Około 3000 incydentów dotyczących łamania ciszy wyborczej i szerzenia dezinformacji zostało odnotowanych przez Ośrodek Analizy Dezinformacji Instytutu NASK (OAD NASK).
Dotyczyły one m.in. wpisów dezinformujących o unieważnieniu wyborów czy krytykujących kandydatów na prezydenta. Internauci omijali przepisy przez tzw. bazarki. Incydenty te zgłoszono na policję.
Dodatkowo w czasie ciszy wyborczej przed II turą wyborów OAD NASK prowadził stały monitoring infosfery pod kątem przekazów dezinformacyjnych. W ramach programu „Parasol Wyborczy” monitorowane było prawie 3 tys. domen i kont w mediach społecznościowych, w tym na portalach X, Facebook, Instagrami, TikTok, YouTube, LinkedIn, Bluesky i Telegram.
Jak podkreśla instytut, analitycy Ośrodka Analizy Dezinformacji prowadzili wzmożony monitoring przestrzeni informacyjnej od początku trwania kampanii wyborczej i w czasie ciszy wyborczej aż do zakończenia głosowania w lokalach wyborczych. W tym czasie, jak przekazano, dominowały narracje uderzające bezpośrednio w wizerunki kandydatów i antypaństwowe – podważające zaufanie do państwa i jego instytucji, a także informujące o „wariancie rumuńskim”, czyli unieważnieniu wyborów, jeżeli wygra „niewłaściwy kandydat”.
„Bazarki” a cisza wyborcza
Jak zaznaczył Ośrodek Analizy, „dużym wyzwaniem w temacie łamania ciszy wyborczej są tzw. bazarki". Ta praktyka polega na tym, iż każdy z kandydatów na prezydenta ma przypisane w mediach społecznościowych pasujące do niego określenia lub symbole, które w prosty sposób umożliwiają identyfikację (np. "tuńczyk", "wrotki", "gaśnica").
Publikowanie ich prowadzi do zawoalowanej agitacji wyborczej.
Według Instytutu „bazarki” mają na celu okazanie poparcia dla kandydata „w dość oczywisty sposób”, ale są to działania „na granicy prawa”. NASK zgłaszał tego typu wpisy do administratorów platform, jednak zgłoszenia były odrzucane. Jak zaznaczono, treści te także zostały zgłoszone na policję.
NASK wskazał, iż bazarki są „szarą strefą” w kwestii łamania ciszy wyborczej, która „wymagałaby jasnego określenia ram prawnych”.
Reklamy finansowane z zagranicy
W ubiegły poniedziałek oświadczenie ws. II wyborów wystosowała Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie.
Obserwatorzy stwierdzili w nim, iż skuteczność działań Ministerstwa Cyfryzacji i podległej mu NASK ws. dezinformacji „była ograniczona” z powodu „niewystarczającej koordynacji instytucjonalnej, ograniczonego i opóźnionego informowania opinii publicznej o podjętych działaniach oraz niespójnych reakcji platform społecznościowych”.
W połowie maja Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa (NASK) poinformowała w komunikacie o możliwej próbie ingerencji w kampanię wyborczą - chodziło o reklamy polityczne na Facebooku, mogące być finansowane z zagranicy. O sprawie poinformowana została ABW. Według NASK, działania te miały „pozornie” wspierać jednego z kandydatów i dyskredytować innych. „Realizowane przez konta reklamowe kampanie dotyczyły szczególnie Rafała Trzaskowskiego, Karola Nawrockiego i Sławomira Mentzena” – podano wówczas w komunikacie.
OBWE wskazało, że działania NASK ws. reklam wzbudziły „niepokój” obserwatorów, a informowanie opinii publicznej było „opóźnione, niespójne i nieprzejrzyste”. NASK zapewniła, iż adekwatnie reagowała na polityczne reklamy na Facebooku.
Pierwsza tura wyborów prezydenckich odbyła się 18 maja, a druga – 1 czerwca. W drugiej turze głosowania popierany przez PiS Karol Nawrocki uzyskał 50,89 proc. głosów, zaś kandydat KO Rafał Trzaskowski 49,11 proc..