Największa obawa Jarosława Kaczyńskiego. Tego nie przewidział

23 godzin temu

Jarosław Kaczyński, niekwestionowany lider Prawa i Sprawiedliwości od ponad dwóch dekad, zdaje się coraz bardziej kurczowo trzymać sterów partii.

W ostatnich latach jego decyzje i publiczne wypowiedzi wskazują na rosnący lęk przed utratą kontroli nad PiS-em, co prowadzi do działań, które szkodzą nie tylko jego wizerunkowi, ale także całej formacji. Kaczyński, kiedyś postrzegany jako strateg polityczny, dziś wydaje się bardziej strażnikiem własnej pozycji niż liderem zdolnym do przeprowadzenia partii przez burzliwe czasy. Czy jego strach przed utratą władzy nie staje się gwoździem do trumny PiS-u?

Od momentu przegranej w wyborach parlamentarnych w 2023 roku Kaczyński znalazł się w trudnej sytuacji. PiS, choć wciąż pozostaje najsilniejszą partią opozycyjną, stracił rząd, a wewnętrzne napięcia w ugrupowaniu narastają. W partii pojawiają się głosy, iż potrzebna jest nowa energia, młodsze przywództwo i bardziej elastyczne podejście do polityki. Jednak Kaczyński, zamiast otworzyć się na zmiany, zdaje się zamykać w oblężonej twierdzy. Jego decyzje – od marginalizowania potencjalnych następców po obsesyjne kontrolowanie partyjnej narracji – wskazują na głęboko zakorzeniony strach przed utratą wpływu.

Jednym z przejawów tego lęku jest sposób, w jaki Kaczyński radzi sobie z wewnętrzną opozycją. Takie postaci jak Joachim Brudziński czy Mateusz Morawiecki, którzy mogliby aspirować do roli lidera, są trzymani na krótkiej smyczy. Morawiecki, mimo iż wciąż cieszy się popularnością wśród części elektoratu, został zepchnięty na dalszy plan, a jego ambicje polityczne są tłumione. Kaczyński unika promowania nowych twarzy, które mogłyby zagrozić jego pozycji. Zamiast budować szeroką kadrę liderów, koncentruje się na utrzymaniu lojalności aparatu partyjnego, co prowadzi do stagnacji i braku świeżości w PiS-ie.

Kolejnym dowodem na strach Kaczyńskiego jest jego reakcja na krytykę wewnętrzną i zewnętrzną. Każde głosy sugerujące potrzebę zmiany kursu są traktowane jako zdrada. Przykładem może być jego ostra reakcja na propozycje współpracy z innymi ugrupowaniami, takimi jak PSL, które mogłyby poszerzyć elektorat PiS-u. Zamiast szukać sojuszy, Kaczyński woli pielęgnować wizerunek nieugiętego lidera, który sam jeden zna drogę do zwycięstwa. Tego rodzaju postawa, choć skuteczna w mobilizowaniu twardego elektoratu, alienuje bardziej umiarkowanych wyborców i osłabia szanse na powrót do władzy.

Kaczyński zdaje się także obawiać utraty kontroli nad narracją partii. Jego publiczne wystąpienia są coraz bardziej przewidywalne i schematyczne – dominują w nich ataki na opozycję, ostrzeganie przed „zagrożeniami dla Polski” i gloryfikacja własnej wizji. Brakuje w nich jednak refleksji nad błędami PiS-u, takimi jak kontrowersje wokół sądownictwa czy afery gospodarcze. Kaczyński unika przyznania, iż partia potrzebuje odnowy, bo taka refleksja mogłaby podważyć jego autorytet. Zamiast tego woli kreować obraz oblężonej twierdzy, w której on sam jest jedynym gwarantem przetrwania.

Strach Kaczyńskiego przed utratą władzy przejawia się także w jego stosunku do młodych polityków w partii. Zamiast inwestować w nowe pokolenie, które mogłoby przyciągnąć młodszych wyborców, Kaczyński stawia na lojalność weteranów, takich jak Mariusz Błaszczak czy Antoni Macierewicz. To podejście prowadzi do alienacji młodszych działaczy i wyborców, którzy oczekują bardziej dynamicznego przywództwa. W efekcie PiS staje się partią coraz bardziej skostniałą, niezdolną do przyciągania nowych grup społecznych.

Największym paradoksem jest to, iż Kaczyński, obsesyjnie broniąc swojej pozycji, może przyczynić się do upadku PiS-u. Jego lęk przed zmianami i potencjalnymi następcami sprawia, iż partia traci elastyczność i zdolność do adaptacji w zmieniającej się rzeczywistości politycznej. Sondaże (np. IBRiS, listopad 2024) pokazują, iż poparcie dla PiS-u stagnuje, a młodzi wyborcy coraz częściej wybierają Konfederację lub partie koalicyjne. jeżeli Kaczyński nie pozwoli na ewolucję partii, jego strach przed utratą władzy może stać się samospełniającą się przepowiednią.

Podsumowując, Jarosław Kaczyński, choć wciąż pozostaje centralną postacią PiS-u, zdaje się bardziej zdominowany przez strach przed utratą kontroli niż przez wizję przyszłości. Jego kurczowe trzymanie się władzy, marginalizowanie potencjalnych liderów i brak otwartości na zmiany sprawiają, iż partia traci impet. jeżeli Kaczyński chce, by PiS pozostał liczącą się siłą, musi przezwyciężyć własne obawy i pozwolić na odnowę. W przeciwnym razie jego lęk może okazać się największym wrogiem nie tylko jego samego, ale całej formacji, którą budował przez lata.

Idź do oryginalnego materiału