Szymon Hołownia chyba zrozumiał, iż przesadził ze słowami. Już gęsto tłumaczy się ze swojej wypowiedzi o „zamachu stanu”. Szokujący wywiad Szymon Hołownia zrzucił polityczną bombę – na antenie Polsat News ujawnił, iż namawiano go do przeprowadzenia zamachu stanu. – Wielokrotnie proponowano mi, sugerowano, rozpytywano mnie czy jestem gotowy przeprowadzić zamach stanu, bo do tego się to sprowadza – powiedział marszałek. Nie chciał podać żadnych nazwisk i konkretów. Stwierdził tylko, iż „przyjdzie czas, iż będziemy o tym rozmawiać”. Co by o Hołowni nie mówić, to słowem raczej umie władać, więc chyba miał świadomość, co mówi. Nie przewidział jednak konsekwencji – marszałek sam się pogrążył. Skoro miał wiedzę o planach zamachu stanu, to powinien przekazać je służbom. A skoro nie miał – to nie powinien używać tak mocnych słów, bo dewaluuje bardzo poważne pojęcie, jakim jest „zamach stanu”. To coś, co stale robi PiS – rzuca hasła o rosyjskich/ niemieckich agentach, torturach w prokuraturze itd. Hołownia się tłumaczy Hołownia wywołał burzę, pogrążył się i teraz gęsto się tłumaczy. We wpisie na prywatnym profilu na Facebooku wyjaśniał, jakie miał intencje. – Widzę, iż jest potrzeba, więc wyjaśniam, iż sformułowania „zamach stanu” użyłem we wczorajszym „Gościu Wydarzeń”, podobnie jak wielokrotnie wcześniej, nie w znaczeniu prawnym — co