lub "ulepszenie" istot ludzkich. Jest to zarówno możliwe, jak i pożądane, jak wyjaśnia Harari, ponieważ wszystkie organizmy – czy to ludzie, czy ameby, czy banany czy wirusy – są w gruncie rzeczy tylko "biologicznymi algorytmami". Jest to stara materialistyczna, społeczna ideologia darwinistyczna z turbodoładowaniem i technologią ulepszoną dzięki narzędzi edycji genów, nanotechnologii, robotyki i zaawansowanych farmaceutyków. Transhumanizm to eugenika mikrofalowa. Nie ma nic nowego pod słońcem.

XX-wieczni eugenicy nazywali osoby niepełnosprawne "bezużytecznymi zjadaczami". Powtarzając tę retorykę przy wielu okazjach, Harari zastanawiał się, co zrobić z ludźmi w przyszłości, którzy odmówią usprawnień za pośrednictwem sztucznej inteligencji – ludźmi, których nazywa "bezużytecznymi ludźmi". "Być może największym pytaniem w ekonomii i polityce w nadchodzących dziesięcioleciach będzie to, co zrobić z tymi wszystkimi bezużytecznymi ludźmi?" Dalej wyjaśnia: "Problemem jest więcej nudy, co z nimi zrobić i jak odnajdą sens w życiu, skoro są w zasadzie bez znaczenia, bezwartościowe".

Harari sugeruje jedno z możliwych rozwiązań problemu, co zrobić z bezużytecznymi ludźmi: "Moim najlepszym przypuszczeniem w tej chwili jest połączenie narkotyków i gier komputerowych". Cóż, przynajmniej mamy pod tym względem przewagę, co nie umknęło uwadze Harariego: "Widzimy, iż coraz więcej ludzi spędza coraz więcej czasu lub rozwiązuje problemy związane z narkotykami i grami komputerowymi, zarówno legalnymi, jak i nielegalnymi narkotykami" – wyjaśnia. Harari przewiduje, iż w tym miejscu znajdą się ci, którzy nie chcą zostać zhakowani w celu ulepszenia sztucznej inteligencji.

Zetknięcie się z myślą Harariego nie było moim pierwszym kontaktem z ruchem transhumanistycznym. Kilka lat temu przemawiałem na panelu na Uniwersytecie Stanforda, sponsorowanym przez Zephyr Institute, na temat transhumanizmu. Krytykowałem ideę "ulepszania człowieka", wykorzystania technologii biomedycznej nie do leczenia chorych, ale do uczynienia zdrowych "lepszymi niż zdrowymi", tj. większymi, szybszymi, silniejszymi, mądrzejszymi itp. W wydarzeniu wzięło udział kilku studentów z Klubu Transhumanistycznego na Uniwersytecie Stanforda.

Przeprowadziliśmy serdeczną dyskusję i bardzo mi się podobało rozmawianie z tymi studentami po jej zakończeniu. Dowiedziałem się, iż symbolem ich grupy studenckiej jest H+ ("ludzkość plus"). Byli to wyjątkowo bystrzy, ambitni i poważni młodzi mężczyźni i kobiety – typowi studenci Stanforda. Niektórzy z nich czytali nie tylko "Scientific American" Platona. Szczerze pragnęli uczynić świat lepszym. Być może był wśród nich jeden lub dwóch autorytarnych w szafie, ale odniosłem wrażenie, iż nie byli zainteresowani ułatwianiem dominacji nad światem oligarchicznym reżimom korporacyjnym upoważnionym do hakowania istot ludzkich.

Mimo to odniosłem wrażenie, iż nie pojmowali oni implikacji aksjomatów, które przyjęli. Możemy wybrać nasze pierwsze zasady, nasze fundamentalne przesłanki, ale potem musimy podążać za nimi aż do ich logicznych wniosków; W przeciwnym razie oszukujemy samych siebie. Ci studenci ze Stanfordu nie byli odosobnieni, ale reprezentowali lokalną kulturę: transhumanizm jest niezwykle wpływowy w Dolinie Krzemowej i kształtuje wyobraźnię wielu najbardziej wpływowych elit technologicznych. Zwolennicy to m.in. filozof z Uniwersytetu Oksfordzkiego Nick Bostrom, genetyk z Harvardu George Church, nieżyjący już fizyk Stephen Hawking, inżynier Google Ray Kurzweil i inni znani osobistości.

