37 komitetów kandydatów na prezydenta widnieje w tej chwili na stronie PKW. To rekord. W 2020 roku PKW przyjęła 23 zawiadomienia o utworzeniu komitetów, podobnie rzecz się miała w 2015 roku. Do zawiadomienia PKW o utworzeniu komitetu konieczne jest zebranie 1000 podpisów. Schody zaczynają się później, gdy trzeba zebrać sto razy tyle, aby oficjalnie zarejestrować kandydata. Ci oficjalni to na chwilę obecną Rafał Trzaskowski, Sławomir Mentzen, Grzegorz Braun i Artur Bartoszewicz. Listy z podpisami złożyły też sztab Karola Nawrockiego i Szymona Hołowni, ale PKW jeszcze ich nie zatwierdziła.
REKLAMA
Zebranie 100 tys. to nie jest prosta sprawa, gdy za kandydującym nie stoją poważne struktury. Właśnie przekonuje się o tym Krzysztof Stanowski. Biznesmen i popularny dziennikarz o potężnych zasięgach w sieci informował w ubiegłym tygodniu, iż ma połowę wymaganych. W niedawnym nagraniu na YouTube Sławomir Mentzen poprosił swoich zwolenników, by pomogli Stanowskiemu zebrać podpisy. Jednocześnie wspomniany już Bartoszewicz, komentator i ekonomista, choć do popularności Stanowskiego mu daleko, deklaruje, iż zebrał już 160 tysięcy podpisów. Według deklaracji ten proces ma też za sobą Marek Woch, przedstawiciel Bezpartyjnych Samorządowców. Można się jednak spodziewać, iż spora część spośród blisko 40 "kandydatów na kandydatów" podpisów nie zbierze.
Zobacz wideo Kłótnia o migrantów w Sejmie! Szefernaker starł się z Frysztakiem
Bez względu na to, kto już zebrał, komu się uda, komu nie, a kto już odpuścił (patrz: Stanisław Żółtek), postanowiliśmy zrobić subiektywny przegląd co ciekawszych postaci z zestawienia na stronie PKW. Z kilkoma porozmawialiśmy, by sprawdzić, po co adekwatnie startuje się w wyborach, gdy szanse są bliskie zeru. Odkładamy na bok polityków reprezentujących największe partie i skupiamy się na tych, którzy mają marginalne poparcie w sondażach lub sondaże w ogóle ich nie ujmują.
Dla Jakubiaka to egzamin z rozpoznawalności
Szczególnie w tej kampanii obrodziło kandydatami prawicowymi. Oprócz Nawrockiego, Mentzena, Brauna z czynnych polityków startuje m.in. Marek Jakubiak. - Jestem aktywnym politykiem i w związku z tym podejmuję tego rodzaju wyzwania - mówi nam poseł. Start w wyborach poseł koła Wolni Republikanie postrzega jako egzamin. - W ten sposób sprawdzam swoją rozpoznawalność - mówi Jakubiak i przekonuje: - Moją jedyną wadą jako kandydata jest to, iż nie posiadam za sobą wielkiej partii.
Start w wyborach zapowiedział Dawid Jackiewicz, były europoseł i minister skarbu w czasach rządu Beaty Szydło. Jackiewicz w mediach zapewnia, iż startuje na serio. - Nie robię sobie żartów z wyborców, nie robię tego po to, żeby wypromować książkę albo kanał na YouTubie, czy po to, żeby przekazać poparcie komukolwiek. Naprawdę uważam, iż w Polsce jest potrzebna możliwość postawienia na kandydata spoza puli kandydatów politycznych, partyjnych - zapewniał w rozmowie z Dominiką Wielowieyską w TOK FM.
100 tysięcy podpisów miał już zebrać komitet Marka Wocha z Ogólnopolskiej Federacji Bezpartyjni i Samorządowcy. Z Wochem rozmawiamy chwilę dłużej o starcie w wyborach i politycznych perspektywach. Podkreśla, iż udział w wyborach to dla niego naturalna kolej rzeczy. - Powołaliśmy Ogólnopolską Federację w 2020 roku i przygotowywaliśmy się do wyborów do Sejmu, do samorządu, europarlamentu i prezydenckich. Te wybory to z punktu widzenia naszej strategii domknięcie całego cyklu. Jestem cierpliwy. Po prezydenckich zaczniemy się już przygotowywać na parlamentarne - tłumaczy.
