Duda usłyszał niewygodne pytanie. Zaczął wyjaśniać, dlaczego nie odwiedził powodzian wcześniej. „Wiecie, co by było…”

2 godzin temu
Stało się! Andrzej Duda w końcu dotarł na tereny dotknięte powodzią. Prezydent pojawił się w Lądku-Zdroju i Głuchołazach. Nie był sam – towarzyszył mu świeżutki nabytek Kancelarii, czyli Beata Kempa. Wizerunkowa klapa Nie jest to najlepszy wizerunkowo tydzień w politycznej karierze Andrzeja Dudy. Zaczęło się od Prezydenckich Dożynek: w niedzielę 15 września, gdy południowa Polska już walczyła z żywiołem, prezydent zorganizował w Warszawie imprezę dożynkową. Wizerunkowo wyszło fatalnie, choć Kancelaria próbowała ratować sytuację i wrzuciła w media społecznościowe fotkę z zatroskanym Dudą rozmawiającym przez telefon. – Prezydent jest na bieżąco informowany przez służby na temat aktualnej sytuacji w związku z powodziami – przekazano. Później szefowa Kancelarii Prezydenta Małgorzata Paprocka tłumaczyła, iż rezydenckie dożynki są „gestem podziękowania dla rolników” i nie było potrzeby odwoływania imprezy. Zapewniła też, iż Andrzej Duda pojedzie na tereny dotknięte powodzią gdy taka wizyta nie będzie już utrudniała działania służb. Prezydent RP @AndrzejDuda rozmawia z lokalnymi władzami na Dolnym Śląsku w #LądekZdrój. pic.twitter.com/JXkyThSZgQ — Kancelaria Prezydenta (@prezydentpl) September 20, 2024 W międzyczasie jednak pojawiła się informacja, iż prezydent planuje spotkanie z Donaldem Trumpem. I znów wizerunkowa klapa – już abstrahując od angażowania się w kampanię prezydencką w Stanach, internauci wypominali prezydentowi, iż ma czas na dożynki, ma czas na Trumpa, tylko
Idź do oryginalnego materiału