Transhumanistyczny sen

Wracając do przemówienia Harariego na WEF w 2018 r., przyznaje on, iż kontrola danych może nie tylko umożliwić ludzkim elitom budowanie cyfrowych dyktatur, ale także uważa, iż hakowanie ludzi może ułatwić coś jeszcze bardziej radykalnego: "Elity mogą zyskać władzę, aby przeprojektować przyszłość samego życia". Po rozgrzaniu publiczności w Davos przechodzi do crescendo: "To będzie nie tylko największa rewolucja w historii ludzkości, ale także największa rewolucja w biologii od początku życia cztery miliardy lat temu".

Co jest oczywiście dość dużą sprawą. Ponieważ przez miliardy lat nic fundamentalnego nie zmieniło się w podstawowych zasadach gry w życie, jak wyjaśnia: "Całe życie przez cztery miliardy lat – dinozaury, ameby, pomidory, ludzie – całe życie podlegało prawom doboru naturalnego i prawom biochemii organicznej". Ale to już nie: wszystko to niedługo się zmieni, jak wyjaśnia:

Nauka zastępuje ewolucję przez dobór naturalny ewolucją przez inteligentny projekt – nie inteligentny projekt jakiegoś boga ponad chmurą, ale nasz inteligentny projekt i projekt naszych chmur: chmury IBM, chmury Microsoft – to są nowe siły napędowe ewolucji. W tym samym czasie, nauka może umożliwić życie – po czterech miliardach lat zamknięcia w ograniczonym królestwie związków organicznych – nauka może umożliwić życie przedostaniu się do sfery nieorganicznej.

Pierwsze zdanie doskonale odzwierciedla pierwotną definicję eugeniki zaproponowaną przez człowieka, który ukuł ten termin pod koniec XIX wieku, Sir Francisa Galtona, kuzyna Karola Darwina: "To, co natura robi na ślepo, powoli i bezwzględnie [ewolucja przez dobór naturalny], człowiek może zrobić opatrznościowo, gwałtownie i życzliwie [ewolucja według naszego własnego – lub przez – inteligentny projekt chmury]". Ale o czym mówi Harari w tym ostatnim zdaniu – o życiu wkraczającym w sferę nieorganiczną?

Od zarania nowoczesnej informatyki było to marzenie transhumanistów, iż pewnego dnia będziemy w stanie przesłać zawartość informacyjną naszych mózgów lub naszych umysłów (jeśli wierzysz w umysły) do jakiegoś ogromnego systemu obliczeniowego, chmury cyfrowej lub innego repozytorium technologicznego zdolnego do przechowywania ogromnych ilości danych. Zgodnie z tym materialistycznym poglądem na człowieka, nie będziemy już potrzebowali naszego ludzkiego ciała, które przecież w końcu zawsze nas zawodzi. Zrzucając tę śmiertelną powłokę – ten organiczny pył, który zawsze zamienia się w proch – znajdziemy technologiczne środki, aby... cóż, żyć wiecznie. Życie wieczne w cyfrowej chmurze lub w podniebnym komputerze mainframe stanowi eschatologię transhumanistów: zbawienie przez technologię cyfrową.

Ten projekt jest oczywiście fizycznie (i metafizycznie) niemożliwy, ponieważ człowiek jest nierozerwalną jednością ciała i duszy, a nie jakimś duchem w maszynie, nie tylko kawałkiem oprogramowania, który można przenieść na inny sprzęt. Ale na razie odłóż to na bok; Spójrzmy natomiast na to, co ten eschatologiczny sen mówi nam o ruchu transhumanistycznym. Te fantazyjne loty wyobraźni oczywiście wykroczyły daleko poza sferę nauki. Transhumanizm jest oczywiście religią – w rzeczy samej, szczególnym typem religii neognostyckiej. Przyciąga dziś zwolenników – w tym wykształconych, bogatych, wpływowych i wpływowych kulturowo wyznawców – ponieważ odwołuje się do niespełnionych, głęboko religijnych aspiracji i tęsknot. Jest to namiastka religii zastępczej dla epoki świeckiej.

Ta ohydna siła

Nie jestem w stanie wystarczająco podkreślić znaczenia, jakie dla naszych czasów ma książka C.S. Lewisa "The Abolition of Man" (Zniesienie człowieka). Lewis zauważył kiedyś, iż jego dystopijna powieść "Ta ohydna siła", trzecia część jego "kosmicznej trylogii", to "Zniesienie człowieka" w fikcyjnej formie. Ci, którzy nauczyli się z "Nowego wspaniałego świata" Huxleya i "Tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego czwartego" Orwella, powinni również przeczytać "Ohydną siłę", niedocenianą pozycję w gatunku dystopijnej fikcji. W 1945 roku Lewis przewidział Yuvala Harariego i jemu podobnych transhumanistów na horyzoncie. Błyskotliwie satyryzował ich ideologię w powieściowym bohaterze Filostrata, poważnego, ale głęboko zagubionego włoskiego naukowca.

