Adam Wajrak, znany obrońca przyrody, przez lata ostro krytykował PiS. Teraz opublikował krytyczny tekst o Donaldzie Tusku i zarzucił mu posiadanie krwi wilków na rękach.
Ambasadorowie państw unijnych zagłosowali za złagodzeniem ochrony wilków w Europie. Ku zaskoczeniu ekologów, Polska poparła tę decyzję. Zmieni to status wilków w ramach Konwencji Berneńskiej. Zamiast być ściśle chronionym, wilk będzie teraz jedynie chronionym gatunkiem. To osłabi ochronę przed myśliwymi i umożliwi dalsze złagodzenie przepisów dotyczących ich ochrony.
Krew wilków na rękach premiera
To co wyrabia premier Donald Tusk jest skandaliczne i bardzo niebezpieczne. Dziś dowiedziałem, się, iż kancelaria premiera naciska na Ministerstwo Klimatu i Środowiska w sprawie zmiany stanowiska dotyczącego ochrony wilka w Europie, na razie na poziomie Konwencji Berneńskiej. To pierwszy krok do zmian w załącznikach dyrektywy siedliskowej i do otwarcia polowań na ten gatunek najpierw w wielu europejskich krajach w których dotąd nie wolno tego było robić i na końcu w Polsce – napisał Adam Wajrak w mediach społecznościowych jeszcze przed głosowaniem w sprawie wilków.
Zdaniem ekologa za całą sprawę odpowiada lobby myśliwsko-rolnicze, które jest szczególnie silnie powiązane z niemiecką częścią Europejskiej Partii Ludowej.
Po głosowaniu ambasadorów państw unijnych w sprawie ochrony wilków Adam Wajrak kolejny raz skrytykował działania premiera.
Donald Tusk, bo nikt inny tej decyzji nie podjął ma ręce ubabrane w wilczej krwi. Nie jestem zaskoczony, ale jestem wściekły i zażenowany, bo Polska traci wizerunek kraju, który z ochrony przyrody mógł zrobić swój polityczny atut – szczerze mówiąc innych atutów nie mamy za bardzo – napisał.
Kolejny gatunek do odstrzału
Nie tylko wilki mają problem. Podczas powodzi z 2010 roku, gdy szefem rządu także był Donald Tusk, na polecenie ministra Jerzego Millera, odstrzelono 20 bobrów zamieszkałych przy wałach w Zachodniopomorskiem. Wówczas szczecińscy myśliwi odmówili strzelania do tych chronionych zwierząt. Media podejrzewają, iż w tej chwili Donald Tusk ma podobny pomysł, choć nie zostało to jeszcze potwierdzone.
Wasze sugestie nie są pierwsze, iż trzeba szybkich zmian, jeżeli chodzi o obecność bobrów na wałach. Myśmy w 2010 r. podejmowali decyzje, ekolodzy byli lekko wnerwieni, ale są priorytety. Czasami trzeba wybierać między miłością do zwierząt a bezpieczeństwem miast, wsi i stabilnością wałów – powiedział premier, cytowany przez Gazetę Wyborczą. – Róbcie wszystko, co do was należy, ja będę bronił tych decyzji, wały są absolutnym priorytetem.
Czy rzeczywiście to bobry spowodowały powodzie na południu Polski? Istnieje wiele teorii sugerujących, iż bobry w rzeczywistości zapobiegają powodziom. Przykładem jest próba reintrodukcji bobrów w Wielkiej Brytanii, gdzie mają one pomóc w ograniczaniu skutków kataklizmu.
Bobry mogą pomóc zmniejszyć ryzyko powodzi poprzez budowę zapór w górnych biegach rzek, w małych ciekach wodnych. Robią to, by tworzyć zbiorniki, w których mogą się poruszać, chować się przed drapieżnikami i przechowywać pożywienie – można przeczytać na portalu thefloodhub.co.uk.