Sejmowa komisja śledcza ds. Pegasusa jest absolutnym liderem i chyba rekordzistą wszech czasów, w kategorii „Najśmieszniejsza komisja”. Co więcej w paru innych kategoriach również pozostawia konkurencję daleko w tyle: „najbardziej żałosna, „najbardziej nieudolna”, „najbardziej groteskowa”. Dlaczego tak się dzieje? Wystarczy spojrzeć na skład osobowy (Marcin Bosacki, Paweł Śliz, Tomasz Trela, Witold Zembaczyński, Magdalena Sroka), a zagadka sama się rozwiąże. Jednak na potrzeby rzeczowej oceny warto przypomnieć przynajmniej jedną tragifarsę w wykonaniu tego towarzystwa.
Z wielką pompą zapowiadano „zaoranie” prezesa Jarosława Kaczyńskiego, gwałtownie się jednak okazało, iż pług zawrócił i ruszył w przeciwną stronę. Do klasyki gatunku przeszło takie określenie jak „członek Zembaczyński”, a poseł Trela znany z buńczucznych deklaracji został drugim pośmiewiskiem. Cały pakiet bezlitośnie krytycznych uwag popłynął też w stronę przewodniczącej komisji Magdaleny Sroki i to z najmniej oczekiwanej strony, bo najwierniejsi kibice „koalicji 13 grudnia” domagali się jej dymisji. Do wczoraj wydawało się, iż nic gorszego komisja zrobić nie może i tym samym bardziej się ośmieszyć, ale to domniemanie jest już nieaktualne.
W piątek 31 stycznia o godzinie 10.30 przed komisją miał stanąć Zbigniew Ziobro, drugi po Jarosławie Kaczyńskim najbardziej znienawidzony, przez obecną wadzę, polityk PiS. Zanosiło się na dramatyczny spektakl, bo były minister i Prokurator Generalny miał zostać doprowadzony przez funkcjonariuszy Policji. Doprowadzenie to jest czynność prawno-administracyjna i nie ma nic wspólnego z listem gończym, w związku z tym policjanci po prostu mieli zapukać do drzwi Zbigniewa Ziobry, okazać mu stosowny dokument i doprowadzić na miejsce. Takie czynności funkcjonariusze podjęli, ale nie zastali ministra pod żadnym wskazanym adresem i adekwatnie na tym mogli zakończyć swojej działania.
Z uwagi na fakt, iż pół Polski widziało, jak Zbigniew Ziobro tuż przed posiedzeniem komisji udziela wywiadu TV Republika, policjanci udali się do siedziby „Republiki”. Problem w tym, iż zgodnie bez nakazu sądowego nie mogli zrobić nic innego, jak tylko poinformować właścicieli, iż w ich siedzibie przebywa osoba, którą mają doprowadzić. Siłowe wejście bez odpowiedniej podstawy prawnej jest niedopuszczalna, ale też nie było konieczne. Zbigniew Ziobro bez oporu oddał się w ręce Policji, informując wcześniej, iż uważa te działania za bezprawne. W ten sposób doprowadzenie stało się faktem, ale Zbigniew Ziobro wraz z policyjną eskortą dotarł do Sejmu około 10.45 i wszyscy członkowie komisji o tym doskonale wiedzieli.
Pomimo tej wiedzy przewodnicząca Magdalena Sroka, na wniosek członka Witolda Zembaczyńskiego błyskawicznie przegłosowało wniosek o 30 dniowy areszt dla Zbigniew Ziobry, który w ocenie komisji nie chciał się stawić na przesłuchanie. Była to ewidentna decyzja polityczna z jasną intencją upokorzenia Zbigniewa Ziobry, ale ostatecznie upokorzyła i przede wszystkim ośmieszyła wyłącznie komisję. choćby Andrzej Zoll, jeden z największych krytyków Zbigniewa Ziobry stwierdził, iż taka decyzja nie miała żadnych racjonalnych podstaw i tym samym wniosek o areszt również jest bezpodstawny. Czy w zaistniałych okolicznościach do członków komisji dotrze w końcu, iż w tej walce są workiem treningowym? Raczej nie należy się tego spodziewać i pewnie zobaczymy jeszcze kilka komediowych odcinków, zwanych posiedzeniami.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!