Woch cytuje Churchilla
Woch przekonuje, iż system partyjny "dogorywa". - Dzisiaj choćby duże formacje udają, iż ich kandydaci są obywatelscy, bo znają badania opinii społecznej i wiedzą, iż ludzie mają dosyć polityki partyjnej. A już na pewno nie chcą mieć partyjnego prezydenta - mówi. Działacz społeczny ubolewa, iż "masa wartościowych osób, które chciały działać dla dobra wspólnego, została przemielona przez partie". - Też miałem propozycje z różnych stron, mogłem spokojnie być posłem i podnosić rękę, kiedy by mi kazali. Nie chciałem - zarzeka się.
Liderowi BiS swoje poparcie już przekazała prawniczka Katarzyna Cichos. Woch twierdzi, iż inni kandydaci zrobią podobnie, ale nie zdradza, kto dokładnie. - Niedługo będzie cały wysyp niszowych kandydatów, którzy mnie poprą, bo wiedzą, iż ja działam od 12 lat i mam struktury - tłumaczy. Gdy pytamy, jaki wynik uzna za sukces, Woch cytuje Winstona Churchilla. - Sukces polega na przechodzeniu od porażki do porażki bez utraty entuzjazmu - mówi.
Tradycyjnie w wyborach chce startować Paweł Tanajno, który ubiegał się o urząd już dwukrotnie - w 2015 i 2020 roku. W 2018 roku próbował sił w wyborach na prezydenta Warszawy. Zasłynął wówczas hasłem "hawajska plus". Swój komitet zarejestrował też popierany przez kilka pomniejszych środowisk Romuald Starosielec. W kampanii samorządowej postulował zburzenie Pałacu Kultury i Nauki.
Z sympatią do Rosji
Osobną kategorią jest całe spektrum nieznanych szerzej działaczy o poglądach ultraprawicowych. Jest tu zwolennik Brauna Sebastian Ross (na X występuje jako Potężny Seb Ross), który słynie z dziwacznych filmików w mediach społecznościowych. Niedawno opublikował przeróbkę zdjęcia, na którym Ursula von der Leyen została upodobniona do Hitlera. W ostatnim czasie parodiował też Mentzena uciekającego przed dziennikarzami.
W wyborach chce startować też były poseł PiS Krzysztof Tołwiński. w tej chwili jest liderem partia Front. Ugrupowanie sprzeciwia się "konfrontacyjnemu kursowi" polskiej polityki wobec Rosji i Białorusi. Sam Tołwiński po pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę kilkukrotnie występował w białoruskich mediach propagandowych. Podobne poglądy ma Eugeniusz Maciejewski z ugrupowania PIAST-Jedność Myśli Europejskich Narodów. Przychylnym okiem na Wschód patrzy też Związek Słowiański, którym kieruje Włodzimierz Rynkowski, również z zarejestrowanym komitetem. ZS w 2006 roku gratulowało Łukaszence zwycięstwa w wyborach prezydenckich, a 2014 roku manifestowała pod ambasadą Rosji poparcie dla tego kraju. Na marginesie: w 2023 roku z ramienia Związku Słowiańskiego startował Stan Tymiński.
Skirgiełło: Chcę kontynuować dzieło Andrzeja Leppera
W wyborach chce startować Aldona Skirgiełło, znana z programu "Żony Podlasia". - Jestem kandydatką Samoobrony i chcę kontynuować dzieło Andrzeja Leppera. Długo nas nie było widać na scenie politycznej, bo Samoobrona była niszczona. Od czasu, gdy Andrzej żył, w Polsce nic się nie poprawiło, a choćby pogorszyło - mówi Skirgiełło. - Wszystko, co polskie, jest niszczone, kapitał krajowy jest mniej istotny dla władz niż zagraniczny. Trzeba coś z tym zrobić, trzeba przywrócić godność prawu, bo całkowicie zdewastują ten kraj - mówi, gdy pytamy o priorytety. Czy wierzy w zwycięstwo? - Cytując jednego z działaczy Samoobrony: choćby jak wygramy, to i tak nie dadzą nam wygrać - mówi.
Normalny Kraj
Dlaczego chce pan startować w wyborach prezydenckich? - pytamy Wiesława Lewickiego, przedsiębiorcę, szefa partii Normalny Kraj. - Nie mogę przejść spokojnie obok tego, jak mój interes jest reprezentowany w kraju i za granicą. Komicy i aktorzy biorą się za politykę, drugą osobą w państwie jest prezenter telewizyjny, który mówi, iż Turów jest do zamknięcia i trzeba gwałtownie wprowadzić euro - mówi Lewicki. Następnie przywołuje statystyki o liczbie samobójstw (5 tys. rocznie) i poziomie ubóstwa (2,5 mln Polaków żyje w skrajnym ubóstwie, ok. 17 mln poniżej minimum socjalnego). - Nie można przejść obok tego obojętnie - mówi.