W tej historii klika technokratów przejmuje sielankowe miasteczko uniwersyteckie w Anglii – pomyśl o Oxfordzie lub Cambridge – i natychmiast zabiera się do pracy, przekształcając rzeczy zgodnie ze swoją wizją przyszłości. Główny bohater powieści, Mark Studdock, zostaje zwerbowany z dala od uniwersytetu do nowego instytutu technokratów. Mark pragnie przede wszystkim być częścią progresywnego zestawu, "wewnętrznego pierścienia", który kieruje następną wielką rzeczą. Pierwsze dni spędza w N.I.C.E (National Institute for Coordinated Experiments), na próżno próbując ustalić, co dokładnie oznacza jego nowy zakres obowiązków.

W końcu dowiaduje się, iż został zatrudniony głównie do pisania propagandy wyjaśniającej opinii publicznej działalność Instytutu. Nieco przygnębiony – w końcu jest badaczem nauk społecznych, a nie dziennikarzem – pewnego dnia siada do lunchu z Filostrato, członkiem wewnętrznego kręgu N.I.C.E., i dowiaduje się nieco o światopoglądzie tego naukowca.

Tak się składa, iż Filostrato wydał właśnie rozkaz wycięcia kilku buków na terenie Instytutu i zastąpienia ich drzewami wykonanymi z aluminium. Ktoś przy stole naturalnie dlaczego, zauważając, iż raczej podobają mu się buki. "O tak, tak" – odpowiada Filostrato. "Piękne drzewa, drzewa ogrodowe. Ale nie dzicy. Umieściłem różę w moim ogrodzie, ale nie brier. Drzewo leśne to chwast". Filostrato wyjaśnia, iż widział kiedyś w Persji metalowe drzewo, "tak naturalne, iż zwodziło", które, jego zdaniem, można było udoskonalić. Jego rozmówca sprzeciwia się temu, iż drzewo wykonane z metalu nie jest tym samym, co prawdziwe drzewo. Ale naukowiec jest niezrażony i wyjaśnia, dlaczego sztuczne drzewo jest lepsze:

"Ale pomyśl o zaletach! Męczy cię go w jednym miejscu: dwóch robotników niesie go gdzie indziej: gdziekolwiek chcesz. Nigdy nie umiera. Nie ma liści, które by spadały, nie było gałązek, nie było ptaków budujących gniazda, nie było błota i bałaganu".

— Przypuszczam, iż jedna lub dwie, jako ciekawostki, mogą być dość zabawne.

— Dlaczego jeden czy dwa? Przyznaję, iż w tej chwili musimy mieć lasy, dla atmosfery. w tej chwili znajdujemy substytut chemiczny. A potem, po co te naturalne drzewa? Nie przewiduję niczego poza drzewem sztuki na całej ziemi. W rzeczywistości oczyszczamy planetę".

Zapytany, czy ma na myśli to, iż w ogóle nie będzie roślinności, Filostrato odpowiada: "No właśnie. Golisz twarz, a nawet, na modłę angielską, golisz go codziennie. Pewnego dnia ogolimy planetę". Ktoś zastanawia się, co ptaki o tym zrobią, ale Filostrato też ma dla nich plan: "Ja też bym nie miał żadnych ptaków. Na drzewie sztuki miałbym wszystkie ptaki śpiewające, gdy naciśniesz przełącznik w domu. Kiedy jesteś zmęczony śpiewaniem, wyłączasz je. Zastanówmy się jeszcze raz nad poprawą. Żadnych opadłych piór, żadnych gniazd, żadnych jaj, żadnej ziemi".

Mark odpowiada, iż brzmi to jak zniesienie prawie całego życia organicznego. A dlaczego nie? Filostrato kontruje. "To prosta higiena". A potem, powtarzając retorykę Yuvala Harariego, słyszymy wznoszący się perorat Filostrato, który byłby jak najbardziej na miejscu na dorocznym spotkaniu Światowego Forum Ekonomicznego w Davos:

— Słuchajcie, przyjaciele. jeżeli weźmiesz do ręki jakąś zgniłą rzecz i zobaczysz, iż pełza po niej to organiczne życie, czyż nie powiesz: "Och, ta okropna rzecz. Jest żywy", a następnie go upuść?... A ty, a zwłaszcza Anglik, nie jesteś wrogo nastawiony do żadnego życia organicznego, z wyjątkiem własnego życia na własnym ciele? Zamiast na to pozwolić, wynalazłeś codzienną kąpiel... A jak nazywasz brudny brud? Czyż nie jest to właśnie to, co organiczne? Minerały to czysty brud. Ale prawdziwym brudem jest to, co pochodzi z organizmów – pot, plwociny, wydzieliny. Czyż cała twoja idea czystości nie jest jednym wielkim przykładem? To, co nieczyste, i to, co organiczne, są pojęciami wymiennymi. W końcu sami jesteśmy organizmami.

