Nagły kres kariery następcy Kaczyńskiego. "Pomogli" partyjni koledzy?

1 rok temu

Zapewne nie takiego końca swojej politycznej kariery spodziewał się Mariusz Błaszczak. Zamiast splendorów, stanowisk i władzy, nerwowe, niewiarygodne tłumaczenia. A także powszechne przekonanie, iż dzisiejszy minister obrony narodowej poda się do dymisji. A to wszystko przez szczątki rosyjskiej rakiety, które znaleziono pod Bydgoszczą.

Taki wniosek wprost wynika z badania przeprowadzonego przez pracownię United Surveys dla Wirtualnej Polski. Aż 44 proc. uważa, iż Błaszczak powinien pożegnać się ze swoim stołkiem. Wyraźna mniejszość, bo jedynie 37,5 proc. uważa, iż niefortunny polityk powinien pozostać na swoim stanowisku.

Błaszczak prawdopodobnie dalej będzie ministrem obrony, ale wszystko wskazuje na to, iż może się już pożegnać z myślą o dalszej karierze. A jeszcze niedawno uważano go za „czarnego konia wyborów prezydenckich” i następcę Jarosława Kaczyńskiego.

Najwyraźniej jednak „pomogli” partyjni koledzy. I utrącili nadmiernie ambitnego ministra.

Idź do oryginalnego materiału