Rolnicy zostali z górami niesprzedanych ziemniaków. Minister rolnictwa Stefan Krajewski przyznaje, iż rząd nie ma gotowych rozwiązań na kryzys nadprodukcji. – Szukamy tych rozwiązań – powiedział w Radiu ZET. Jednocześnie wykluczył interwencyjny skup, bo zakazują tego unijne przepisy.
Polscy rolnicy biją na alarm – ziemniaków w tym roku jest znacznie więcej niż rynek potrzebuje. Według ministra rolnictwa Stefana Krajewskiego areał upraw wzrósł, a tegoroczna produkcja jest aż o 15% wyższa niż w 2024 roku.
- Nie mamy dziś prostych recept. Każde gospodarstwo to inna historia i inny problem – mówił minister w rozmowie z Beatą Lubecką w Radiu ZET.
Krajewski zaznaczył, iż interwencyjnego skupu nie będzie, ponieważ unijne regulacje na to nie pozwalają. Tłumaczył, iż 80% polskich warzyw jest produkowanych w oparciu o kontrakty między rolnikami a przetwórcami, co pozwala przewidzieć ilość i cenę surowca.
Problem dotyczy więc głównie tych gospodarstw, które działają poza systemem kontraktów. – Ci rolnicy mają dziś bardzo trudną sytuację. Mamy nadmiar ziemniaków, szczególnie jadalnych, a jednocześnie importujemy je z innych krajów – przyznał Krajewski.
Minister zapowiedział analizę sytuacji i sprawdzenie, czy możliwa jest jakakolwiek forma pomocy finansowej. Jednocześnie zachęcił rolników, by skracali łańcuchy dostaw i szukali nowych kanałów sprzedaży. – Jeśli ktoś może magazynować plony, niech to robi. Dla małych gospodarstw dobrym pomysłem są tzw. samozbiory – doradził.
Krajewski nie ukrywał, iż budżet państwa jest napięty, a większość środków trafia dziś na zbrojenia. – Będziemy starali się pomóc, ale mamy określone możliwości. Szukamy tych rozwiązań – powtórzył.
Na koniec minister dodał, iż przetwórcy skrobi ziemniaczanej już wnioskują o wydłużenie sezonu, by mogli zagospodarować nadwyżki. – To sezon się jeszcze nie skończył. Może część surowca uda się przerobić – powiedział.
Źródło: Radio ZET