— Przyznaję... Życie organiczne wytworzyło w nas Umysł. Wykonała swoją pracę. Potem już tego nie chcemy. Nie chcemy, aby świat był już pokryty organicznym życiem, takim jak to, co nazywacie niebieską pleśnią – wszystko kiełkuje, pączkuje, rozmnaża się i rozkłada. Musimy się go pozbyć. Oczywiście po trochu i powoli. Powoli uczymy się, jak to zrobić. Naucz się sprawiać, by nasze mózgi żyły z coraz mniejszą ilością ciała: naucz się budować nasze ciała bezpośrednio dzięki chemikaliów, nie musisz już faszerować ich martwymi zwierzętami i chwastami. Naucz się, jak rozmnażać się bez kopulacji".

Ktoś wtrąca, iż ta ostatnia część nie brzmi zbyt zabawnie, ale Filostrato odpowiada: "Mój przyjacielu, już oddzieliłeś zabawę, jak to nazywasz, od płodności. Sama zabawa zaczyna przemijać... Sama natura zaczyna odrzucać anachronizm. Kiedy go wyrzuci, wtedy prawdziwa cywilizacja staje się możliwa". Należy pamiętać, iż zostało to napisane dziesiątki lat przed wynalezieniem zapłodnienia in vitro i innych technologii wspomaganego rozrodu, a także rewolucją seksualną, która przyniosła powszechną akceptację doustnej pigułki antykoncepcyjnej. Jednak, jak ujawnia Lewis na końcu powieści, N.I.C.E. nie jest kontrolowana przez genialnych naukowców, ale ostatecznie znajduje się pod wpływem sił demonicznych.

Zarówno w prawdziwej postaci Harariego, jak i w fikcyjnej postaci Filostrata znajdujemy ludzi, którzy przyjmują, a choćby celebrują, ideę, iż istoty ludzkie mogą porzucić bałagan związany z życiem organicznym i w jakiś sposób przenieść naszą cielesną egzystencję w sterylną materię nieorganiczną. W obu postaciach spotykamy się z typem człowieka, który chce wybielić całą ziemię płynem do dezynfekcji rąk. Czy nie zostaliśmy popchnięci, być może trochę za daleko, w kierunku marzenia Filostrato podczas covidu, gdy próbowaliśmy w pełni zdezynfekować i zdezynfekować nasze środowisko życia oraz przenieść całą naszą komunikację do sfery cyfrowej? Czy nie posunęliśmy się również w tym kierunku, spędzając więcej godzin przyklejonych do ekranów w wirtualnym świecie niż na interakcji z ludźmi w świecie rzeczywistym, podczas gdy z każdego naciśnięcia i kliknięcia z każdego kliknięcia wydobywane są ryzy danych behawioralnych w celu analizy predykcyjnej przez sztuczną inteligencję?

Materia organiczna jest żywa, podczas gdy materia nieorganiczna jest martwa. Mogę jedynie stwierdzić, iż marzeniem transhumanistów jest, w ostatecznym rozrachunku, filozofia śmierci. Trzeba jednak przyznać, iż stała się ona wpływową filozofią wśród wielu dzisiejszych elit. W ten czy inny sposób wszyscy zostaliśmy uwiedzeni błędnym przekonaniem, iż dzięki masowo skoordynowanej czujności i zastosowaniu technologii możemy pozbyć się patogenów z naszego środowiska, w którym żyjemy, i całkowicie oczyścić nasz świat – być może choćby udaremniając śmierć.

Jak zauważył włoski filozof Augusto Del Noce, filozofie, które wychodzą z błędnych przesłanek, nie tylko nie osiągają swojego celu, ale nieuchronnie kończą się na tym, iż prowadzą do czegoś dokładnie odwrotnego od deklarowanych celów. Transhumanizm dąży do ponadprzeciętnej inteligencji, nadludzkiej siły i niekończącego się życia.

Ale ponieważ jest to zakorzenione w całkowicie fałszywym pojęciu tego, co to znaczy być człowiekiem, jeśli lekkomyślnie przyjmiemy transhumanistyczne marzenie, zamiast tego znajdziemy się w koszmarnej dystopii głupoty, słabości i śmierci.



Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.zerohedge.com/

Idź do oryginalnego materiału