Nagranie ze współpracownikiem Dudy wywołało burzę w PiS. Sprawa ma drugie dno

news.5v.pl 2 miesięcy temu

Wraz z końcem stycznia Jacek Siewiera pożegnał się ze stanowiskiem szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Oficjalnie tłumaczono, iż powodem rezygnacji są kwestie osobiste. Małgorzata Paprocka z Kancelarii Prezydenta tłumaczyła, iż polityk zadecydował się zrealizować w końcu przyznane wcześniej stypendium na Uniwersytecie Oksfordzkim. Z ustaleń Newsweeka wynikało, iż Andrzeja Dudę miał zirytować fakt, iż były już szef BBN podjął rozmowy z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem na temat ewentualnego startu w wyborach prezydenckich jako kandydat Trzeciej Drogi. Dodatkowo Jacek Siewiera miał lobbować u szefa MON w sprawie utworzenia think tanku, który miałby się zajmować polityką bałtycką i na czele którego to właśnie on miałby stanąć.

Tymczasem z ustaleń Jacka Gądka wynika, iż wśród posłów PiS miało krążyć nagranie, którego głównym bohaterem jest Jacek Siewiera. – Było rozsyłane w środowisku PiS, jeszcze w zeszłym roku, w momencie kiedy Siewiera zaczął funkcjonować na giełdzie kandydatów na prezydenta – tłumaczył dziennikarz w programie Stan wyjątkowy Onetu.

Nagranie pochodzi z jednej z sal w BBN. – Widać tajemniczą rękę, która coś schowała pod takim koziołkiem z nazwiskiem. Domysł był taki, iż ktoś chce schować jakąś pluskwę lub jakiś malutki dyktafon, co było bardzo podejrzane – opowiadał dziennikarz. Przy okazji zwrócił uwagę na fakt, iż choćby Jarosław Kaczyński odniósł się do tej sprawy. – Podczas jednego z wystąpień powiedział, chociaż nazwiska nie wymienił, iż są jacyś kandydaci podsuwani przez służby specjalne. Chodziło mu właśnie o Jacka Siewierę – komentował.

Jak się okazuje, współpracownicy Andrzeja Dudy wiedzieli o całej sprawie a wyjaśnienie zagadki jest dość banalne. – Okazało się, iż ta dłoń należy do Jacka Siewiery. Miał wkładać czekoladki, które miał wcześniej w marynarce, ale zaczęły mu się rozpuszczać, więc musiał je wyciągnąć i tak odłożyć, żeby nie mieć zaraz czekoladowej koszuli. Schował je pod ten koziołek z nazwiskiem. Można się z tego śmiać, ale na szczytach Kancelarii Prezydenta trzeba było wyjaśniać to nagranie – tłumaczył Jacek Gądek.

Idź do oryginalnego materiału