Nadchodzą kosztowne zmiany. Właściciele domów zapłacą choćby 70 tys. zł

5 godzin temu

Unia Europejska przyjęła decyzję, która na wiele lat zmieni krajobraz energetyczny całego kontynentu. Mowa o wycofaniu ze sprzedaży i dotowania wszystkich urządzeń grzewczych opartych na paliwach kopalnych. Dla wielu może to brzmieć jak odległy plan, ale jego skutki będą odczuwalne już teraz – szczególnie w Polsce. To właśnie polscy właściciele domów jednorodzinnych w ostatnich latach inwestowali w nowoczesne kotły gazowe, odpowiadając na ówczesne apele rządu i zalecenia ekologiczne. Dziś ci sami obywatele staną przed kolejnym, jeszcze większym wyzwaniem: wymianą sprawnych systemów grzewczych na nowe, droższe, ale zgodne z europejskimi wytycznymi.

Fot. Warszawa w Pigułce

Decyzja Brukseli nie nakazuje natychmiastowego demontażu istniejących instalacji gazowych, ale ogranicza ich dostępność w nowym budownictwie oraz wyklucza je z programów dotacyjnych. Już w tym roku całkowicie znika możliwość dofinansowania do kotłów gazowych w ramach programu „Czyste Powietrze”. Osoby planujące modernizację systemów grzewczych stracą tym samym realne wsparcie, na które wielu liczyło. Domy, które niedawno przeszły kosztowną modernizację, dziś znów wymagają nakładów – tym razem znacznie wyższych.

Wyjątek stanowią tylko systemy hybrydowe, łączące kotły gazowe z odnawialnymi źródłami ciepła. Ale choćby one nie obejdą się bez kosztownych inwestycji, takich jak montaż pomp ciepła, instalacji solarnej czy modernizacja instalacji wewnętrznych. To rozwiązanie tylko z pozoru łagodzi sytuację – dla wielu rodzin może okazać się finansowo nieosiągalne.

Długofalowo proces zmian będzie jeszcze bardziej wymagający. Od 2030 roku wszystkie nowe domy budowane w Unii Europejskiej muszą spełniać rygorystyczne normy zeroemisyjności, które wykluczają montaż jakichkolwiek źródeł ciepła opartych na gazie czy węglu. Jeszcze dalej idzie data 2040, kiedy to zakończona ma być całkowita eliminacja urządzeń grzewczych na paliwa kopalne w już istniejących budynkach. Oznacza to obowiązkową wymianę systemów w każdym domu – także w tych, które zaledwie kilka lat temu przeszły kosztowną modernizację zgodną z ówczesnymi przepisami.

Skala finansowych wyzwań, jakie stawia przed mieszkańcami ten plan, jest ogromna. Szacunki mówią o kwotach sięgających od 30 do choćby 70 tysięcy złotych, w zależności od wielkości budynku, jego stanu technicznego i wybranego systemu grzewczego. Dla wielu rodzin oznacza to konieczność wieloletniego oszczędzania lub zaciągnięcia kredytu. Jeszcze większe problemy czekają właścicieli starszych budynków, które – aby efektywnie wykorzystać np. pompę ciepła – wymagają gruntownej termomodernizacji, docieplenia, wymiany okien i modernizacji instalacji grzewczej.

Nie bez znaczenia pozostaje też kwestia przyszłych kosztów eksploatacyjnych. Nowe systemy grzewcze w znacznej mierze będą opierały się na energii elektrycznej, a ta – jak pokazują ostatnie miesiące – staje się coraz droższa. Dla wielu gospodarstw domowych przejście z gazu na prąd oznaczać będzie nie tylko większe wydatki inwestycyjne, ale również wyższe rachunki za ogrzewanie, szczególnie w sezonach zimowych.

Na te wydatki nie każda rodzina będzie gotowa. Obawy dotyczą nie tylko samego kosztu wymiany źródła ciepła, ale również braku wykwalifikowanych instalatorów i firm, które będą w stanie sprostać masowemu zapotrzebowaniu na modernizację. Braki kadrowe w branży instalacyjnej już dziś powodują problemy z dostępnością terminów. Im bliżej granicznych dat wskazanych przez UE, tym trudniej będzie o szybkie i profesjonalne wykonanie prac.

Dla mieszkańców mniejszych miejscowości i wsi dodatkowym utrudnieniem może być brak dostępu do nowoczesnej infrastruktury, takiej jak sieci ciepłownicze czy możliwości instalacji rozwiązań geotermalnych. To oznacza konieczność wyboru drogich rozwiązań indywidualnych, które nie zawsze będą optymalne dla danego regionu. Tam, gdzie nie ma dostępu do taniej energii, inwestycje mogą się po prostu nie opłacać – mimo obowiązku ich wykonania.

Rynek nieruchomości również może odczuć skutki transformacji. Nowoczesne, ekologiczne domy staną się bardziej atrakcyjne, a te z przestarzałymi instalacjami – mniej konkurencyjne. Dla wielu właścicieli będzie to impuls do przeprowadzenia modernizacji, choćby jeżeli oznaczać to będzie konieczność zadłużenia się lub rezygnacji z innych planów życiowych.

Choć idea zmian podyktowana jest ochroną klimatu i potrzebą redukcji emisji gazów cieplarnianych, to sposób jej wdrażania budzi kontrowersje. Dla wielu rodzin zmiany te nie są krokiem ku lepszej przyszłości, ale źródłem niepokoju, dodatkowych kosztów i obaw o przyszłość. Sukces tej transformacji nie będzie mierzony liczbą zlikwidowanych kotłów gazowych, ale tym, czy obywatele nie zostaną pozostawieni bez wsparcia w momencie, kiedy potrzebują go najbardziej.

Idź do oryginalnego materiału